#nxIdj

Studiuję na politechnice i przygotowuję się do pełnienia jednego z zawodów zaufania publicznego - architekta. Mam szczęście być w cudownej grupie, ze wspaniałymi ludźmi. Okej, po co więc pierwsze zdanie? Wyjaśniam. Przyjaźnię się tu ze zdolnymi dziewczynami i naprawdę inteligentnymi ziomkami, tyle że poza nimi (z dwoma wyjątkami) i nielicznymi osobami, nikt nie zasługuje na ten tytuł i zaufanie. Nikt.

Będziecie zamawiać projekty u osób, które całą wiedzę, którą powinniśmy mieć i biegle nią operować, trzymają na telefonach, które wyciągają tylko na kolokwiach. Na grupie kierunku jest grupa allegro, na której kupuje się gotowe projekty na zaliczenie. Z budownictwa, technik komputerowych, projektowania - czego sobie zażyczycie. Szczerze i absolutnie bez ściemy - sześciolatek by się tu utrzymał na piątkach, mając pieniądze. Nie rozumiem, jaki ma to sens. Dziewczyna, która studiuje z nami i równocześnie budownictwo nie wie, że pustaki w fundamentach mogą się rozpuszczać. Sytuacja jakich milion - kiedy położę na stoliku zadanie na mechanikę, tekst mógłby wyparować od fleszy telefonów, których właściciele natychmiast doskakują, jak hieny. Wstyd mi za tych ludzi. Ale ale - wiecie co jest najbardziej żenujące? Gdy te Karyny przechwalają się, że wszystko zerżnęły z telefonu, a ty oblewasz kolejne kolokwia przez spanie po 2-3h, a wcześniej paradoksalnie te same zadania tłumaczysz innym. Po czym te same osoby idą beztrosko imprezować i z kupionymi projektami w torebkach udostępniać memy o strudzonych życiem architektach.

Nie skomentuję tego. Uczę się na kolokwium, dopóki nie zrozumiem - nie zraża mnie oblanie, nie będę ściągać i już. To wiedza nie tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla ludzi, dla was. Marzę o tym, by cofnąć się w czasie i żyć w latach, gdzie próbowano dojść do czegoś uczciwie. To jest k***wsko przykre.
Izolacja23 Odpowiedz

U mnie na kierunku jest dokładnie tak samo, byle zdać, nieważne jakim kosztem. Mam do tego jednak trochę inne podejście. Zdaje sobie sprawę, że większość rzeczy, których się tutaj nauczę nie będzie mi potrzebna w pracy. Wszystko trzeba będzie ogarniać na stażach i praktykach, przecież nikt w pracy nie będzie mnie wypytywał o formułki z podręczników. Pozdrawia przyszły elektryk :)

kluskatoja

Potrzebuję lutownicy, bo mi się kabel zerwał, pożycz

Ftvccd

Na ch** Ci lutownica bez cyny?

MalaMi29

Mam w torebce spoiwo lutownicze chcecie?

Pusia Odpowiedz

Trzeba było iść na artystyczny na architekturę - tam nie byłoby takiego problemu ze względu na egzaminy wstępne i małą ilość studentów na roku. Kolega studiował, to był wrakiem człowieka przez nieprzespane noce. Nie było mowy o przedłużeniu daty oddania jakiejś makiety, która była zadana na poprzednich(!) zajęciach. Inaczej patrzą tam na studenta, do każdego można podejść indywidualnie i pobudzić jego zmysł artysty, bo na politechnice jest masówka - mniemam, że około 150 osób przyjmują. Poza tym nawet jeżeli te wszystkie Karyny ukończą te studia i będą pracowały w swoim fachu, to jeżeli faktycznie są tak słabe, to szybko zostaną skreślone na tym rynku.

IWannaMore

Dokładnie! Na artystycznych tak właśnie jest. Jak nie masz talentu i nie pracujesz nad sobą to masz g0{}%0, a nie skończone studia.
Akurat tam, gdzie studiowałam był też kierunek artystyczny, to widziałam ile pracy muszą wykonać studenci tego kierunku.

czekoladowykabanos

Chciałabym tylko zaznaczyć, że na każdej politechnice w Polsce jest egzamin wstępny z rysunku. Nie ma go tylko na uczelniach prywatnych, tam składa się teczkę. Ale faktem jest ze na politechnikach jest masówka, 200 osób na roku. Tak czy siak wierze ze życie wszystko zweryfikuje i zarwane noce i uczciwość opłacą się autorowi wyznania.

annmaa Odpowiedz

Praca zweryfikuje każdego ;) studiuje budownictwo i wielu wykładowców nam powtarza, że teraz możemy kręcić i kombinować ile wlezie, ale przecież nikt nie będzie w pracy trzymał kogoś, kto nie wykazuje sobą żadnej wiedzy :))

haslazapomnialam Odpowiedz

Jak poszłam na studia też miałam o to okrutny ból dupy. Teraz sama ściągam prosto z telefonu jeżeli nie miałam czasu nauczyć się na dany przedmiot lub prowadzący wymaga pisania jego książki słowo w słowo. Zależy mi tylko na tym aby zaliczać wszystko w pierwszym terminie i nie bujać się z poprawkami jak wcześniej. Co zabawne uważam, że moja wiedza jest teraz lepsza. Mam czas na czytanie interesujących mnie materiałów i poszerzanie swojej wiedzy zamiast wkuwać bezmyślnie wykłady i klepać coś bez zrozumienia.

BezczelnaKaroo Odpowiedz

Wszyscy piszą, że na wszystkich kierunkach tak jest.. a ja po prostu gratuluję autorowi, że sam się uczy i uczciwie zdobywa wiedzę, aby naprawdę być dobrym w swoim zawodzie :D

rabe Odpowiedz

Ale to nic nowego, takie zachowania są na większości kierunków :)

Shiroyama Odpowiedz

U mnie jest dokładnie tak samo, ucz się człowieku całe noce, zaliczaj ledwo na 3 albo 3,5 a cwane paniusie chwalą się piateczkami bez wysiłku bo są dumne, ze wszystko ściągnęły. I przez takich ludzi uczciwi którzy mają faktycznie pojęcie i im zależy na tym co robią, są niedoceniani i nie mają szans na stypendium które im się słusznie należy, a nie karynom z telefonem na kolanach. Dostaje cholery przez to.

DespicableMee Odpowiedz

U mnie na medycynie sa podobne osoby. Oszukują, uczą sie tylko samego minimum "bo reszty nie ma w wymaganiach". Rozumiem, ze jak im pacjent przyjdzie to mu tez powiedzą, ze ma umrzec bo akurat jego schorzenia nie było w wymaganiach

NicoleHoppy Odpowiedz

Na większości kierunkach to tak wygląda. Nawet u mnie, a studiuję matematykę :P

Koneser Odpowiedz

Też jestem studentem politechniki i pozwól że się z Tobą nie zgodzę. Już tłumaczę czemu. Studiuję mechanikę i budowę maszyn, oraz pracuję w zawodzie jako operator maszyny skrawającej w dużym zakładzie i dobitnie widac, że teoretycy, ludzie z super ocenami na studiach popełniają banalne błędy, bo tak ich uczyli i tak teoria głosi. A próby wyjasnienia że praktyka ma sie inaczej, spełzają na niczym. Oni nauczyli sie czegoś innego i nie bedzie im nikt dyktowac. A ludzie normalni, nie zapatrzeni w swoje oceny i świadomi swojej niewiedzy, starają sie zwiększać swoją wiedzę.
Swoją drogą, kilkukrotnie uśmiałem się z treści głoszonych na uczelni przez profesorów.

Ankaaa

Ale tu właśnie nie chodzi o to, żeby mieć świetne oceny, tylko, żeby się czegoś dowiedzieć. No bo na cholerę w ogóle iść na studia, jeśli ma się zamiar tylko ściągać i skończyć z taką samą wiedzą, z jaką się zaczęło?
Skoro nawet nie robią projektów, to nie tylko teoria leży, ale i praktyka.

Też studiuje na politechnice i takie osoby, o jakich pisze autor, nie wiedzą nic. To już nawet nie chodzi o teorię, ale przychodzi taka sierotka na laborki i "ty wszystko zrób, bo ja nie ogarniam". Gdzie tu chęć zdobywania wiedzy?

Generalnie masz rację, ale wydaje mi się, że autor miał na myśli coś całkiem innego :)

Pusia

To teraz czas na mnie, również studentka politechniki. Oceny mam mizerne, takie wskazujące, że ledwo zdaję. W praktyce umiem wykorzystać wiedzę, natomiast egzaminy są moją piętą achillesową. Nie potrafię napisać konsekwentnie jakiegoś twierdzenia albo definicji, przez co ciężko mi zdać. Jak jest okazja - ściągam. Czy czuję się z tym źle? Niezbyt. Uczę się i ściągam, jeśli muszę i mogę ściągnąć. Jeszcze nigdy z egzaminu nie miałam oceny wyższej, niż 3,5. Nikomu się nie chwalę, że ściągam, a już na pewno nie śmieję się w twarz osobom, które nie zdały. Kariery naukowej w mojej dziedzinie nie zrobię, więc dokładnej teorii znać nie muszę, wolę ogarnąć w większości praktykę i po ciutce teorii, niż na chama kuć i za miesiąc zapomnieć, w związku z czym nie będę umiała nic.

Zobacz więcej komentarzy (29)
Dodaj anonimowe wyznanie