#yX57m

Pochodzę z wykształconej, inteligenckiej rodziny. Moi rodzice obydwoje związani są ze sztuką przez duże SZ, nie jakimś tam gównem dla plebsu (w ich mniemaniu). Całe dzieciństwo słyszałam o tym, że mam się nie kiwać, bo wygląda to, jakbym miała chorobę sierocą. Jednak to było poza moją kontrolą. Wystarczyło, że zaopatrzyłam się w telewizję, zamyśliłam się, a bujanie się wracało. Zazwyczaj nie bujałam się przód-tył, ale na boki, miarowym, jednostajnym rytmem.

Teraz mam 30+ lat i swoje dzieci. Wieczorami bujam się, kiedy się zamyślę lub denerwuję. Bujanie się włącza się nieświadomie, np. przy oglądaniu serialu czy rozmowie. Mój mąż czasem rzuca: „Bujasz się”, ale wie, że nie mam nad tym kontroli. Kiedy zaczynam się bujać, odczuwam gwałtowne uspokojenie, błogość.

Niedawno odkryłam, że mam chorobę sierocą. Kiedy miałam kilka tygodni, matka zostawiła mnie na jakiś czas pod opieką swoich rodziców, ponieważ realizowała zlecenie przez duże Z. Wróciła jakiś czas potem, może 2-3 miesiące później. W wieku 6 miesięcy poszłam do żłobka, z którego odbierała mnie niania – rodzice obracali się w kręgu artystów: spotkania, wernisaże, wystawy. W wieku 9 miesięcy trafiłam do szpitala z chorobą, z której ledwo wyzdrowiałam (sepsa). Byłam tam sama kilka tygodni (mniej więcej 2-3); ponoć po wyjściu ze szpitala się uwsteczniłam.

Często słyszę, jakich mam wspaniałych rodziców, że to artyści przez wielkie A, tworzący sztukę przez wielkie SZ! Matce niedawno powiedziałam, że chyba wyślę mojego 6-miesięcznego bobasa do żłobka i pójdę do korpo. Zapadło święte oburzenie, że taki mały, a ja chcę go do żłobka! 
Żartuję – nie wyślę bobasa. Nie chcę, aby się bujał jak ja. To już chyba nieuleczalne.

Jak ktoś ma podobnie, to niech napisze – zobaczymy, ile osób się kiwa ;)
ingselentall Odpowiedz

Kondolencje z powodu "artystycznej" rodziny przez duże "SZ".

honey100

Sz- jak sztuka

Dragomir

Szurnięci przez duże SZ.

Postac Odpowiedz

Jak piszesz o swoim wczesnym dzieciństwie to zastanawia mnie, co mieli w głowie Twoi rodzice, decydując się na powiększenie rodziny. W pierwszych latach życia relacja z rodzicami jest najważniejsza. Bliskość, akceptacja. Rodzice (a najczęściej mama) to bezpieczeństwo.

Eldingar

Może była wpadką

ohlala

Może wpadka, może wcześniej im się wydawało, że chcą mieć dziecko, a jak już dziecko pojawiło się na świecie to zrozumieli, że jednak nie nadają się na rodziców.

ohlala

Jest. Nieplanowane dziecko to wpadka. Seks nie służy tylko do prokreacji.

Hvafaen

Bez przesady, że wszystkim Polakom antykoncepcja zawodzi.

Cystof Odpowiedz

A ze mną się ludzie kłócą jak wytykam arogancję i odklejenie ludziom robiącym sztukę przez duże "CH"...

ZdesperowanaJestem Odpowiedz

Serio? Moje dziecko ma 7 miesięcy i wkrótce zaczynamy żłobek. Nie wydaje mi się, żeby przez to miała się nabawić choroby sierocej. Współczuję rodziny, która miała Cię w d, ale oddanie dziecka do złobka nie jest temu równoznaczne.

Czaroit

Jak słusznie zauważyłaś: nie wydaje Ci się.
Ewidentnie brakuje Ci wiedzy na temat potrzeb dziecka w poszczególnych fazach rozwoju.

Przy czym nie osądzam, bo wiem, że życie zmusza czasem rodziców do różnych decyzji.

Dragomir

Tam u autorki nie był tylko żłobek, były jeszcze tygodnie/miesiące rozłąki.

Tylkopoco

Gdyby chodziło tylko o żłobek, to znacząca część ludności mialaby chorobe sierocą. Tutaj ewentualnie żlobek mógł dołożyć do podświadomego lęku "czy ktoś po mnie przyjdzie", skoro rodzice opuszczali Autorkę dość regularnie.

3210

Jak wyżej. Żłobek z którego odbierała by ją mama albo tata, albo nawet niania, ale ta sama cały czas, dobrze znana, to jest ok, czasem trzeba. Ale tutaj było dziecko traktowane jak zbędny bagaż: tu dziadkowie, ale nie na stałe, tylko na chwilę, tu żłobek i niania, a tutaj malutkie dziecko SAME w szpitalu,w miejscu gdzie pielęgniarki nie mają czasu na niańczenie wszystkich dzieci, nawet te najbardziej empatyczne. Brzmi okropnie.

upadlygzyms

Dokładnie. Dziecko potrzebuje powtarzalności, rutyny, rytmu a nie ciągłej obecności rodziców.

Dragomir

Dziecko lotrzebuje poczucia miłości i bezpieczeństwa. Rutyna, powtarzalność, rytm dobrze je "ułożą" do życia w społeczeństwie, ale bez miłości i bezpieczeństwa będą już od początku wybrakowane emocjonalnie.

Takich Odpowiedz

Ja żeby zasnąć, muszę się trochę pokiwać

Hvafaen Odpowiedz

Wysokie SZ?

honey100

SZTUKA

Hvafaen

Rozumiem, ale ile można to powtarzać?

upadlygzyms

Twoje pytanie pozwala przypuszczać, że wiele razy.

MaryL2

Mi się wydaje, że to powtarzanie to był celowy zabieg. Autorka się tyle tego nasłuchała, że teraz ten zwrot wyśmiewa, parodiuje ludzi, którzy w kółko to powtarzają.

Dodaj anonimowe wyznanie