#rFleE

Jak miałem jakieś 9-10 lat, pojechaliśmy na wycieczkę szkolną do kina. Moja szkoła była na kompletnym zadupiu, więc musieliśmy jechać jakąś godzinę do takiej większej galerii, gdzie znajdowało się kino i te wszystkie fast foody. I tu zaczyna się historia.
Po dojechaniu na miejsce wszyscy poszliśmy do Maka, bo do filmu została jeszcze godzina. Wszyscy zjedli, ładnie, pięknie, choć z innymi dzieciakami gadaliśmy o tym, że nadal jesteśmy głodni, ale nie mamy pieniędzy. Nagle słyszę głos nauczycielki ze stolika obok. Babka poprosiła mnie, żebym poszedł kupić frytki! Po kupieniu frytek oddałem nauczycielce resztę i z zadowoloną miną wróciłem razem z żarciem do stolika. 
Myślałem, że słyszała naszą rozmowę i po prostu postanowiła postawić nam frytki. Zorientowałem się, że jednak nie, kiedy wstała kupić drugą porcję.
Hvafaen Odpowiedz

Ma też za swoje, skoro wysyła uczniów po jej prywatne jedzenie. Nie jesteś jej służącym.

Uzytkownik404

Dokładnie!

Bolendorf Odpowiedz

To częsta wpadka że na skutek nieporozumienia ktoś weźmie coś co nie jest przeznaczone dla niego. Jeśli się wydarzy podczas ważnej uroczystości rodzinnej czy służbowej często jest wspominana latami. A tutaj chodziło tylko o kilka złotych.

Dodaj anonimowe wyznanie