Czytałem artykuł o pracy w grupach na studiach i przypomniała mi się sytuacja sprzed kilku lat. Jako jedna z grup I (36 osób) na roku, na którym było prawie 180 osób, mieliśmy zrobić projekt, z którego każdy przedstawi określoną jego część na zaliczenie. Jako że nikomu nie pasowało, obmyśliłem plan iście cebulowy. Oznajmiłem grupie, że sam zrobię projekt i każdemu prześlę jego część. Ale zapłatą miał być browar. Wszyscy się zgodzili, zarobiłem 36 browarów za dwie godziny pracy i dostaliśmy ocenę 4,5 jako grupa :D
Dodaj anonimowe wyznanie
Bo tak wygląda praca "w grupach" - jedna osoba robi 90%, a reszta tylko się podpisuje.
@montana8419 Dobrze ze ta jedna ma tego świadomość i umie to wykorzystać.
W mojej grupie na studiach tak nie ma. Mając normalny wkład w prezentację, trafili się niezadowoleni, którzy stwierdzili, że praktycznie nic nie zrobiłam. Pierwszy raz spotkałam się z takim absurdem w mojej edukacyjnej karierze.
Jak dla mnie 36 osobowe grupy do zadania, które jedna osoba jest w stanie zrobić w 2h to gruba przesada. Gdy ja studiowałam grupa 6 osobowa to już był mały chaos, a faktycznie każdy z nas robił swoje części (2 projekty na raz).
Przecież to bzdura - jak 36 osób ma zrobić projekt. A jakby trafiła się grupa w której każdy chce zrobić to uczciwie to co wtedy?
To by była symulacja pracy w korporacji.