Byłam zdolną uczennicą i matury poszły mi wspaniale, ale jedna, ustna z polskiego, wypadła koszmarnie. Stres spowodował atak paniki, zdałam minimalnie, a potem byłam w szoku, zaskoczona i sfrustrowana własną indolencją i z uczuciem fuksa, że mimo to się udało. Wróciłam do domu, warknęłam do mamy „Nawet nie pytaj”, rzuciłam torebką i szpilkami i uciekłam do salonu. Położyłam się w fotelu i wywaliłam zmęczone nogi na stół. Wtedy weszła moja mama, nic nie powiedziała, wręczyła mi kieliszek wina i wyszła.
To było 10 lat temu. Ostatnio z okazji Dnia Matki przypomniałam jej to zdarzenie i podziękowałam, że zrobiła najlepszą rzecz, jakiej wtedy potrzebowałam.
Co roku w jej święto opowiadam jej jakąś drobną sytuację, której bardzo często ona wcale nie pamięta, ale która wg mnie świadczy o tym, jaką jest wspaniałą mamą. To dla niej zawsze zaskakujące i sympatyczne.
Dodaj anonimowe wyznanie
Moja mama zrobiła tak, jak wróciłam załamana z urodzin mojego byłego, na których postanowił mnie rzucić. Wino jest dobre na wszystko, a zwłaszcza od mamy :')
Kurde, spoko mama
świetny pomysł!
Pierwsza czesc brzmi jak monolog na spotkaniu AA.
Pamiętaj na tej maturze, to była wszystko ich WINA ;-)
Aż zazdroszczę. Poziom empatii level hard.