#OB5P7

Moje wieloletnie małżeństwo przez długi czas bardzo powoli opuszczało gorącą i wilgotną strefę klimatyczną, docierając na dość daleką, jesienną północ, gdzie jest szaro, ponuro, a wiatr duje, jakby się kto powiesił. Rutyna, wpełzająca w zakamarki świadomości obojętność, przyzwyczajenia i dogorywające po kątach marzenia w subtelny, ale skuteczny sposób wypędziły z naszego życia radość, namiętność i parę innych pozytywów. Uświadomiłem to sobie pewnego dnia, gdy syn wyjechał na studia i zostawił pusty pokój, w którym od zawsze chciałem mieć mój hobbystyczny kącik. Teraz wreszcie mogłem go mieć, ale już mi się właściwie odechciało.

Po dłuższych przemyśleniach zrezygnowałem z działań typowych dla kryzysu średniego wieku i postanowiłem spróbować reanimować nasz związek. Dlaczego nie umówić się na randkę? Po raz pierwszy od wielu wielu lat. Zamówiłem stolik w dobrej restauracji i zadzwoniłem do żony z prośbą, aby po pracy do niej przyszła. Była mocno zaskoczona, ale zgodziła się bez marudzenia. Przyszedłem odrobinę po czasie, rozejrzałem się, szukając jej na sali i nie znalazłszy, usiadłem przy stoliku.
Chwilę później podeszła nieznajoma mi kobieta, uśmiechnęła się promiennie, przywitała i zajęła miejsce po drugiej stronie. Totalnie zaskoczony odwzajemniłem uśmiech i słuchałem, co mówi, starając się ogarnąć rzeczywistość. Po chwili domyśliłem się, że pomyliła nie tyle stoliki, co osobę, z którą miała się spotkać. Okazało się, że moje domysły były słuszne, a ona faktycznie przyszła na randkę w ciemno. Udało mi się w dowcipny sposób wyjaśnić nieporozumienie i tajemnicza dama, dość mocno rozbawiona, przesiadła się na właściwe miejsce.

Po chwili podeszła moja żona, która, jak się okazało, od początku obserwowała całą sytuację, ponieważ weszła na salę krótko po mnie. Była mocno wkurzona, choć wyraźnie powściągała ekspresję emocji. Mimo że wyjaśniłem genezę zdarzenia, miała do mnie poważne pretensje. Jej monolog był mocno dołujący i krzywdzący. Mój radosny nastrój uleciał i ustąpił miejsca dość zimnym przemyśleniom. Siedząc i słuchając jej marudzenia, zauważyłem, że tajemnicza nieznajoma dość często popatruje w moim kierunku, najwyraźniej niespecjalnie zainteresowana mężczyzną, z którym się spotkała. W pewnym momencie wszedłem dość brutalnie żonie w słowo pytając: Jak sądzisz, jeśli podejdę do tej kobiety i zaproponuję jej, aby ze mną poszła... Zostawi tego człowieka i pójdzie ze mną?
Reakcja była zdumiewająca. Żona umilkła, spojrzała na mnie bardzo uważnie i po dłuższej chwili odpowiedziała: Tak, pójdzie bez wahania.
W otwarty sposób otaksowałem spojrzeniem atrakcyjną nieznajomą, następnie spojrzawszy żonie w oczy, stwierdziłem: Wolę, abyś to ty poszła ze mną.

Minęło już sporo czasu od tego zdarzenia. Klimat nie jest tropikalny, rzecz jasna. Za to mamy piękną, złotą polską jesień. Żona przestała farbować włosy, aby sprawić mi przyjemność. Praktycznie wszystko jest możliwe, jeśli dwojgu ludzi chce się chcieć. Ewentualnie znowu zachce się chcieć. Uwielbiam babie lato.
GeddyLee Odpowiedz

ale grafomania

Frog Odpowiedz

"Praktycznie wszystko jest możliwe, jeśli dwojgu ludzi chce się chcieć."
Gdybyś napisał tylko to jedno zdanie, wszyscy mieliby radochę z domyślania się, a komentarzy byłoby ze sto.
A tak?
Podane na tacy, kawa na ławę, ech.....

upadlygzyms

Zarzut braku finezji na anonimowych, hmm...
Doprawdy, idealna definicja pojęcia bizarne

Frog

Upadły - tak jakoś wyszło 🐸

upadlygzyms

Ano zdarza się tak czasami. Siedzi sobie człowiek na Anonimowych, nie myśli nic złego, załatwia swoje sprawy a tu nagle chlup. No i trafił komentarzem w sedno, niczym Posejdon swoim pocałunkiem centralnie w oczko.

Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. 😀

Frog

Wszystkim czytającym polecam piosenkę "Uśmiech się" zespołu Pogodno. Kwintesencja zgrabnego pisania o miłych uczuciach 👍

Frog

@upadlygzyms
"Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. 😀"
No i właśnie dzięki temu w głowie wyświetliło mi się owo "Uśmiech siee" 😊

JamesWalker Odpowiedz

Gdybysbyo dobrze rozegrał, wyszedłbyś z tej knajpy z dwiema.

Dodaj anonimowe wyznanie