#zxhp0
Koło miejsca, gdzie się uczyliśmy uchował się relikt ubiegłej epoki - sklepik spożywczy Społem. I to taki archetypowy - ze śmierdzącymi brudną szmatą kafelkami, niezbyt świeżymi wędlinami dojrzewającymi w słabo chłodzonej ladzie i co najważniejsze - ze sprzedawczyniami, które pamiętały jeszcze przemówienia Gomułki. Wiadomo - na nogach łapcie, na opasłych brzuchach sine fartuchy, a pod nosami dorodny wąs. Szczególnie jedna z tych pań słynęła z wyjątkowego chamstwa i absolutnego braku szacunku do klientów.
Zdarzyło się, że Kuba zechciał kupić sobie w tymże sklepie batonika. Wszedł więc do środka i jeszcze zanim zamknął za sobą drzwi, krzyknął z uśmiechem na ustach swe jowialne:
- DZIEŃ DOBRY!
Ekspedientka rzuciła w niego pogardliwe spojrzenie, po czym ostentacyjnie odwróciła się, aby od niechcenia poprzesuwać sobie konserwy mięsne na półce.
Kuba podszedł do lady i z tym samym serdecznym uśmiechem powtórzył:
- DZIEŃ DOBRY!
Babka burknęła coś pod nosem, chwyciła ścierę i niespiesznie zabrała się do przecierania blatu, lekceważąc zarówno klienta, jak i jego radosne powitanie.
- DZIEŃ DOBRY! - ryknął ciągle uśmiechnięty Kuba.
Sprzedawczyni skończyła przecierać blat, a następnie wytoczyła się na zaplecze, aby odłożyć ścierkę. Po chwili wróciła i leniwie przyczłapała do kasy. Wreszcie spojrzała na Kubę i sapnęła:
- Czego?
Klientowi nawet nie drgnęła powieka, a uśmiech na jego twarzy ani przez chwilę nie ustąpił miejsca grymasowi złości. Ciągle z radosnym wyszczerzem mieniącym się na obliczu, Kuba zamaszystym ruchem rzucił batonikiem prosto w czoło babiszcza (PUK!), a następnie grzecznie ukłonił się i rzekłszy donośnie:
- DO WIDZENIA!
...wyszedł ze sklepu.
Naprawdę szkoda tracić nerwy na ludzi, dla których niemożliwym wysiłkiem jest odpowiedzenie na szczere powitanie.
Jak ja nie lubię takich sprzedawczyń... "CZEGO"? Co za babsztyl -.-
Ten babsztyl pewnie wciąż traktuje klientów jak za czasów, gdy nie znane było pojęcie "klient nasz pan". Wciąż mnie dziwi jak takie coś, wciąż może pracować z klientem.
a to pewnie jeszcze właścicielka dumnego przybytku, ja od razu wychodzę, żebym nie powiedziała czegoś, za co musiałabym się potem wstydzić
Nie wiem czemu, ale strasznie mnie to rozśmieszyło. :"D
Ja chyba po raz pierwszy się zaśmiałem na głos xD
To mi przypomnialo moją niegdysiejsza sasiadke, ktora nigdy, dosłownie ani razu nie odpowiadała na "dzien dobry" więc się za nią darlam na powitanie po kilja razy. Potem nawet jej się jeszcze klanialam mówiąc "witam szanowna panią ". Jakże mnie wnerwialo to babsko, zero wychowania. A glucha nie byla, z wszystkimi o wszystko sie wyklocala
Możecie mnie hejtować, ale uważam, że dobrze zrobił. Nienawidzę takich sprzedawczyń. Człowiek ma dobry humor, idzie do sklepu, a nagle niemiła sprzedawczyni to wszystko psuje.
Chciałabym tylko zobaczyć jej reakcję. :D
Jak wszedł z przesadnym uśmiechem powtarzając w kółko to samo, to może uznała, ze jakiś nienormalny :p
Żałuje że nie widziałam xD
Najgorsze, gdy wchodzisz do sklepu z uśmiechem, witasz się szczerze a Pani kasjerka swoim chamstwem psuje Ci cały dzień. Nie chcę generalizować ale w większości społemów (które odwiedzałam) właśnie pracują Panie pamiętające czasy komuny, dla których uprzejmość jest czymś obcym. Cóż, nie chodzę już do tych sklepów.
Ja mam taki obok bloku, niby panie są miłe, dwie nawet w moim wieku (+/- 20)
Ale... Ostatnio poszłam tam po szynkę na śniadanie. Wybrałam sobie taką bez żadnych fałd tłuszczu, ze znikomą ilością żyłek itp - pani mi pokroiła, ja uśmiechnięta wracam do domu, patrzę, a tam dosłownie kilka plasterków mojej szynki, a reszta to jakaś nieświeża, stara ugotowana szynka! Nosz kurrr.. Poszłam tam, babka przez kilka minut udawała że mnie nie widzi i przekładała pomidory na stanowisku obok :D rzuciłam to jej na ladę i pytam co to jest? Dostałam nową porcję. Ale mięsa tam więcej nie kupię.
Najbardziej spoko okazują się osoby, do których nawet nie chcielibyśmy podejść ani pogadać. Nie zawsze,ale bardzo często.
Kurczaki, lubię Kubę :D
AnnaLena z hajsowników? 😮
Chamskie sa te Panie. Nie wiesz kto byl szefem?