#B7Sxv

Mówiąc krótko: boję się zamieszkać sama.

Mam 28 lat i pomimo technicznych możliwości, wysokich dochodów i względnej samodzielności, boję się wyprowadzić od rodziców i zamieszkać osobno, z powodu, uwaga: silnej wiary w zjawiska paranormalne, niespokojne duchy i tego typu doświadczenia. Ten lęk głęboko siedzi w mojej psychice i powoduje wręcz fizyczne objawy: przyspieszone bicie serca, ataki paniki, gęsią skórkę, niemożliwe do opanowania trzęsienie ciała. Kiedy – na szczęście bardzo rzadko – jestem sama w domu rodzinnym, nie jestem w stanie usnąć, zawsze czekam z bijącym sercem do wschodu słońca, nigdy nie gaszę świateł. Awaria prądu najprawdopodobniej przyprawiłaby mnie o zawał serca. Przeraża mnie opcja pozostawania samemu, po ciemku, w pustym mieszkaniu. Często wydaje mi się (taką mam przynajmniej nadzieję, że mi się to wydaje), że słyszę i widzę rzeczy, które są niepokojące. Mam wyższe wykształcenie i poza tym jestem zupełnie normalna. 
Nigdy nikomu się do tego nie przyznam. Znajomym wmawiam, że powód opóźnienia przeprowadzki stanowi silna więź z rodzicami, bo prawdziwy brzmi głupio nawet dla mnie samej. Rodzice wiedzą, że źle znoszę przebywanie samemu, zwłaszcza w nocy, ale nie znają szczegółów, a przez tyle lat już się do tego przyzwyczaili i traktują jako normę.

Wiem, to żałosne, ale nic na to nie poradzę.
Frog Odpowiedz

Z dziecięcych traum po samotnych, wieczornych godzinach, spędzanych w pustym mieszkaniu, na wiele lat zostały mi podobne problemy.

Dopiero w bardzo już dorosłym życiu, podczas samodzielnych wyjazdów do pracy w Niemczech, ten właśnie przymus samowystarczalności pomógł mi zwalczyć lęki (przed ciemnością, przed diabłem, przed dziwnymi odgłosami i duchami - sporo tego było).

Mózg potrafi zrobić wszystko - wyprodukuje zarówno strach, jak i znajdzie sposób na jego odgonienie.
Mnie pomogła praca z oddechem oraz świadomość tego, jak powstają wszelkie lęki i nadinterpretacje. Sprawdziły się też mudry (tak zwana joga dłoni) - dzięki konieczności skupienia się na ćwiczeniach / izolacji od codziennego chaosu.

Potem doszła do tego fotografika, szczególnie makro - prace nad dokumentowaniem rzeczywistości odsunęły ode mnie (trwale) wszystkie posttraumatyczne imaginacje.

"zjawiska paranormalne"
To jest temat, którego nie da się omówić z _każdym_ dostępnym terapeutą.
Mam jednak nadzieję, że prędzej czy później uda Ci się znaleźć takiego rozmówcę / mentora, z którym oswoisz te wszystkie elementy, które obecnie sprawiają Ci problemy.

Pomocne w autoterapii będą: techniki uważności (najlepiej w kontakcie z naturą), ćwiczenia oddechowe, joga.
Powodzenia 🌼

Domandatiwa

Frog, nad oddechem pracowałaś/pracujesz w ramach jogi, czy korzystałaś też z innych metod i masz coś jeszcze do polecenia? :)

Frog

@Domandatiwa Korzystam z całego zakresu porad Pani Sandry Osipiuk ✨

Domandatiwa

Dziękuję 🌷

upadlygzyms

Zalecenie uważności w kontakcie z naturą mogę potwierdzić w całej rozciągłości. Do dziś pamiętam gdy zdarzyło mi się rozłożyć kocyk obok gniazda mrówek ziemnych. O czym przekonaliśmy w trakcie mocno absorbujących czynności. Zafundowały nam nawet ćwiczenia oddechowe. W postaci krzyków bólu ale jednak. 😉

elbatory Odpowiedz

1. Jeśli rodzice nie mają nic przeciwko twojemu mieszkaniu z nimi, a i tobie to nie przeszkadza, to nie widzę żadnego powodu, żebyś musiała się wyprowadzać. Nie ma obowiązku mieszkania samemu, znajomym powiedz, że tak wybierasz i tyle.

2. Pomyśl sobie, że dla duchów nie ma to żadnego znaczenia, czy mieszkasz sama, czy z rodzicami. Jeśli mieliby cię w planach nawiedzić, to zrobiliby to nawet wtedy, gdy twoi rodzice są w domu. Bo jak niby ci rodzice mieliby pomóc? Co mieliby tym duchom zrobić? Jak by cię mieliby obronić? No właśnie, nijak. Więc uwierz, że duchy nie czekają aż tylko zamieszkasz sama, żeby zacząć cię nawiedzać. Skoro dotąd tego nie zrobili, to widocznie nie mają cię na oku.

3. Skoro tak mocno w to wierzysz, spróbuj rytuałów odstraszających duchy i chroniących dom. Palenie świecy, ziół, szałwii, sypanie soli, są też zaklęcia ochronne. Poczytaj, jest tego sporo.

Czaroit

Jako osoba całe życie pracująca z energiami, stanowczo odradzam wszelkie rytuały i zaklęcia, bo można sobie napytać poważnych kłopotów.

Sól jest ok, w dodatku całkiem skuteczna. Za to zaklęcia ochronne, symbole, rytuały i inne takie, mogą sprowadzić tak poważne problemy, że człowiek się do końca życia nie pozbiera.

Niestety, to nie zabawa, wbrew temu, co ludziom się wydaje. Tu każde działanie ma swoje bardzo poważne konsekwencje. Można się pochorować, stracić pracę, mogą posypać się związki itd. To igranie z ogniem. Tym bardziej niebezpieczne, że tak głupiutkie i niewinne się wydaje.

Najlepszą ochroną jest brak strachu i zaufanie do siebie. To tu najlepiej skierować uwagę. Skupić się na uwolnieniu swoich lęków, zamiast klepania dziwnych formułek z równoczesnym dzwonieniem dzwoneczkami i pluciem przez lewe ramię.

elbatory

Jako osoba całkowicie sceptyczna i niewierząca we wszelkiego rodzaju duchy, złe moce i zaklęcia, mam na ten temat inne zdanie. Za nastoletnich czasów sporo się tak ze znajomymi "bawiliśmy", rzucaliśmy zaklęcia, przywolywaliśmy duchy, nigdy nic się nie wydarzyło, a życia mamy całkiem spoko. Poleciłam to autorce, właśnie dlatego, że w to nie wierzę, ale jeśli autorka wierzy, to mogłoby to wywołać u niej efekt placebo.

W każdym razie, zrobi co będzie uważała za słuszne. Dla mnie to bzdury i zabawa, więc komentarze piszę w zgodzie z własnymi poglądami.

Czaroit

elbatory
Oczywiście. Każdy pisze z poziomu własnego doświadczenia. Ty swojego, ja swojego.
A autorka zrobi, co zechce.

krux7735

Czaroit
"Można się pochorować, stracić pracę, mogą posypać się związki itd. "
Proszę Cię... można sprzedawać takie bajeczki dzieciom i straszyć babą jagą na dobranoc, ale nie wmawiaj dorosłym ludziom że jakieś dyrdymałki mogą coś zmienić ;)

Czaroit

krux7735
Skoro to takie dyrdymałki, tym bardziej nie widzę sensu, by zawracać sobie nimi dupę, zamiast wziąć się solidnie za siebie i przepracować swoje lęki.

Swoją drogą bardzo mnie bawi ta rozmowa. Ten, kto kompletnie nie wierzy w pracę z energiami, proponuje innym zaklęcia ochronne. A ten, kto się tym zajmuje na co dzień, przestrzega przed takimi zabawami i namawia na uczciwą terapię.
Ot, paradoks. ;-)

krux7735

Czaroit
Oczywiście że jedynie terapia może coś pomóc, ja należę do osób które totalnie nie wierzą w tego typu bzdety typu spluwanie przez ramię itp. Szczerze powiem że nawet w tą zakichaną karmę nie wierzę, bo nigdy (ta niby dobra) nie wróciła :p
Duchy? Owszem może i są ale co im do naszego świata, a stwierdzenia typu że można stracić pracę bo ktoś gdzieś na drugim końcu Polski wypowie jakieś słowa.. no sorry ale nie xD No chyba że jest to dyrektor generalny w słowa to "tak, zwolnić Krux'a, potwierzam"
Miłego dnia ;)

coztegoze2

@elbatory ale wiesz, że rodzice nie żyją wiecznie? Jak dziewczyna nie zacznie rozwiązywać swoich problemów teraz to zostanie z nimi w końcu sama, bo rodzice kiedyś umrą. Teraz to jest dobry czas na pracę z tymi problemami.

Czaroit

krux7735
Na szczęście nie ma przymusu wierzenia w coś, czego samemu się nie sprawdziło. A ten, kto wierzy bezkrytycznie w cudze słowa, nie będąc w stanie samemu ich zweryfikować, jest najczęściej niezbyt rozgarniętym naiwniakiem.

Z drugiej jednak strony, ten, kto świadomie ignoruje ostrzeżenia fachowców, i nie znając się na czymś pakuje w to paluchy, jest najczęściej zadufanym w sobie głupkiem.

Dziękuję za życzenie. I wzajemnie życzę pięknego dnia. :)

PeggyBrown2022 Odpowiedz

Nie wiem, jaki początek miał Twój problem, ale jedną z opcji może być oglądanie horrorów w dzieciństwie albo straszenie Ciebie przez inne dzieci. Byłam odważnym dzieckiem. Nie bałam się w zasadzie niczego. Nie przyszłoby mi do głowy, żeby bać się ciemności albo wzięcia do ręki żaby, ale gdy miałam 4 lata albo 5 lat, kuzyn starszy ode mnie o 5 lat, zaczął mnie straszyć. Nie pamiętam rozmowy z nim, ale pamiętam strach, który minął dopiero po kilku latach. Jeszcze w wieku 10 lat, bałam się być sama w ciemnym pokoju. Niby wiedziałam, że nie zaatakuje mnie żaden duch, ale i tak się bałam. Dla starszego dziecka niewinna zabawa, a dla drugiego strach na całe lata. Na pewno jest coś, co może Ci pomóc, na przykład terapia. A jeśli chodzi o sam fakt mieszkania z rodzicami, to nie rozumiem hejtu na to, ani śmiania się. Dawniej ludzie mieszkali wielopokoleniowo i to było normalne. Wiadomo, że nie wszystkim było razem dobrze, ale na pewno zdarzały się też zgodne rodziny. I przynajmniej kobieta z dzieckiem mogła (potencjalnie) liczyć na pomoc w opiece nad dzieckiem. Dziecko miało też więcej krewnych i różne wzorce zachowań, środowisko bardziej różnorodne niż we współczesnej, małej rodzinie. Poza tym, w Polsce życie jest drogie. Jeśli ktoś mieszka z rodzicami i dokłada im się do rachunków, wszyscy domownicy mają oszczędność. Osoba mieszkająca sama jest też mniej ekologiczna. Musi mieć swoją lodówkę, pralkę i tak dalej. Poza tym, jeśli rodzina jest zgodna, to miło jest móc razem zjeść posiłki. Uważam więc, że jeśli ktoś jest singlem, a dogaduje się z rodzicami, to niekoniecznie potrzebne mu jest mieszkanie osobno. Ważne też, czy wszystkim domownikom to pasuje. Ja jestem rodzinna, mieszkam z rodziną, choć jestem tylko trochę młodsza od Autorki i się tego nie wstydzę. Chcę dobrze wykorzystać czas, który został nam dany, żeby kiedyś nie żałować, że spędziłam z rodziną zbyt mało czasu.

Czaroit Odpowiedz

Taaa. Skądś to znam. Też strasznie się bałam zamieszkać sama. Od dziecka widziałam różne istoty i bałam się ich potwornie. Dziś wiem, że kompletnie niepotrzebnie.

Z doświadczenia powiem Ci tyle: duchów akurat nie ma się co bać. Nie są w stanie nic poważnego zrobić. Co najwyżej, jeśli mają jeszcze dużo energii, zrzucą jakiś przedmiot z półki, bo bardzo chcą zwrócić na siebie uwagę. Przecież po śmierci nie zyskujemy cudownych mocy. To nadal ten sam sympatyczny pan Mietek spod szóstki, co utykał na prawą nogę. Albo pani Basia, bibliotekarka, trochę zgryźliwa, ale w sumie dobra kobita.

Poza tym, zdolność jasnowidzenia staje się coraz bardziej powszechna. Znam sporo osób, którym jasnowidzenie otworzyło się w ciągu kilku ostatnich lat. I wielu takich, którzy widzą od dziecka. Jak moją sąsiadka, która kiedyś mi się przyznała, że od zawsze widzi "takie kolorki" wokół ludzi. Babka widzi aury, ale nawet mężowi o tym nie powiedziała, żeby jej nie wziął za wariatkę.

Ze mną ludzie rozmawiają, bo ja mówię o tym otwarcie i nie robię z tego żadnego halo. Nie uważam też, by jasnowidzenie było jakimś super darem dla wybranych. Wręcz przeciwnie. To zwykły zmysł, powszechny w przyrodzie. Psy, koty i inne zwierzory widzą energie, i dla nich jest to normalne. To ludzie wmawiają sobie, że są jedynie kupą chodzącego mięsa. Uznając się przy tam za racjonalnych i zdrowo myślących, w przeciwieństwie do tych, którzy widzą więcej od nich. Bo tamci to przecież pokręcone oszołomy z urojeniami. :))

No i dobra. Skoro kogoś takie myślenie rajcuje, bo dzięki temu czuje się lepszy i mądrzejszy, to na zdrówko. Ja tam nikogo przekonywać nie mam zamiaru, bo to jak gadanie ze ślepym o kolorach. Szkoda zachodu.

A jeśli chodzi o pracę z lękami - polecam Oddech 9D. Bardzo ciekawa i skuteczna metoda.

Cystof

No po i co ten durny flex na końcu... Swoją drogą, wiesz że jest naprawdę pokaźna suma pieniędzy do zgarnięcia za udowodnienie prawdziwości jednego zjawiska paranormalnego?

Tylko jakoś tak nikt jej jeszcze nie zgarnął...

Ciekawe czemu?

Czaroit

Cystof
Wiem. Wiele lat temu oglądałam program dokumentalny o kimś, kto postanowił tę nagrodę odebrać. To była babka, o ile dobrze pamiętam. Kobieta miała zdolność diagnozowania chorób i była w tym świetna. Szła na pewniaka. Tymczasem goście od nagrody podważali każde jej słowo, wykręcali kota ogonem i robili wszystko, by jej tej nagrody nie przyznać. Coś w stylu: babka mówi, że gość ma problemy z trzustką i wydzielaniem insuliny, a oni na to, że powinna powiedzieć, że to cukrzyca, zatem diagnoza jest zła. To było wręcz żałosne.

Nagroda nigdy nikomu nie zostanie przyznana, bo nie po to ją ustanowiono. Ona służy tylko temu, by sceptycy mieli argument za swoją racją.

Z drugiej strony, na całej planecie, w każdej kulturze, niezależnie od wierzeń, wykształcenia, poziomu inteligencji i przekonań, wszędzie są ludzie ze zdolnością jasnowidzenia. I są ich tysiące, jeśli nie miliony. A reszta uznaje ich za wariatów.

Mało tego. Nawet sceptycy, gdy trochę ich przycisnąć, zaczynają opowiadać o niewytłumaczalnych wydarzeniach z własnego życia. I nagle się okazuje, że ten parę razy wyszedł z ciała, drugi widział kiedyś ducha, trzeci jako dziecko opowiadał rodzicom o swoim poprzednim życiu, czwarty rozmawiał ze zmarłą babcią, piąty ma prorocze sny, szósty wie, kiedy ktoś umrze, siódmy miał w dzieciństwie niewidzialnego przyjaciela, ósmy... I wszyscy oni jednym głosem twierdzą, że jasnowidzenie to bzdury.

Ciekawe czemu?

PeggyBrown2022

Jestem osobą wierzącą i wierzę w życie pozagrobowe, ale nie boję się duchów. Niby nie ma dowodów na to, że takie rzeczy istnieją, a jednak jest dużo ludzi, którzy doświadczyli czegoś bardzo dziwnego, co trudno wytłumaczyć albo trafiło im się coś możliwego, ale to dziwny zbieg okoliczności. Dokładnie miesiąc po śmierci mojego ojca, pękła nam szyba w oknie. To był maj. Okno miało dwie szyby, pękła ta wewnętrzna, od strony mieszkania. Może to przez zmiany temperatur, a może to jakiś znak. Dziwnym trafem szyba nie pękła nam w żadnym innym miejscu, w którym z mamą mieszkałyśmy i dziwnym trafem, równo (co do dnia), po śmierci ojca. W podobnym czasie obluzowało się nam lusterko w samochodzie i odpadłoby, gdyby nie szybka wizyta u mechanika. Po śmierci mojego pradziadka, jeszcze przed jego pogrzebem, nagle z mebli spadły świece. Ktoś powie, że to przeciąg (nie było tam przeciągu) albo że były źle postawione. A ktoś inny, że to duch. Na tym właśnie polega wiara, że w coś wierzymy. Takich dziwnych historii znam więcej.

Cystof

@Czaroit

Jesteś w stanie podać jakiekolwiek konkret czy tylko mgliste "każdy coś przeżył tylko się nie przyznaje"?

Bo jeśli nie to naprawdę mam lepsze rzeczy do roboty niż czytanie kogoś kto ci prawda dowodów sam nie ma żadnych ale i tak uważa że widzi więcej niż inni...

No autentycznie sposób narracji pozbawiony jakichkolwiek konkretów za to wypchany synonimami zwrotu "ja wiem lepiej"

Babka od diagnoz to jakiś żart a nie diagnoza, w obecnych czasach większość dorosłych ma problemu z trzustką co jest związane z plagą otyłości. Tak to i ja potrafię. Jak widzę w tramwaju gościa który kaszle to mogę powiedzieć że ma problem z gardłem ale to ze mnie nie czyni magicznego diagnosty...

Dżizas... Jest taka ilość szarlatanów która z radością żeruje na ludziach z Twoimi poglądami...

I na miły bóbr robi to z taką łatwością...

Wybacz za mój bardzo osobisty stosunek do tematu ale mam wrażenie deja vu, jakbym ponownie zaczynał rozmowę z ciotką która odpędzała jakoweś złe mojo pocierając dziecku główkę skarpetą jego dziadka...

A ile pieniędzy wydała na strukturyzator wody (maszyna z diodką która robi brrrr jak się woda przelewa) czy inny generator orgonowy (jakieś poszczepiane ze sobą rurki z szajs metalu udającego miedź)...

I ok, twój krąg znajomych może i nie zajmuje się naciąganiem naiwnych ale powiedz szczerze, jaka jest różnica w narracji względem, nie wiem, wróżbity Macieja i innych takich?

Tylko nie odpowiadaj "bo to wszystko prawda tylko tamci są oszuści!"

Frog

@Cystof
Myślę, że wiele osób dorabia różne "ideologie" do _normalnych_ umiejętności i możliwości ludzkiego mózgu (o których przecież wiemy tak niewiele, a część ludzi po prostu się ich boi).
Osobiście jestem totalnym niedowiarkiem i sceptykiem, ale - mając za sobą kilka niewyjaśnialnych naukowo epizodów - raczej nie użyję zwrotu NA PEWNO.

Oczywiście, zawsze będę przeciwko perfidnemu wykorzystywaniu ludzkiej wiary, ufności czy naiwności - szczególnie jeśli chodzi o zdrowie, temat "kontaktów" ze zmarlymi, itp.

Jestem na etapie sprzątania - mieszkania, głowy, doświadczeń, życia. Już wiem, że nic nie wiem 😊 a kolejne poważne rozkminy zostawiam na przykład Tobie.

Bo tyle światów, ile ludzi na Ziemi. I tyle samo opinii, przeżyć, doznań. Zważ, że nawet matematykę _wymyślono_ - na niej budując kolejne zabawki.
(Ok, są tacy, którzy _wiedzą na pewno_, że naukę i technologie dostajemy od cywilizacji, co najmniej trzeciego stopnia zresztą).

Ale ciągle lubię tu zaglądać - wszak Anonimowe nie tylko bawią, ale i uczą. Szczególnie w moich ulubionych zakresach psycho- i socjologicznych 🤗

Czaroit

Cystof

Widzisz. Mogłabym Cię teraz zasypać setkami przykładów z własnego życia. Albo moich znajomych. Ale to nie ma sensu, bo... zwyczajnie byś mi nie uwierzył. Cokolwiek bym nie napisała, i tak byś uznał, że zmyślam głupoty. Na tym to przecież polega, prawda?

Tacy jak ja to przecież oszołomy. W najlepszym razie tylko z bujną wyobraźnią, z najgorszym - oszukujący ludzi dla kasy i jadący na naiwności maluczkich przygłupów.

Dlatego jak napisałam na początku - nie mam zamiaru nikogo przekonywać. Niech każdy sobie wierzy, w co chce. To cudza broszka, nie moja.

upadlygzyms

Jestem zdania, że (prawie) wszystkie niewyjaśnione, w tym uważane za paranormalne zjawiska, wynikają z naszej niewiedzy o naturze otaczającego nas świata. 150 lat temu powietrze wywołujące oparzenia lub widok kości wewnątrz żywego człowieka byłoby uznane za tego typu dziwne, paranormalne energie. No jak Pan Röntgen oraz małżeństwo Curie wykazali, faktycznie chodziło o nieznane energie. Tylko z ich paranormalnością tak współcześnie to nie bardzo.

Cystof

@Czaroit

"Nie mam żadnych dowodów, znaczy mam ale są to same dowody anegdotyczne ale ty i tak nie uwierzysz"

Twój komentarz można skrócić to tego zdania. Sens będzie ten sam.

Poprosiłem o dowód, cóż za szok, nie dostałem, jak zwykle, nic...

@Frog
@upaDłygzyms

Wziąłem was obu na raz bo mój pogląd na zjawiska paranormalne jest z grubsza podobny.

Coś może być na rzeczy ale poczekam na dowody, póki co nikt żadnych nie przedstawił. Ludzie którzy wpadają w podobną narrację co Czaroit budzą mój zdecydowany sprzeciw z kilku powodów.

Przede wszystkim, ja znałem tego osoby. Widziałem dokąd prowadzi ta królicza nora. Im bardziej się tym zachłyśniesz, tym więcej sensu w tym dostrzeżesz, tym więcej pieniędzy w konsekwencji wydasz...

A potem i tak dyrdasz do lekarza jak zwykły śmiertelnik bo guz jednak nie znikł, wadliwy staw się nie naprawił a (to jest najgorszy przypadek) dziecko nie ozdrowiało.

W między czasie na koncie wpadł debat...

I wszyscy ci naciągacze i szarlatani którzy są w stanie zedrzeć z człowieka ostatnią koszulę zacierają rączki widząc takie wpisy jak Czaroita. Bo oni już nic nie muszą, mają kolejnego orędownika który prędzej czy później prawdopodobnie podbije im, kompletnie nieświadomie i za darmo, sprzedasz magicznych kamieni wydlubanych z trawnika...

Tymczasem, moja matka, lekarz, załamując ręce, zachodzi w głowę co ma zrobić z pacjentką której nowotwór przeżarł większość organów bo nie poszła do lekarza bo jej, ku&wa, wiejski znachor powiedział że ma bardzo dobrą aurę i czeka ją długie życie...

"Ale jak to umrę pani doktor?! Przecież odczyty energetyczne mam dobre?!"

Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to że ja nawet nie żartuję.

To był cytat.

Anonimowe6669 Odpowiedz

Tez się zawsze boje zostawać sama, pomagała mi obecność psa. Może rozważ

TakaOna100 Odpowiedz

To nie jest żałosne, a poradzisz coś na to można

MalinoweGofry Odpowiedz

Psa sobie weź. Tylko nie kota. Koty czasem się gapią gdzieś gdzie nic nie ma i to będzie jeszcze gorsze. :) Będziesz mieć psa to nie będziesz sama.

MalinoweGofry

Tylko poczytaj o rasach, bo potrzebna ci rasa, która jest spokojna i lubi być blisko człowieka typu golden, a nie np jakaś rasa myśliwska, która szczeka na każdy dźwięk na zewnątrz typu jamnik. I polecam coś większego, a nie takie w typie szczura co się mieści do torebki. :)

Tylkopoco Odpowiedz

A czy najprostrzym rozwiązaniem nie byłaby lampka nocna? I pytanie, czy przeprowadzałabyś się do domu czy mieszkania w bloku. W bloku na 99% będziesz słyszeć w jakimś stopniu sąsiadów, więc każdy dźwięk możesz zrzucić na nich. W domu z tym gorzej, ale może adoptuj zwierzaka jakiegoś? Wtedy byś mogła sobie wkręcić że to zwierzak generuje ten dźwięk, a nie duch.

A byś popatrzyła może na to z zabawniejszej perspektywy, to moja koleżanka zawsze powtarza, że jesli w kupionym przez nią domu/mieszkaniu będzie duch to nie będzie miał lekko tylko będzie musiał dokładać się do czynszu albo gotować, bo nie będzie darmozjadem ;) .

Econiks

Tak, niech zostanie alkoholikiem, bo wino jest tańsze niż psycholog xD

anonimous96 Odpowiedz

WIesz co ci powiem , że dokładnie to samo przeżywam co ty ale u mnie jest tak że lubię samotność ale jednocześnie się jej boje , chciałbym sam zamieszkać ale jednocześnie się boje samemu mieszkać choć także mam 28 lat ale najgorsze że cierpię na Autyzm, przez którego nie mam żadnych znajomych , żadna dziewczyna mnie nie chce i mam pecha nie tylko w życiu ale także przede wszystkim w miłości a dodatkowo jeszcze muszę użerać się ze swoją znerwicowaną matka i z jej despotycznym partnerem przez którego każda nowo poznana osoba ode mnie ucieka nazywając jego i ją od odpowiednich łacińskich wyrażeń a najgorsze jest to , że każdy kogo znam w rodzinie jest już zaręczony czy zaręczona dopiero będzie czy nawet ktoś kogo znam już dawno ślub zaplanował a boje się iść też samemu na wesele, które za rok będzie u mnie w mojej walniętej rodzince , którą można nazwać że jest "Patointeligentna", ponieważ mimo tego że wszyscy są po studiach tam, mają doktoraty to zachowują się tak jakby byli zwierzętami na wybiegu w ZOO. Bardzo się cieszę że jestem inny od nich że nie nadużywam tak jak niektórzy z niej alkoholu , bardzo nie raz jestem wdzięczny Bogu , że jestem mniej nerwowy niż na przykład mój dziadek, którego chamstwo i buractwo nie zna granic bo dwa razy nabrał mnie na kupno właśnie mieszkania w Krakowie lub w Opolu do którego dojeżdżałem pociągiem do szkoły dla dorosłych na godzinę 8:00 więc musiałem nie raz wstawać o godzinie 5 :30 żeby zdążyć na pociąg do Opola a stamtąd kilometr miałem praktycznie do miejsca gdzie były zajęcia nawet do 17 czy do 18 a później za naukę , później wcześniej się położyć a nawet siedziałem nie raz do późnych godzin nocnych nad książkami a najbardziej chciałbym podziękować mojemu dziadkowi oraz mojemu Ojcu , którzy mnie nie raz zmuszali do rzeczy , których mój stan zdrowia psychicznego nie znosił bo teraz obowiązek takiego zmuszania przeszedł na partnera matki obecnego , któremu życzę na nowy rok by jego marzenie o odsiadce doszło do skutku.

anonimous96

a mojej kuzyneczce pani lekarz , która tak pięknie opowiada o tym jak jest wykształcona przez co babcia moja jest z niej dumna i tylko o niej mi opowiada jaka to jest wspaniała i wykształcona chciałbym zadać pytanie jedno ? czy jak skończyłaś Studia o Kierunku Medycyna tak jak brat mój , któremu życzę by tej Medycyny nie skończył i za wszystkie krzywdy od którego także dostałem życzę mu aby matury w przyszłym roku nie zdał bo zarozumialec myśli że jak ktoś skończył Medycynę to jest Bogiem to powinnaś wyśmiewać swojego niepełnosprawnego Autystycznego Kuzyna że był w Szpitalu Psychiatrycznym w Warszawie i mówić swojej chrzestnej , którą jest moja Matka że ze mną są same problemy ? I Zastanów się moja droga nad swoimi słowami tak jak brat mój , który traktuje mnie nie raz jak worek treningowy myśląc że może wszystkich ustawiać jak partner matki i tak jak dziadek , który otrzymał oznakę "Najlepszy na Uczelni" i żebyś ty i brat mój nie musieli mieć także dziecka , które cierpi na Autyzm lub na inną niepełnosprawność a przez Autyzm każdy kogo znam mi dokucza i żebyś nie obudziła się tak jak niektórzy z otoczenia mojego z ręką w nocniku jak przyjdzie co do czego. A mam nadzieje, że dziadka mojego, który okradł mnie wiele razy ze szczęścia tak jak niektórzy z otoczenia , które mam nadzieje, że w 2025 zacznie ponosić karę swoich zachowań wobec mnie i może któregoś dnia ten najwyższy ześlę pioruny z nieba na tych, którzy nie powinni się nazywać moimi przyjaciółmi a szczególnie na instruktora, z terapii zajęciowej , który w zboczony sposób w 2022 roku mnie zaatakował twierdząc tak jak mój pewien stalker i jego kuzyn że żadna Policja nic im nie zrobią bo mają żółte papiery.

Dodaj anonimowe wyznanie