#CyYF6
Otwieram maskę, żeby sprawdzić stan oleju – jest OK. Odpalam silnik ponownie – już nic nie świeci. Zadowolona wyskakuję, zamykam maskę i... nie mogę się ruszyć! Przytrzasnęłam spódnicę maską samochodu! Kombinuję, co tu zrobić – nie sięgnę do środka otworzyć maskę, szarpanie spódnicy też nic nie daje, a telefon w torebce w samochodzie. Na domiar złego zaczyna podać deszcz. Stoję i nie wiem co zrobić – szybko zdjąć spódnicę i otworzyć tę cholerną maskę? Ciągnąć, może wylezie? Zacząć krzyczeć ratunku? Sama nie wiem...
Stoję tak z 15 minut albo całą wieczność, gdy nagle podchodzi facet i z rozbrajającą szczerością mówi, że postałby i poczekałby jeszcze, żeby zobaczyć, co zrobię, ale nie ma już czasu i za obietnicę kawy uwolni mnie z tarapatów. Z radością przystałam na łaskawą propozycję. Uwolniona zapomniałam o zakupach i pędem uciekłam do domu.
PS Kawa była, a i owszem, nawet wybrałam się na nią w rzeczonej spódnicy. A i pan Michał okazał się bardzo miłym człowiekiem :)
Nie wiem, pewnie się nie znam. Ale dla mnie bardzo miły człowiek by podszedł i pomógł ot tak. Bez gapienia się kilka minut jak sroka w gnat, żeby mieć ubaw z cudzych tarapatów. Bez wyłudzania obietnic (co nie znaczy, że by nie poprosił o numer, gdyby mu się kobitka spodobała. Ale zrobiłby to inaczej. Najpierw by pomógł, a potem dopiero zapytał, czy babka nie pójdzie z nim na kawę).
Mili ludzie pomagają, bo to dla nich ODRUCH. Ci mniej mili uwielbiają mieć radochę cudzym kosztem. Pan Michał nie jest miłym człowiekiem.
Nie sprawdza się oleju na rozgrzanym silniku ;)
W sytuacji awaryjnej się sprawdza, tylko trzeba chwile jakąś odczekać.
Czyli sprzedałaś swoje ciało za otwarcie klapy?
Niestety, ponieważ nie można dawać minusów, to napiszę - dureń jesteś i cham.