#QvrRS

Od niedawna pracuję za granicą i co jakiś czas zdarza się, że przeżywam szok kulturowy. Jeden z przykładów poniżej.
Ostatnio inspektorce z firmy, w której jestem adminem, musiałem tłumaczyć, że z serwerowni, do której ją posłałem, żeby coś dla mnie sprawdziła (nie było mnie na miejscu), drzwi od wewnątrz mają klamkę. Ona tam siedziała zamknięta dwie godziny i czekała, aż ochroniarz będzie przechodził pod oknem... Rzuciła mu kartę wstępu, on wszedł do firmy i wypuścił ją z serwerowni. Dzwoni do mnie z pretensjami, że nie mogła wyjść, bo od wewnątrz nie było czytnika kart. Mówię jej, że tam jest klamka. Ona mówi, że nie ma. Mówię jej, że ta okrągła gałka to klamka i że to się obraca... Trawiła to z minutę, po czym poprosiła, żebym nikomu w pracy tego nie opowiadał :)
JoseLuisDiez Odpowiedz

Dzwoni kolega z pacy i pyta gdzie jest klucz od pewnego pomieszczenia.
- Nie wiem, ja go nie brałem, zapytaj A
- Pytałem, też nie wie.
- To nie wiem, sprawdź, czy ktoś w drzwiach nie zostawił.
- Nie ma!
- A sprawdzałeś z drugiej strony?
- O jest!

karolyfel Odpowiedz

Jaki tam "szok kulturowy"... Myślisz, że w Polsce taka zawiecha nikomu by się nie zdarzyła??

upadlygzyms

W Polsce są raczej klamki niż gałki, więc raczej nie.

karolyfel

Słusznie prawisz: "raczej". Gałki też się zdarzają.

ravageuse

Serwerownia, czyli pomieszczenie firmowe. Przepisy przeciwpozarowe nie dopuszczaja galek i tego typu zabawek. Musi byc klamka badz dzwignia otwierajaca droge ucieczki.

Dodaj anonimowe wyznanie