#k7TS1
Materac w domu – fajnie, wreszcie będę miał na czym spać, bo mata ze sklepu sportowego rzucona na podłogę wygięła mi już dupę tak, że jak rano się budzę, to najpierw muszę wejść w płaszcz zawieszony na wieszaku w szafie, odwisieć pięć minut i dopiero po tym jestem w stanie stanąć prosto. Szkoda tylko, że materac tak śmierdział syntetykiem, że kolejne trzy dni po prostu się wietrzył, a ja co rano wychodziłem z szafy.
Po trzech dniach postanowiliśmy z mamą, że go powleczemy w cały ten szajs – pokrowiec, podkładkę taką, prześcieradło i tak dalej. Ze względu na nietypowe wymiary materaca te wszystkie rzeczy zakładaliśmy ze trzy godziny! Najpierw ten pokrowiec okręcaliśmy, przekręcaliśmy, materac ze 20 razy stawialiśmy w pionie, w poziomie, w skosie, w zboku, dociągaliśmy to w podskoku, z doskoku i suwak ledwie się dopinał. Ja zaparty nogą o ścianę, mama trzymająca się jedną ręką drzwi od szafy, a nogą naciągająca pokrowiec. Pies sąsiada szczekający na to wszystko za oknem... Kolejny element układanki tak samo – pot, krew i łzy. No ale wreszcie nam się udało, po trzech godzinach sukces, materac gotowy.
I teraz uwaga: wziąłem INSTRUKCJĘ MATERACA i przeczytałem w niej, że opaska połączy się z materacem, jeśli zainstaluję apkę na telefonie. Apki oczywiście nie mogłem zainstalować, bo mi Play Store mówił, że w moim kraju nie można jej instalować. No pojechana akcja razy do kwadratu! Co z tym robić?
Po dłuższych bojach w końcu udało mi się zainstalować apkę. Teraz miała nastąpić synchronizacja z materacem. „Wyjmij czerwoną strzałkę z urządzenia w materacu”. Święta Anielko, patronko materaców, przecież my trzy godziny powlekaliśmy materac! No załamka, ale odsłaniam tylko z jednej strony jedno po drugim, pokrowiec miał suwak po stronie urządzenia, więc rozsunąłem ze łzą w oku materacowy rozporek, który zasuwaliśmy przez pół godziny... udało się. Klikam kolejny krok w apce na komórce i... „zeskanuj kod QR materaca, aby kontynuować”.
Kod QR jest dokładnie po drugiej stronie materaca... i wymaga całkowitego jego rozebrania, a później ubrania...
Nie, nie dokończyłem instalować tej apki. Teraz nie wiem, ile śpię i jak głośno pierdzę.
Jeżeli już nawet materac musi być "smart" i mieć apkę na telefon, to jest już szczyt debilnego trendu na urządzenia "smart".
Na twoim miejscu olałbym tę opaskę i tę apkę i nawet nie próbowałbym tego instalować, tylko używałbym materaca jak materaca, do tego do czego jest przeznaczony.
A najprawdopodobniej wiedząc że ma taki "ficzer" w ogóle bym go nie kupił. To, że jakiś sprzęt domowy jest sterowany smartfonem, ma apkę itp. jest dla mnie ważnym argumentem przeciwko jego kupowaniu.
Anonimowe, którego nikt nie chciał ale na jakie wszyscy zasłużyli. Gorzkie żale to w kościele.
Mi się to nawet dobrze czytało
wiesz o tym ze niepotrzebny ci do tego materac byle smartwatch ci powie ile śpisz ;) co do tego drugiego nie jestem pewien