#r6jyH
Wiedziałam, że ona nie cierpi mojego psa, ale skoro przyjęłam ją do swojego mieszkania z otwartymi ramionami, to oczekiwałam, że go będzie tolerować - zresztą Fili to spokojny i przyjacielski labrador, więc nie wiem skąd ta niechęć do niego. Wszelkie krzywe spojrzenia i marudzenie jakoby pies jej się uprzykrzał (jedyne co robił, to siedział w salonie, gdy oglądała tv albo szczekał, gdy wracała do mieszkania). Próbowałam ignorować, ale to co ostatnio zrobiła było przegięciem...
Przyjaciółeczka wsypała trutkę na szczury do karmy psa. Ale Fili widocznie jest mądrzejszy niż ona, bo nie tknął tej karmy w ogóle, ba! Zaprowadził mnie do miski i przesunął mi ją pod nogi pyskiem. Z daleka nie było niczego widać, dopiero po bliższym przyjrzeniu się zauważyłam. No cóż... przyjaciółeczka wylądowała na zbity pysk, a jej rzeczy (w tym bielizna) zostały wyrzucone przez okno ;)
Dziewczyna próbowała jeszcze nagadać naszym wspólnym znajomym, że wywaliłam ją za orientację jak rodzice, ale po pokazaniu im nagrania naszej ostatniej rozmowy, w której się przyznała do próby otrucia "tego głupiego sierściucha", wszyscy ją znienawidzili.
Stałem pod tym oknem, serio tak było, tylko jeszcze labrador klaskał.
Poćwicz wymyślanie wiarygodnych historii.
Mam takie silne przeczucie że i w przypadku rodziców nie koniecznie o orientację musiało chodzić.
Trzeba było zgłosić sprawę na policję. Może wyrok by ją otrzeźwił.
Taaaak, na pewno tak było. Pies świadkiem. I koń też.