#IgYnF

Prawie dwa miesiące temu zmarła moja babcia. Nie należała do dobrych ludzi (aczkolwiek mi jako wnuczce nic nigdy złego nie zrobiła).
Mając czwórkę dzieci, zaspokajała ich podstawowe potrzeby, ale nic poza tym. Zero miłości, wyzwiska, podnoszenie ręki. Uwielbiała intrygi. Potrafiła zmyślać, że nie dajemy jej jeść, aby coś od kogoś wyciągnąć. To tak pokrótce.
Dziś rano mama opowiedziała mi historię z dzieciństwa.
Jej znajoma miała brata, który zginął w wypadku. Jeździł na rowerze i złapał się metalowych prętów, które wystawały z jadącego samochodu. Pech chciał, że samochód gwałtownie się zatrzymał i chłopczykowi owe pręty wbiły się między innymi w głowę. Moja babcia stwierdziła, że na miejsce zdarzenia zabierze swoje dzieci, żeby pokazać im, jak kończą się zabawy na rowerze (nikt w domu go nie posiadał). Moja mama widząc to zemdlała i trafiła na pogotowie.
W głowie mi się nie mieści, co mogła jeszcze mądrego wymyślić moja babcia. Mama może nie powinna mi o tym mówić, ale wiem, że wygadanie przed kimś jej pomaga.
Dragomir Odpowiedz

Zaspokajała podstawowe potrzeby - a co z potrzebą bliskości, miłości i bezpieczeństwa?

Cystof

Takie tam, nowoczesne fanaberie...
A w ogóle to kiedyś było lepiej! O!
Kiedyś to były czasy! Teraz to nie ma czasów!

JodiPicoult

Bez tego generalnie przezyjesz (jak to osobna kwestia) a bez dachu nad glowa, jedzenia i pieniedzy juz nie - dlatego to sa podstawowe potrzeby

JodiPicoult

Bez tego generalnie przezyjesz (jak to osobna kwestia) a bez dachu nad glowa, jedzenia i pieniedzy juz nie - dlatego to sa podstawowe potrzeby

Cystof

Przeżyjesz, do momentu aż nie popełnisz samobójstwa...

Wariant dla zamieszkałych w Stanach:

aż nie odfajkuje cię policja za wywołanie strzelaniny w szkole.

Ckawka Odpowiedz

Takie było kiedyś wychowanie. Dziwnie się na to patrzy z naszych czasów, ale jak inaczej twoja mama miała wyrobić sobie niewrażliwość na rzeczywistość. Kiedyś wszystkie dzieci stały i patrzyły na ubój, by móc samemu go wykonywać. Starsze pomagały w zabijaniu i szykowaniu.
Z przykładu twojej mamy, kiedyś nie było tak rozbudowanej wyobraźni abstrakcyjnej, czyli 'uwazaj, nie trzymaj się aut, bo coś wypadnie i Cię zabije' trzeba było pokazać, co się stanie. Babcia była tak wychowana i to przekazywała.

Dragomir

Wystarczyłoby gdyby im to opowiedziała. To była jakaś odmiana sadyzmu albo coś. Ktoś odrobinę myślący nie zafunduje swoim dzieciom takiego widoku. Cudzym też zresztą nie, tak samo jak nikomu, kto sam nie zechce tego obejrzeć.

Cystof

E że ja przepraszam bardzo, w jakiej sytuacji dziecko bądź młody dorosły może wykorzystać wiedzę z zakresu incydentalnego wykorzystania prętów metalowych o nieznanym fi do przeprowadzenia lobotomii?

Argument o braku wyobraźni abstrakcyjnej jest absurdalny. Serio uważasz że ludzie byli na tyle upośledzeni że nie potrafili wytłumaczyć dziecku jak związków przyczynowo skutkowych?

Innymi słowy koncepcja "słuchaj Grzesiu/Jasiu/Mieciu/Karolinko jak zrobisz A to spotka Cię B".

Gdyby każdemu trzeba było tłumaczyć z żywymi przykładami"nie jedz tego grzyba bo umrzesz " wyginelibyśmy raczej szybko...

Mabellle

@Ckawka, jakoś tak przypomniała mi się scena z filmu "W ciemności", rzecz dzieje się we Lwowie podczas okupacji hitlerowskiej. Handlarka opowiada głównemu bohaterowi, że w pobliżu jeszcze wiszą na szubienicy ciała ludzi, którzy bodajże pomagali ukrywać się Żydom (tak jak główny bohater, o czym nie wiedziała, ale to na marginesie), jej kilkuletnia córka na to z entuzjazmem: "Ja pokażę!", a matka tylko coś w stylu, że dobrze, ale żeby nie odchodziła za daleko XD Niestety dzieci były wtedy dobrze zaznajomione z okrucieństwem, po wojnie też różowo nie było. Z jednej strony niby dzieci bardziej zahartowane życiowo, z drugiej duże prawdopodobieństwo doświadczenia traumy.

Cystof

@Mabelle

O to to, moja babcia przeżyła, jako nastolatka, przemarsz armi radzieckiej podczas "wyzwolenia". Twardszej kobiety nie poznałem ale do tej pory potrafi obudzić się z krzykiem i płaczem w środku nocy.

Ckawka

Cystof
Możesz to nazywać upośledzeniem, ale tak. W bardzo wielu domach się nie rozmawiało w taki sposób. Matki były zbyt zajęte ciągłą pracą. Jak szła sama zobaczyć to wzięła też dzieci i postaraszyła 'tylko mi tak nie skończcie'. I tyle z rozmowy.
Trzeba zdać sobie sprawę z intelektu ludzi kiedyś. Młoda kobieta wzięta na służkę do dworu, wybrana konkretnie przez pana domu, a nie panią. Jeszcze jej ojciec dumny jak paw chodzi. Po pół roku wraca chora i choruje. Choruje na ciążę. Kto jest pogardzany? Młoda kobieta. Przecież że nie pan dworu, który ją postaraszył, że jej rodzinę wyrzuci ze swojego majątku jak mu się nie odda, a on przecież nikomu nie powie, ze ona już naruszona. Według intelektu chłopów i chłopek to ona winna. Państwo z dworu było wyżej niż każdy z nich tak samo oni byli wyżej niż ich dzieci to kto na nie 'ryja będzie strzępił'? Zobaczą to się nauczą. Jak czytam zapiski starszych ludzi jaka była relacja w rodzinie to ojciec z nimi nie rozmawiał oprócz z rzadka prowadzenia monologu (i przerwać nie wolno było), a matka mówiła tylko co trzeba robić. Zero innej rozmowy, zero nauki, zero pomocy. Czułość matki to były: ziemniak więcej do obiadu czy za pieniądze za jajka kupiona tabliczka do szkoły. Świat którego my pogrążeniu w ciągłym mówieniu, czytaniu i pisaniu totalnie nie rozumiemy.

Massovsky Odpowiedz

Powinna. Inność należy piętnować i się z niej uczyć. A takie rarogi jak babka Frankenstein to powinno się utylizować. Niestety najczęściej trafiają do jednej z trzech władz - sądowniczej, ustawodawczej bądź wykonawczej

Dodaj anonimowe wyznanie