#Ren97

Nie znoszę swojego brata, bo jest upośledzony. Nie jakoś bardzo. Lekko, jednak na tyle, żeby uprzykrzało to codzienność. Nie przeprowadzi się z nim normalnej rozmowy. Nie pójdzie do sklepu zrobić zakupów, nawet jeżdżenia do szkoły autobusem trzeba go było nauczyć od zera, powtarzając to po parę razy. Nie łączy prostych faktów i nie rozumie poleceń. Raz gdy dostałem do sprawdzenia jego pracę domową (test ABC z biologii i chemii) złapałem się za głowę, bo odpowiedzi były tak kretyńskie, że jedyne co pozostało to śmiech. Oczywiście rodzina trzyma go pod kloszem. To ja jestem tym złym, bo go nie lubię, bo nie chcę się nim opiekować (jest mi zupełnie obcą osobą) i zwracam uwagę na fakt, że papierek o upośledzeniu go na świecie nie ustawi.
A fakt, że całe życie byłem na drugim miejscu jako ten mniej ważny, bo on zabierał całą uwagę i miłość mojej rodziny nikogo nie obchodzi. Nie obchodzi nikogo moja niska samoocena od dzieciaka, depresja i problemy w kontaktach z ludźmi (nie potrafię budować relacji i mam fobię społeczną), co wykształciło się we mnie przez sytuację w domu.
Piszę to wszystko z żalu i tego, że nikt nie potrafi zrozumieć, co czasami czuje rodzeństwo takich osób. A wierzcie mi, że faktem jest to, że często taki brat czy siostra mają się samobiczować za to, że nie czują nic pozytywnego w odniesieniu do rodzeństwa i są za to gnojeni przez znajomych i rodzinę.
psychodreamer Odpowiedz

Ja rozumiem Twoje rozżalenie. Ale to upośledzenie to nie jest wina Twojego brata, a wypowiadasz się o nim trochę krzywdząco, jakby robił Ci na złość swoją niepełnosprawnością. On nie poradzi sobie sam w świecie, więc rodzice nie mogą rzucić go tam na pożarcie. To nie ma nic wspólnego z trzymaniem pod kloszem. Tak ja to widzę. Ale powtarzam, że absolutnie rozumiem, że czujesz się odstawiony na drugi plan i jest Ci przykro.

Dantavo

Ciężko powiedzieć oczywiście jak konkretnie jest w tej sytuacji, ale można trzymać pod kloszem upośledzone dziecko. Na przykład rozpieszczając go i robiąc wszystko za niego, nawet, gdy jest w stanie coś zrobić. Znam jedną osobę upośledzona w lekkim stopniu, która została tak wychowana, że nie rozumiała słowa nie. Gdy ktoś mu powiedział nie, to od razu włączała mu się agresja. Nie był w ogóle nauczony odmowy.

Bezeliusz Odpowiedz

To nie twoje dziecko i nie twój problem.

GreyWarden Odpowiedz

Szczerze współczuję. Jesteś tzw. szklanym dzieckiem. Czyli tym, którego rodzice nie zauważają i patrzą przez nie jak przez szkło - twoje potrzeby są nieważne, bo zawsze i to zawsze jest ważniejsze chore rodzeństwo. Ty masz istnieć, radzić sobie sam i nie wymagać za dużo uwagi. To bardzo często występuje u rodzeństwa osób niepełnosprawnych. Możesz poszukać o tym na anglojęzycznych forach np. Reddit - glass child syndrome i tam znaleźć wsparcie osób w podobnej sytuacji. Moim zdaniem to przede wszystkim wina rodziców, nie brata. Są w trudnej sytuacji, prawda, ale coś za coś. Zaniedbują relacje z tobą, a potem będą mieli pretensje, że masz w sobie dużo złości na nich i nie chcesz utrzymywać z nimi kontaktu. Możesz spróbować o tym z nimi porozmawiać, pokazać fakty jakie znajdziesz o glass child syndrome. A może, a nuż, coś to da. Jeśli nie, to zostają te fora i terapia. Przesyłam uściski i trzymam za ciebie kciuki!

Megg16

Jestem rodzeństwem dziecka z niepełnosprawnością (albo byłam? nie wiem jak to określić, mój brat umarł kiedy wkraczałam w dorosłość) i nie czuję się poszkodowana. Owszem, byłam odepchnięta na bok, rodzice zostawili mnie samą w kraju kiedy miałam 15 lat, goniąc za jakimiś terapiami cud za granicą. Było mi wtedy równie ciężko, co lekko. Ciężko, bo musiałam bajerować w szkole i u sąsiadów że nie nie, rodzice mnie wcale nie porzucili, nie przyszli na kolejną wywiadówkę i nie widziano ich od miesięcy bo dużo pracują, ale mieszkają ze mną. Lekko, bo równocześnie miałam ogrom swobody i bardzo to doceniałam obserwując koleżanki którym co chwilę rodzice czegoś zabraniali i które co chwilę musiały z tego powodu z czegoś fajnego rezygnować. A dzisiaj z perspektywy osoby dorosłej to już w ogóle tylko doceniam to że znacząco odbiegam zaradnością życiową od swoich koleżanek. Nie mam i nigdy nie miałam żadnych depresji i innych dzisiejszych krzyków mody, mam po prostu twardą dupę i wychodzę na tym tylko dobrze.

GreyWarden

Ja też jestem rodzeństwem dziecka z niepełnosprawnością do tej pory i też nie czuję się poszkodowana. Rodzice dbali o relację ze mną tak samo jak z młodszym bratem. Ale przecież to zawsze zależy od człowieka, jeden chce mieć bliską relację z rodzicami i chce ich uwagi, a drugi nie ma takiej potrzeby albo specjalnie mu to nie przeszkadza. Dla pierwszych sytuacja autora wyznania będzie nieznośna i mają prawo źle się z nią czuć, drudzy przejdą nad tym do porządku dziennego, jak ty Megg. Oba podejścia są słuszne.

Megg16

Ja uważam, że z każdego życiowego doświadczenia możemy wyciągnąć zarówno pozytywy, jak i negatywy. Wybór należy do nas, na czym się skupimy. Mogłabym dziś rozpamiętywać swoje dzieciństwo w kontekście tego że jak byłam chora to nie miał mi kto pojechać po leki, zasuwałam ledwie żywa autobusem do miasta do apteki i z powrotem, nie miał mi kto gotować więc najczęściej jadłam jakieś śmieci i jakbym się w tym kierunku skupiła i wysiliła to tych negatywów znajdę mnóstwo. Ale się nie skupiam i nie wysilam, a zamiast tego rozpamiętuję te dobre aspekty - chciałam iść na imprezę, to szłam. Chciałam z niej wrócić nad ranem, to wróciłam. Chciałam przenocować kumpelę, to przenocowałam. Nie chciałam iść do szkoły? To nie szłam. Ta sytuacja miała tyle samo pozytywnych, co negatywnych stron, a jednak ja pamiętam te pozytywne i dobrze wspominam ten czas.

elbatory

Wiesz, Megg, po tym co piszesz, widać że brakowało ci autorytetu i wsparcia w jednym z najważniejszych etapów rozwoju człowieka, jakim jest dojrzewanie, bo niestety brzmisz, jakbyś wciąż była niedojrzałą emocjonalnie nastolatką. Jako pozytywy tego, że mieszkałaś sama, podajesz, że mogłaś opuszczać szkołę, chodzić na całonocne imprezy i wracać do domu o której chciałaś, czyli dokładnie tak, jakbyś mentalnie wciąż była nastolatką, bo to właśnie nastolatki takie rzeczy stawiają ponad stabilizację, poczucie bezpieczeństwa, wsparcie, możliwość rozwoju, czy zdrowie.

Megg16

Elbatory ale ja mam każdą z tych rzeczy dzisiaj. Prowadzę dziś bardzo stabilne, stateczne, spokojne życie i czuję się bezpiecznie. Oczywiście nie odważę się na 100% deklarację że fakt że wychowałam się sama nie wpłynął w żaden negatywny sposób na moje dorosłe życie, chociaż raczej tego wpływu nie dostrzegam. Troszkę jestem nadal nastolatką, na pewno w jakimś stopniu tak widzą mnie moi rówieśnicy, chociażby z tego powodu że deklaruję brak chęci posiadania dzieci - ci nastawieni na rodzicielstwo pewnie uważają to za niedojrzałe. Podsumowując - może i mam jakieś braki które widzą we mnie inni, ale one nie wpływają negatywnie na moje życie w sposób odczuwalny dla mnie. Jestem szczęśliwa i wydaje mi się że zawsze byłam (oprócz krótkiego życiowego potknięcia, ale ono nie było związane z faktem że praktycznie nie miałam rodziców).

Megg16

A w pierwszym komentarzu jako główny plus wymieniłam nabytą w tamtym okresie zaradność i opanowanie - rzadziej tracę głowę w obliczu problemów niż ludzie w moim otoczeniu, mniej rzeczy uważam za realny problem. Imprezy i swobodę wymieniłam jako zalety z perspektywy nastolatki którą wtedy byłam.

elbatory

W sumie to napisałaś, że z obecnego punktu widzenia nie skupiasz się na negatywach, tylko na pozytywach, jakimi są dla ciebie późne powroty do domu i możliwość olewania szkoły.
Oczywiście nie znam cię i oceniać nie zamierzam, napisałam tylko, jak wybrzmiały twoje komentarze. Jeśli czujesz się szczęśliwa i spełniona w swoim obecnym życiu, to najważniejsze

Megg16

W takim razie chaotycznie ujęłam swoją wypowiedź. Nie żebym nie miała wad i była najdojrzalszą osobą na świecie, ale imprezowiczką dziś już zdecydowanie nie jestem. Wciąż doceniam to że wtedy miałam tą swobodę, ale dzisiaj i tak stronię od imprez i o 22 leżę już w łóżku 😅

Jebacpis Odpowiedz

Jest 50% szans, że rodzice zrobili cię po to byś się nim opiekował jak ich braknie, hehe

MaryL2 Odpowiedz

Nie wiem, czy cię to pocieszy, ale myślę, że ludzie domyślają się, że rodzeństwo osoby upośledzonej czy problematycznej ma przewalone :/ tylko prawdopodobnie nikt Ci o tym nie powie, bo jest to temat niewygodny, trudny, nie wiadomo jak się zachować. Bardzo Ci współczuję :/ jeśli mogę coś poradzić, to spróbuj usiąść i pomyśleć jaki rodzaj relacji z bratem by Ci pasował, żeby nie mieć wyrzutów sumienia, ale też się nie umęczyć. Np raz na tydzień 2h wspólnej nauki/zabawy, ale potem zajmujesz się sobą. I bądź w tym konsekwentny. Najgorsze jest tkwić w złej relacji, złościć się na nią, ale jej nie zmieniać. Bo twoja frustracja będzie rosnąć.

Pamiętaj, nikomu nic nie jesteś winien, twoje życie i twoje plany są bardzo ważne.

coztegoze2

@MaryL2 Twoje rady się nie spinają. Albo nikomu nie jest nic winien albo mu sugerujesz wyrzuty sumienia tym samym mówiąc mu, że ma mieć relację i kontakty regularne z bratem.

elbatory

Z wyznania wynika, że on nie chce spędzać nawet tych 2h tygodniowo z bratem i nie brzmi, jakby miał mieć z tego powodu wyrzuty sumienia.
Nie wybieramy sobie rodziny, w której przychodzimy na świat. Jeśli autor nie lubi brata, a jakikolwiek kontakt z nim jedynie wzbudza w nim złość i frustrację, to nie musi spędzać z nim czasu w ogóle. To jest zdrowy egoizm.

Cystof

@MaryL2

Korekta.

W sporze aborcyjnym strona tzw. "pro-lifów" tego nie powie. Z tej prostej przyczyny że by im się to nie wpisywało w narrację. Niewygodne fakty kiepsko wyglądają na plakatach protestacyjnych :(

MaryL2

@coztegoze2, to, że ktoś ma wyrzuty sumienia nie znaczy, że są one słuszne. Nie mówię, że ma to być 2h, mówię, żeby się zastanowił jaki DLA NIEGO rodzaj relacji będzie dobry.

@elbatory fakt jest taki, że są rodzeństwem i razem mieszkają. Czyli na razie nie da się uniknąć spotykania się. Dlatego uważam, że warto przyjąć jakąś strategię, jaki rodzaj spotkań jest okey, jaki nie. Jak reagujemy na sytuacje, gdy brat jest agresywny, gdy rodzice proszą o pomoc z lekcjami. Bo często nie mamy żadnej strategii i w momencie, gdy następuje negatywna sytuacja mamy wyrzut emocji, krzyczymy negatywne rzeczy, co nas boli, albo zamykamy się w sobie, poddajemy. Albo próbujemy robić wszystko co rodzice każą, żeby pokazać jak cierpimy, a po czasie czujemy, że tylko straciliśmy czas. Dlatego uważam, że dobrze jest na chłodno przemyśleć temat i później twardo swoich postanowień się trzymać.

Sama jako dziecko, a później nastolatka i młoda dorosła byłam w bardzo złej relacji, do której byłam zmuszona. I tak właśnie radziłam sobie z tą sytuacją. Po czasie widzę, że przyniosło to rezultaty i dużo spokoju w moje życie. Już nie pałuje się z tematem, nie udowadniam, nie tracę czasu i energii na tamtą relację. Mamy jej tyle ile akceptuje i uważam za wartościowe, ale nie daje pola do powstania dram.

MaryL2

@cystof, ale skąd wiesz, że oni wiedzieli o upośledzeniu na etapie ciąży? Autor mówi, że to lekkie upośledzenie. Zresztą dużo osób i polityków pro-life samo ma chore dzieci.

Cystof

@Maryl

Nie odniosłem się do wyznania tylko do tej części twojej wypowiedzi:

"rodzeństwo osoby upośledzonej czy problematycznej ma przewalone :/ tylko prawdopodobnie nikt Ci o tym nie powie, bo jest to temat niewygodny, trudny,"

I wciąż uważam że nikt ze strony "prolife" nie mówi o tym głośno. Popraw mnie jeśli się mylę, który z polityków lub aktywistów o tym mówił?

MaryL2

@Cystof, Patryk Jaki ma dziecko z zespołem Downa. Wielokrotnie z żoną opowiadali, jak wstrząsnęły nimi propozycje aborcji, jakie mieli do tego podejście. Kaja Godek również ma dziecko zespołem Downa i również o tym opowiadała. Nie wiem na ile jest to powszechna praktyka, może nie jest. Ale te osoby akurat nie tylko mówią o tym, ale nawet to przeżyli.

Cystof

@Maryl2

...
...
Ty tak poważnie? Sama mówisz że nijaki Jaki "Wielokrotnie z żoną opowiadali, jak wstrząsnęły nimi propozycje aborcji, jakie mieli do tego podejście." tylko że wcześniej mówiłaś "że rodzeństwo osoby upośledzonej czy problematycznej ma przewalone :/ tylko prawdopodobnie nikt Ci o tym nie powie,"

To co ma piernik do wiatraka?

I jakieś większe szczegóły o pani Płodek? Bo ona to ogólnie dużo mówi o tym jakie to dzieci z zespołem Downa są cudowne jednocześnie pomija te które u których ekspresja tej wady uniemożliwia funkcjonowanie...

Maks123

I nie zapominajmy, że godek robiła na tym karierę. Al, przy takim udzielaniu się w polityce , opiekowała się swoim dzieckiem z downem?? Nie, zajmowali się nim osoby, za pracę których płaciła.

MaryL2

@Cystof, @Maks123, ja nie oceniam moralności tych osób, nie mówię, że ich popieram.

Nie kumam Cystof o co ci w ogóle chodzi, jak ty tu aborcje wplątałeś i polityke. Ja mówię, że nikt z autorem nie zaczyna rozmowy o tym, że mu ciężko i ma przewalone, bo prawdopodobnie jest to dla rozmówców temat zbyt ciężki i niewygodny. A ty mnie poprawiasz, że strona pro-life z nim o tym nie porozmawia? I się pytasz czy się mylisz? To ja się pytam co ma piernik do wiatraka. To o co ty pytasz? Bo ja myślałam, że sobie przeskoczyłeś z tematem i pytasz, czy są politycy, którzy głośno mówią o trudnościach w rodzinach mających upośledzone dziecko.

PS jaki masz cel w tym co piszesz, te nerwy, przekręcanie nazwisk? Chcesz przekonać kogoś do swoich poglądów czy tak po prostu chcesz sobie pokrzyczeć? Takim podejściem raczej nikogo nie przekonasz

Zobacz więcej odpowiedzi (6)
PaulineSanne Odpowiedz

Mam nadzieję, że jesteś jeszcze dzieckiem, bo Twoja wypowiedź jest kompletnie niedojrzała. To że jest Ci ciężko to możliwe i wspolczuje. Twoi rodzice być może też nie podołali do końca tej sytuacji i przez to jakieś zaniedbania wobec Ciebie, ale to jak wypowiadasz się o bracie to coś okropnego...

anonimous96 Odpowiedz

Ja cię doskonale rozumiem, ponieważ sam jestem osobą niepełnosprawną i w dodatku najgorsze jest to że choruje na Autyzm, jestem także gnojony przez znajomych i przez rodzinę , mówią mi w domu że żadna dziewczyna nie będzie chciała takiego dziwaka jak ja na terapii zajęciowej na którą uczęszczam od 2019 roku także nie jest kolorowo , ponieważ także nie rozumieją na czym polega moja niepełnosprawność i także jestem gnojony tam przez takiego jednego Patryka , który skaczę do wszystkich i nikt nie może mu się postawić a mam też nadzieje, że także trenerka od sportu , która nas wyzywa , straszy że będzie nas nagrywać podczas każdych ćwiczeń i że mnie też mówi że żadna mnie nie będzie chciała odpokutuje za to w niedalekiej przyszłości jak będzie trzeba i mam nadzieje, że za to że ta trenerka obraża moje uczucia religijne wyzywając Boga i w dodatku jeszcze Allaha doczeka się piekła porządnego na ziemi a chciałbym powiedzieć coś mojemu jeszcze jednemu prześladowcy oraz instruktorowi , który w kwietniu 2022 roku naruszył moją nietykalność cielesną tam w tej placówce a także tym , którzy go bronią w dodatku i w dodatku strasząc mnie jeszcze sądem , szpitalem psychiatrycznym oraz poważnymi konsekwencjami karnymi i dyscyplinarnymi jak sprawa ta gdzieś trafi i jak komuś powiem co się dzieje i co się odprawia na tej terapii a także mojemu dziadkowi, który jest niezrównoważonym psychicznie człowiekiem , który obraża każdego psychiatrę twierdząc że nie jest mu żaden potrzebny fachowiec .... Uważajcie na swoje czyny i na swoje groźby wobec mnie bo ktoś to wszystko o czym mówicie i twierdzicie że się niczego nie boicie a szczególnie ten mój stalker, który twierdzi że się nie boi zamknięcia w więzieniu na wiele lat twierdząc, że nic mu się nie stanie złego i że z każdym się zaprzyjaźni tam i będzie z każdym tam na "Ty" i uważajcie bo nie wiecie kiedy karma się obróci w waszą stronę i nie będziecie wiedzieli kiedy was karma dopadnie.

anonimous96

a jeśli chodzi o Autyzm i o inne osoby z niepełnosprawnością to mam takie jedno marzenie i Apel , żeby Polskie państwo podjęło kroki związane z tym aby ludzie niepełnosprawni i chorzy byli bardziej widzialnymi w naszym społeczeństwie, aby mogli zakładać rodziny, aby powstawały większe ilości zakładów pracy dla osób niepełnosprawnych oraz żeby także w telewizji powstawało więcej programów dotyczących osób niepełnosprawnych i chorych psychicznie , które naświetlałyby tego typu problemy w naszym pięknym kraju w którym deptana jest demokracja. a jeśli chodzi o moją chorobę czyli Autyzm to chciałbym aby w Polsce mogły powstawać także grupy wsparcia dla takich osób lub żeby mogły powstawać ośrodki lub Szkoły na przykład z internatem też właśnie dla autystów jak i nawet dla innych osób niepełnosprawnych w których tacy ludzie mogliby z podobnymi niepełnosprawnościami się spotykać , rozmawiać na dane tematy o otaczającym nas świecie bo chciałbym kiedyś także poznać kogoś też z Autyzmem bo moim zdaniem zrozumiałbym bardziej taką osobę i uważam że taka osoba także by mnie bardziej zrozumiała niż inne osoby bo w poprzednim miejscu zamieszkania w którym mieszkałem do 2017 roku bo z południa Polski pochodzę tak naprawdę a do centralnej polski przeprowadziłem się wiosną 2017 roku i naprawdę żałuje teraz tej decyzji miałem takiego dobrego przyjaciela też z Autyzmem .

Bolendorf Odpowiedz

O co tutaj chodzi? Jak ktoś jest nawet lekko upośledzony na pewno nie uczy się biologii do testu , najwyżej praktycznych informacji o przyrodzie. A już na pewno nie chemii. Dawniej w szkołach specjalnych takich przedmiotów nie było.

Maks123

W szkołach specjalnych uczniowie upośledzeni w stopniu lekkim mają wszystkie przedmioty, ba! Nawet tę samą podstawę programową co normalni uczniowie.

Dodaj anonimowe wyznanie