#jndoR

Z żoną zamieniliśmy się naszymi rodzicami.

Miałem 20 lat, kiedy poznałem moją żonę. Byłem zachwycony zarówno nią, jak i jej rodziną. Przyjacielskim podejściem, jakie mieli jej rodzice do swoich dzieci, zaufaniem i wolnością, jaką cieszyły się dzieci. Moja żona mogła na przykład, mając 17 lat, jeździć autostopem po Europie, realizować swoje pasje i samodzielnie podejmować decyzje, np. na temat studiów. Cudownie rozmawiało mi się z moimi teściami, którzy mieli ciekawe rzeczy do powiedzenia na wiele tematów i traktowali mnie po partnersku. Zakochałem się nie tylko w żonie, ale też w teściach i szwagrach.

Spotkanie z tą rodziną otworzyło mi oczy na to, jak wygląda moja własna rodzina. Olbrzymie oczekiwania, rygor, kontrola na każdym kroku. Okazywanie uczuć było zredukowane do bardzo podstawowego poziomu. Rodzice zaplanowali dla mnie i mojego rodzeństwa dosłownie wszystko: edukację, rozrywki, hobby, studia i karierę. Jakikolwiek sprzeciw i własne plany były niedopuszczalne. Nie mieliśmy nawet wpływu na to, co jemy.

Kontrast z tym, co zobaczyłem w rodzinie mojej żony, spowodował, że zaczęła narastać we mnie frustracja i niechęć do moich rodziców. Unikałem i unikam odwiedzin, jak tylko mogę, i dystansuję się na każdym kroku. Teściów mógłbym widywać dosłownie codziennie.

Moja żona widzi to inaczej. Dla niej uporządkowany świat mojej rodziny stał się oazą spokoju. Twierdzi, że zbyt duża swoboda panująca w jej domu rodzinnym spowodowała, że nie ma tak dobrego zawodu jak ja, że nie jest tak pracowita, jak mogłaby być, i że czuje się w życiu pogubiona oraz zostawiona sama sobie. Ma do rodziców żal o to, że pozwolili jej na te wojaże po Europie, uświadamiając, jak wiele niebezpieczeństw było wtedy tuż obok niej.

Z moimi rodzicami za to dogaduje się świetnie. Słucha tych wszystkich "mądrych" rad, które jej dają, chodzi na kursy, które jej polecają, itd. Nawet kupuje ubrania, które podobają się mojej mamie. Twierdzi, że w tych wszystkich ograniczeniach czuje się wreszcie bezpieczna i otoczona opieką rodziców. Moi rodzice, a w szczególności mama, uwielbiają moją żonę. Wszędzie się chwalą, że mają najlepszą synową na świecie, i słyszałem nawet (w żartach, ale jednak) stwierdzenie, że synowa jest lepsza niż własne dzieci.

Na pierwszy rzut oka wygląda to wszystko dosyć prosto, ale zajęło nam sporo czasu i wiele rozmów, żeby dojść do wniosku, że wolimy teściów niż własnych rodziców. Zaakceptowanie tego, że lubimy nawzajem swoich teściów, też nie było łatwe i kosztowało nas sporo nerwów oraz kilka większych kłótni.

Plot twist jest taki, że nasi rodzice bardzo się nawzajem lubią. Mimo że z naszej perspektywy są jak ogień i woda, to byli nawet dwa razy na wspólnych wakacjach i wpadają do siebie np. na kolację (mieszkają w tym samym mieście).
Dantavo Odpowiedz

Nie ma jednego dobrego sposobu wychowywania dziecka. To zależy między innymi od charakteru dziecka. Niektóre potrzebują większej dyscypliny, inne lepiej się rozwijają, gdy da się im trochę wolności. U was trochę wypadło tak, że charaktery macie odwrotnej niż sposób wychowania.

ohlala

Kluczowe jest tutaj słowo "trochę" wolności. Nie można przeginać w żadną stronę, a nawet z perspektywy autora, który uwielbia swoich teściów, widać, że jego żona była zawsze traktowana bardziej jak koleżanka niż dziecko. U autora też było przegięcie, ale mniej niebezpieczne niż to, co robili rodzice jego żony.

Dantavo

Nie ma jednego uniwersalnego wzoru. Każde dziecko jest inne. Niektóre są takie, że bez dużej dyscypliny będą robić głupoty i mogą wręcz się stoczyć. Inne przy dużej dyscyplinie staną się przestraszone i będą bać się całego świata. Dlatego wychowywanie dzieci jest tak trudne.

tramwajowe Odpowiedz

To ze dorosły łaknie tego, czego miał deficyty jest naturalne.
To, co Wam się naprawdę udalo to ŚWIADOMOŚĆ tej sytuacji i zgoda na nią.
Jak to czytałem to aż mnie zaskoczyło że mimo Twojej niechęci do własnych rodziców nie ograniczasz żonie kontaktów, to jest glupie ale bardzo powszechne.

Eldingar Odpowiedz

Oczywiście, że ją uwielbiają. W końcu jest ich marionetką.

CentralnyMan Odpowiedz

Twoi rodzice są zadowoleni bo wreszcie mają bardzo grzeczne dziecko które zawsze im przytaknie

ohlala Odpowiedz

Dogadywanie się z osobami o innym charakterze zupełnie mnie nie dziwi, równoważą się w ten sposób.

upadlygzyms

Zasadniczo funkcjonuje to, jeśli jakaś cecha bądź ich zespół należąca do drugiego człowieka w jakiś sposób nam imponuje. W innym przypadku przeciwieństwa tylko drażnią i wtedy nici z dogadywania się.

miensnywonsz Odpowiedz

no i super

Megg16 Odpowiedz

I jaki z tego wniosek? Że macierzyństwo to niewdzięczna robota a dzieciom wiecznie jest źle i zawsze sobie znajdą punkt zaczepienia do obwiniania rodziców.

Dodaj anonimowe wyznanie