#r6ZgR
Jako 15-letni szczyl nie miałem jakiegoś ulubionego zespołu, a nawet gatunku muzycznego. Uważałem, że nie będę się ograniczał do żadnego konkretnego, szukałem i zapisywałem wszystko, co mi się podobało.
Jako 15-letni szczyl siedziałem na moście kolejowym, pode mną długa droga w dół, nade mną nic poza czarnymi chmurami. I tak pogrążony w najczarniejszych myślach, z rzępolącymi słuchawkami w uszach, nieświadomy tego, że to całe złe samopoczucie, ta beznadzieja, poczucie, że jestem zerem, na pogrzebie którego nikt nie uroni łzy, stałem. Nie pamiętam, co wtedy myślałem dokładnie, ale pamiętam uczucie po podjęciu decyzji, że jak tylko wyczerpie się bateria i muzyka zamilknie, to skoczę, i czułem ogromną ulgę, radość nieopisaną słowami, że znalazłem wyjście, to jakby z nieba zszedł Bóg i wskazał drogę po wolność...
Jako 15-letni szczyl siedziałem i czekałem, aż wyczerpie się bateria mojego telefonu i – tym samym dziwnym paradoksem – bateria mojego życia. Wtedy na ramieniu poczułem czyjąś dłoń, to była dziewczyna z mojej szkoły, nie znałem jej, nie widziałem nawet, jak ma na imię, ale znałem ją z widzenia. Usiadła obok, wyjęła słuchawkę z mojego ucha, włożyła sobie i uznała, że to, czego słuchałem (a nie pamiętam kompletnie, co to było), to totalny chłam. Wyjęła minijacka z mojego telefonu, wsadziła w swój i włączyła piosenkę, którą usłyszałem po raz pierwszy, a która towarzyszy mi nieustannie od tamtej pory, tak oklepane, wyjątkowe „Numb” Linkin Park. Nie miałem pojęcia wtedy, o czym śpiewa ten facet...
Po tym utworze przesłuchaliśmy jeszcze wszystkie pozostałe piosenki, które miała na telefonie, na koniec poprosiłem, żeby mi wysłała tę jedną... Ale mój telefon był rozładowany.
Jak już pewnie się domyślacie, nie skoczyłem. Poszedłem z tego mostu, na drugi dzień w szkole znalazłem tę dziewczynę wysłała mi piosnkę, i mimo że nie zostaliśmy jak w filmach przyjaciółmi, parą, a w końcu mężem i żoną, to i tak do końca gimnazjum wysyłała mi co lepsze kawałki.
Miło było mi móc napisać o tym tutaj, mając nieograniczony czas na to, by ubrać w słowa swoje wspomnienia, przemyślenia i wydarzenia z najmroczniejszych dni z mojej młodości... I to nie jest tak, że z dnia na dzień moja depresja zniknęła, ale czasem wystarczy mała iskra, mały dreszcz emocji, wyrzut dopaminy...
Jeśli potrzebujesz pomocy, poproś o nią. Warto spróbować, a zabić się zawsze zdążysz, w końcu masz na to całe życie.
Tak. Linkin Park i Chester niejednemu pomogli wydostać się z otchłani. Szkoda, że sam Chester - pomagając innym, aby nie odeszli - zdecydował o swoim odejściu.
Bardzo się cieszę, że ciągle Jesteś. Dzięki za Twoje słowa 💫
Co nas nie zabije, to nas wzmocni.
Co nas nie zabije, to zmutuje i spróbuję ponownie
Co nas nie zabiło, próbowało nas zabić.
Albo zrobi kaleką
... Hasło Hitler Jugen
Piękne…