#DinJe
Większość dzieci z tej rodziny jest pełnoletnia, mają już swoje rodziny i żyją dalej tak samo. Nigdy nie pracowali. Na początku korzystali tylko z pomocy miasta, kościoła. Teraz robią zbiórki pieniężne oraz rzeczowe. Jak to piszą, „rodzina w ciężkiej sytuacji, biedni, potrzebujący pomocy”, „zbiórka na urodziny dla dziewczynki z biednej rodziny”. Wykorzystują dzieci, żeby robiły smutne minki na zdjęciach „bo więcej wtedy zbiorą”. Ale pokazać badań już nie potrafią. Zebrali już ponad 30 tys. zł + rzeczy do codziennego użytku. Ludzie dalej nabierają się na ich zbiórki.
Jak zatrzymać tę machinę oszustwa?
Nie, nie jestem „zazdrosna”, jak to kiedyś ktoś powiedział. Jestem zła, że ludzie nie sprawdzają, komu pomagają. Bo ludzie, którzy naprawdę potrzebują pomocy, jej nie dostają.
Problem jest też w ustawodawstwie; nasz kraj robi się krajem opiekuńczym i stosunkowo łatwo jest uzyskać jakąś dodatkową pomoc, nawet jeśli się jej zbytnio nie potrzebuje.
Ale dlaczego tę zbiórki miałyby być nielegalne? Przecież faktycznie są dzieciaki, które nie mają innego źródła utrzymania niż pomoc z zewnątrz. Jeśli na przykład rodzice wydają pieniądze na jakieś swoje biznesy czy potrzeby, to owszem, jest powód żeby to zgłosić, ale fakt "że mogliby pracować a są nieroby" wbrew pozorom nie jest tu argumentem.
Ja wiem, że my często sobie romantyzujemy ludzi potrzebujących pomocy, ale bieda często wygląda właśnie tak, że ludzie zakładają rodzinę nie mając pomysłu na to jak zapewnić środki na życie. Ale to nie znaczy, że to muszą być koniecznie cwaniaki. Oni sami często nie wynieśli z domu żadnych umiejętności i wiedzy, jak działać, pracować itp. Skoro żebranie to taki super pomysł na biznes, to dlaczego wszyscy tak nie robią? A no dlatego, że to jest paskudne upokorzenie. Może nawet wydają się tacy hop do przodu, albo rozpowiadają jak to świat jest nie fer bo inni mają kasę a oni nie, ale jednocześnie mają prawdopodobnie za sobą lata problemów w edukacji(często są to ludzie mający ogromny problem z nauką i socjalizacją), dzieci są dosłownie twarzą "biedaka" w tej miejscowości i na pewno odczuli takie traktowanie od rówieśników. Rodzina zbudowała sobie mechanizm obronny z buty i przekonania o tym, że zasługują na pieniądze od wszystkich, ale to tylko mechanizm obronny, a faktycznie na pewno nie czują tego "zwycięstwa w życiu" - a co do ich dzieci, przerwanie ciągu generacyjnego bezrobocia i biedy jest piekielnie trudne i często wymaga pomocy z zewnątrz i m.in. przerwania paskudnych nawyków, które są jedynym, co znamy. Pomoc socjalna to nie jest tylko pomaganie niewinnym "sierotkom" , ale mierzenie się z takimi sytuacjami społecznymi. Czy wpłacać pieniądze, każdy powinien decydować po swojemu. Jak ocenić, kto faktycznie ma rację? Czy organizować pomoc socjalną ogólnie? Na pewno z głową i raczej programem pomocy, a nie rzucaniem pieniędzmi.
Ale uproszczenie do "ale bezczelni idioci, nich ktoś ich zatrzyma" jest po prostu ignorancją.
Moja ciotka, gdy przechodziła na emeryturę miała za sobą tylko 12 lat pracy, resztę spędziła w domu na utrzymaniu męża. Jej mąż prowadził własna firmę i żyli na prawdę na wysokim poziomie. Nie przeszkodziło jej to jednak w tym aby latać do MOPSU po zapomogi dla siebie, biednej emerytki.
Nie wiadomo, czy mąż się z nią dzielił. Jeśli miała różne fajne, drogie rzeczy - to bardzo możliwe, że tak. Ale co, jeśli jej żałował?
Cóż nie wiem jakie życie prowadziła Twoja Ciotka, ale to, że ktoś żyje u boku męża to nie znaczy, że nic nie robi. Można nie być na etacie i cały dzień leżeć i oglądać tvn24, ale też można nie być na etacie i cały dzień prowadzić dom, ogród, opiekować się dziećmi i na koniec dnia czuć się jak po 8 godzinach w pracy.
@Sensownadama tylko, ze taka praca wciaz nie daje prawa do emerytury i kazda srednio rozgarnieta osoba o tym wie
Ciocia chodziła zawsze w najlepszych ciuchach, raz w tygodniu chodziła do fryzjera, do kosmetyczki, mieli też Panią od sprzątania. Wujek serio jej nie żałował. Jak byłam u nich na wakacjach to widziałam, że lekką ręką potrafiła zostawić 1000 zł w sklepie, gdzie 10 lat temu to była mała fortunna.
Dlatego ja wpłacam tylko na zbiórki tego fajnego posła od piesków, bo wiem, że one są zweryfikowane. A najbardziej mnie irytuje jak stoi babka przed Lidlem i zbiera do puszki na jakieś dziecko z milionem chorób - no spoko, tylko skąd ja mam wiedzieć, że ona tej puszki nie rozbroi, a dziecko nawet nie istnieje.
Jeśli milion osób umówi się że da komuś złotówkę to zostanie on milionerem mimo że na to nie zasługuje. Jest to całkowicie legalne.
Oszustwo i wprowadzanie w błąd, już nie jest legalne.
Ale jakie oszustwo? Gdzie oszukali?
Co to jest 30 tysięcy dla rodziny wielodzietnej? Trzy miesiące utrzymania ?
Jest to 30 tysięcy za dużo jeżeli to faktycznie rodzina chronicznie ssąca socjalnego cyca.
Czyli jakie rozwiązanie proponujesz? Tzn. mnie też bardzo ta sytuacja irytuje, ale nie wiem, czy jest jakiekolwiek dobry sposób, by zmusić ich do pracy. No bo co, zagrozisz odebraniem dzieci? Tutaj też trzeba by było mieć jakąś solidną podstawę, czemu się chce je od nich zabierać.
Zagrożę?
Nie mam w zwyczaju grozić.
Przyjrzeć się fake'owym zbiórkom, brzmi jak tęgie oszustwo więc proces, w międzyczasie opieka społeczna i kurator, jak się powsadza za wyłudzenia to będzie prościej odebrać opiekę nad dziećmi, "rodzice" i tak ich nie wychowują.
@SorryEverAfter rozwiązanie jest takie, żeby nie zabierać dzieci tylko pieniądze. Wtedy wszystko w magiczny sposób zacznie się powoli poprawiać.
Socjalizm jest korzeniem zła.
Lepszy był tylko XIX w. kapitalizm - wtedy by się wysłało te dzieci do roboty w fabryce albo w kopalni, zaraz jak by tylko nauczyły się ustać samodzielnie na nogach :)
Obie te skrajności są chore. Skończyłoby się dotowanie zdrowych, zdolnych do pracy ludzi to i ochota na pracę by im wróciła, gdyby alternatywą nie był zasiłek a pusta lodówka i garnek.
Czyli wychudzone, glodne dzieci, ktorym nawet nie wolno pracowac aby zarobic na cos do jedzenia? Czy jak?
Troche gonisz w pietke Dragomir.
To pracuj na nich darczyńco. Ja też to robię, tyle że wbrew mojej woli.
Dragomir to co piszesz to jest mrzonka - gdyby brak zasiłków rozwiązywał problemy wielopokoleniowej patologii, na którą obok ,,nieróbstwa” zwykle składa się alkoholizm/narkomania, nieprzystosowanie i brak edukacji, to Stany były by cudowną kraina. A rzeczywistość wygląda całkiem inaczej.
Teraz są czasy leniwych ludzi. Pracy jest bardzo dużo. Ale trzeba mieć odrobinę ambicji, honoru. Prościej oczywiście jest brać za darmo dlatego mamy roszczeniowych ludzi. Po prostu jesteśmy rozleniwieni ale jak wszystko to się skończy.
Pomaganie biednym jest jak chodzenie po górach.
-Można, ale po co ?