#nk3zW
Niewiele myśląc poszedłem do kuchni, wziąłem plastikową torbę, pociąłem ją na kawałki i nasypawszy na te skrawki mąki, zrobiłem takie małe zawiniątka. Było ich ok. 20. Wrzuciłem moje "narkotyki" do tornistra i następnego dnia zaniosłem towar do szkoły. Podczas długiej przerwy, zacząłem łazić po korytarzu pytając losowo spotkane dzieciaki, czy chcą kupić ode mnie narkotyki. Trochę słabo się ceniłem, bo za jeden woreczek żądałem od potencjalnych klientów po złotówce. Najgorsze jednak było to, że nikt nie był zainteresowany kupnem mojego towaru...
Za to ktoś podkablował mnie nauczycielce, która wyciągnąwszy z mojego tornistra tajemnicze woreczki z białym proszkiem od razu zadzwoniła po policję! Zaraz po przybyciu funkcjonariuszy do szkoły wpadli też moi rodzice oraz... para dziennikarzy i fotoreporter!
Oczywiście szybko na jaw wyszło, że moje narkotyki to tylko mąka (pełnoziarnista!). Dostałem straszliwą burę od rodzicieli, policjanci z kolei opieprzyli moich rodziców i kazali im uważać na to, co w telewizji ogląda ich dziecko. Nie zostałem też, na szczęście, zawieszony, ani wyrzucony ze szkoły.
Za to następnego dnia w "Fakcie", na pierwszej stronie pojawił się bijący po oczach nagłówek "Uczeń drugiej klasy szkoły podstawowej sprzedawał amfetaminę swoim rówieśnikom!". I było nawet moje zdjęcie (z zamazaną twarzą!).
A wspaniałe seriale typu "Szkoła" właśnie podsuwają "wspaniałe" pomysły dzieciom i mlodziezy...
Kiedyś w podstawówce uprawiałem konopie przemysłowe, celem dilowania w szkole. Niestety zapomniałem je podlewać i pozdychały.
Czas zdelegalizowac te wszystkie ukryte prawdy i trudne sprawy
Autor wspomina o polskiej telenoweli, nie paradokumencie.