#aUMyt

Oddział Neurologii w Szpitalu Bielańskim. Wakacyjne praktyki pielęgniarskie po pierwszym roku studiów na kierunku lekarskim, kilkanaście lat temu, ja w fartuchu chemicznym, w którym byłem 20 lat wcześniej podczas ciąży mojej matki. 40 pacjentów na oddziale, każdemu zmierzyć temperaturę i ciśnienie i wpisać na taką kartę, która wisi z przodu łóżka. Ostatnia sala, pierwsza pacjentka, zmierzone. „Podprowadzi mnie pan do toalety” – prosi starsza pani. Toaleta wewnętrzna, w tej samej sali, czyli dosłownie dwa metry od łóżka. Babcia robi swoje, ja wpisuję pomiary na kartę, patrzę na PESEL XX0708XXXXX – dzisiaj ma urodziny! Pani otwiera drzwi, odprowadzam ją do łóżka, przy czym ona mi bardzo, bardzo dziękuje za pomoc. „Drobiazg. To z okazji urodzin” – palnąłem. Straszna głupota palnięta, a do tego pani wystraszona, jakby ducha zobaczyła: „Skąd pan wie?”. „Spojrzałem sobie na PESEL” – nie pocieszyło jej to, oczy tak samo szeroko otwarte. Koniec zadania, wszyscy pomierzeni, kolejne zadanie – zawieźć jakiegoś pacjenta na badanie w innym miejscu szpitala. Bierzemy łóżko w dwie osoby i jedziemy. Nie ma nas pół godziny. 
Wracam, patrzę – wszyscy pacjenci mają pozakrywane karty przy łóżkach. Zakryte prowizorycznie, takimi jakby miękkimi segregatorami, tak samo wpina się kartki, ale nie jest to bryła grubego segregatora, tylko okładka, nie wiem jak to się nazywa. Pytam, co się stało?. „Był jakiś rzecznik i kazał pozakrywać”. 
Od tamtej pory w całej Polsce karty przyłóżkowe są pozakrywane, już nie prowizorycznie, ale fabrycznie produkują takie ze zrobionymi od razu zakryciami. Do dziś nie wiem, czy to przeze mnie, czy sytuacja jak filmowego Franka Dolasa, co wystrzelił z karabinu 01.09.1939 i myślał, że rozpętał II wojnę światową.
dewitalizacja Odpowiedz

Początki RODO? :P

Dodaj anonimowe wyznanie