#Pa2LH
Z biegiem lat dochodzą kolejne ciężkie choroby. Aktualnie mierzę się z nowotworem. Czuję, że nie mam już po co walczyć. Wiem, że moja mama przez te tyle lat wiele wycierpiała. Ciągłe rehabilitacje (w dzień co 2 godz., w nocy co 4 godz.) doprowadziły ją do głębokiej depresji i załamania psychicznego. Mam wrażenie, że jestem jej winna walkę do końca. Niestety, ja na to nie mam już siły. Zmaganie się z życiem w każdej sekundzie mnie dobiło. Moje narodziny zniszczyły moją rodzinę (matkę, ojca, rodzeństwo). Odkąd pamiętam, moim największym marzeniem jest śmierć. Ona pomogłaby wszystkim – ja bym nie cierpiała, a rodzina nie miałaby tyle problemów).
Nie zamierzam walczyć o życie – za dużo to kosztuje.
PS Lekarze do dnia dzisiejszego nie potrafią wyjaśnić, dlaczego żyję (z medycznego punktu widzenia powinnam już dawno umrzeć).
W Polsce nie istnieje legalna eutanazja. Jest jedynie możliwość zaniechania uporczywej terapii w ciężkich przypadkach. Skoro chorujesz na nowotwór, możesz przerwać jego leczenie i Twoje marzenie się spełni. W leczeniu paliatywnym lekarze dbają o dobrą kontrolę bólu u umierających pacjentów.
Proszę Cię, przestań namawiać ludzi do zabicia się.
Rezygnacja z agresywnego leczenia to nie zabicie się. Poza tym co Ty, Sokoli, możesz wiedzieć o bólu, przy którym odechciewa się żyć? Autorka żyje z nim od momentu narodzin.
A skąd możesz wiedzieć ile miałem bólu w życiu? Dlaczego wartościujesz, że ten fizyczny jest najgorszy?
Nie wiem ile miałeś bólu w życiu, ale pamiętaj, że przy nieznośnym, fizycznym bólu, który uniemożliwia funkcjonowanie w społeczeństwie, zawsze dochodzi psychiczny ból spowodowany byciem zdanym na innych, brakiem środków na utrzymanie, jak również tym, że wszyscy twoi rówieśnicy realizują się w życiu - podróżują, rozwijają kariery, randkują, a ty... no właśnie, co? W dzień starasz się odwrócić uwagę od bólu, by nie zwariować, a w nocy walczysz o każdą minutę snu.
Jeśli masz ze sobą problemy psychiczne, to naprawdę nie życzę Ci na dokładkę takiego bólu, z jakim mierzy się autorka, bo to dodatkowe obciążenie dla psychiki. Nie liczę tu ciągłego mierzenia się z bólem, który nie odpuszcza (i nie, apap albo sesja TENS-u którą sugeruje koleżanka Hva nie jest czymś skutecznym w takiej sytuacji).
Doskonałe wyznanie. Niestety w dzisiejszych czasach ratuje się każdego nawet bardzo chorego człowieka który sam cierpli, męczy rodzinę i wszystkich w około. To jest straszne. Nie daj boże żeby taka osoba się rozmnożyła. Potrzebujemy tylko silnych ludzi, zdrowych wkurza mnie promowanie ludzi z defektem. Trzeba promować ludzi zdrowych oni sa przyszłością. To jest okrutne co pisze ale prawdziwe.
Polecam książkę „Odwracanie procesów nowotworowych” Andrzeja Wieckowskiego i Adama Przygody do kupienia za 54 zł na allegro.
Chciałabym się jakoś z tobą skontaktować prywatnie. Nie że chcę tu pełnić rolę pocieszyciela-guru mistrza. Po prostu całe moje dorosłe życie żyję w bólu. I hm. Jak to ująć. Tego nie rozumie nikt. Nie znam innych osób, które tak mają.
Nie słyszeliście o żadnych alternatywach za granicą? Może w innych krajach jakoś inaczej leczą twoje przypadki? Słyszałaś o urządzeniu, które małymi porażeniami prądem znieczula ból?
Poczytaj sobie lub wyślij maila do smerteklinikken w Norwegii, Oslo. Zajmują się tylko bólem. Spróbuj, dla samej siebie.
Jeśli masz na myśli TENS, to daje on tylko chwilową ulgę, w momencie stosowania. Autorka ma nowotwór, więc dodatkowy ból jest czymś nieuniknionym, czy to od chemii, czy od guzów.
Dewi, autorke albo boli od pierwszego wymienionego powodu w wyznaniu, albo od tego i nowotworu.
1. Tens można używać jak długo się chce, więc może go mieć przy sobie całą dobe nawet.
2. Na nowotwór może znajdą jakieś leki. Może medyczna marihuana chociażby.
Ewentualnie shisha. Na bank w innych krajach ma więcej możliwości. Mogłabym nawet zasponsorować wszystko w Norwegii jeżeli zobaczy, że to coś dla niej.
Nowotwór nie musi być złośliwy, a więc nie jest powiedziane, że będzie miała chemię. Powiedzmy, że coś o tym wiem :( popieram Hvafaen! Naprawdę, wiem, że to trudne, ale trzeba szukać rozwiązań! Autorko, doceniam Twoją postawę, że w tak trudnym położeniu martwisz się o bliskich. Ale naprawdę, nie zepsułaś niczyjego życia. Twoje życie jest tak samo cenne jak innych.
Też jej życzę jak najlepiej niezależnie od decyzji jaką podejmie. Po prostu zwracam uwagę, że kontrola pewnego poziomu bólu nie jest prosta.
Oni nie wiedzą, a Ty żyjesz. Korzystałaś kiedyś z pomocy homeopatów, naturopatow, akupresury itp.? Być może oni byłoby w stanie wspomóc Cię w życiu bez bólu lub jego zmniejszeniu?
Przeszła długa i męcząca drogę, trzymam mocno kciuki za to, żebyś dalej po niej szła i udowodniła wszystkim jak ogromna jest potęga umysłu