#GUbtn
Wyobraźcie sobie, że ta dziewczyna jest okropnie nieszczęśliwa.
Smutek, okropny, czarny, męczący, kleisty jak cholera, przybłąkał się kilkanaście miesięcy temu. „Chwilowe” – myślała. „Niedługo minie” – przekonywała siebie. Ale kiedy wszystkie przyjemności, rozrywki przestały sprawiać jej jakąkolwiek radość, kiedy towarzystwo ludzi zaczęło męczyć, sen przestał przynosić ukojenie, a nad głową zawisło niemożliwe do przegonienia poczucie, że za mało robi, że musi więcej, lepiej, że jest cały czas nie tak, że nic nie jest radosne, że wszyscy cieszą się życiem, a ona jedna nie umie i jest taka okropnie niewdzięczna, bo ma tak wiele... wtedy poczuła, że nie panuje nad sytuacją.
Tkwiła w tym poczuciu beznadziei przez ponad rok, nikt, naprawdę nikt się nie domyślił, że za tym szerokim uśmiechem, wesołymi żartami i niekończącymi się sukcesami, chowa się zmęczona sama sobą, nieszczęśliwa dziewczyna.
„Depresja?” – pomyślała z przerażeniem ni stąd, ni zowąd parę tygodni temu. „Ale ja nie chcę umrzeć! Ja chcę żyć! Tylko chcę się cieszyć tym życiem, tak bardzo chcę... I tak bardzo nie umiem...”.
Chwila słabości i krótka, acz dosadna rozmowa z przyjacielem. Reakcja – szybka i konkretna. Kierunek – psychoterapeuta.
Oj, zapierała się. Dosłownie. Pod budynkiem przychodni kumpel praktycznie ciągnął ją po chodniku, a iskry leciały spod podeszwy butów. Wstyd, niepewność, resztki nadziei, że to minie... a przy tym tak ogromna chęć zmiany, nieme wołanie o pomoc.
Jak się pewnie domyślacie – tą dziewczyną jestem ja. Właśnie wróciłam z pierwszej rozeznaniowej wizyty. I nie, nie przesadzałam. Nie wymyśliłam sobie, nie wmawiałam niczego. To nie moja wina, że tak jest. Lekarz uświadomił mi, jak wiele sytuacji z przeszłości, które uważałam za niepozorne, wpłynęły na to, że oto teraz mam kryzys. Skierowanie na terapię, delikatne leki rozpraszające smutek... już wierzę, że będzie dobrze. Że się wykaraskam. Że znowu po prostu będę szczęśliwa, będę jak inni ludzie.
Człowiek może być cholernie, boleśnie nieszczęśliwy, choć robi wszystko, aby tak nie było. Nikomu nie życzę tego odczucia z góry przegranej walki z ogarniającym cały umysł smutkiem i poczuciem beznadziei. Nawet najgorszemu wrogowi.
I... trzymajcie za mnie kciuki. Chcę znowu być szczęśliwa.
Wygląda jak napisane przez / za pomocą chat gpt.
Nie baw się w domorosły wykrywacz chatu gpt. Normalnie napisane to
@upadlygzyms
Nie pierwsze tu - i na pewno nie ostatnie.
Mój znajomy dość długo był w ogromnej kontrze wobec wszelkich elementów AI, pojawiających się wokół nas. Dostał ode mnie parę linków do wykładów Dragana, po których (wreszcie) stwierdził, że nie będzie tracił czasu i energii, bo proces rozwoju technologii jest nieunikniony.
Gdzieś piszę o tym, tutaj - starzy wymrą, młodzi nie będą zainteresowani, zostaną boty i botki, wiodący bezkresne AI-rozkminy. ♾️
@ Frog: Jeśli alternatywą mieliby być użytkownicy jak ten, który napisał komentarz powyżej Twojego, to wizja spokojnej śmierci zaczyna być wręcz pociągająca.
@upadlygzyms
"użytkownicy jak ten..."
Staram się go omijać, choć z reguły daję się nabrać na jego pierwsze odzywki (po powrocie z kolejnej banicji).
Jasne - zawsze można się wylogować na stałe (mówię o Anonimowych, nie o życiu ;), ale ciągle jeszcze bywa tu ciekawie, wesoło, wystarczająco abstrakcyjnie i pozytywnie.
Kiedyś pewnie zniknę - ale jeszcze nie dzisiaj :)
@ Frog: Cieszy mnie to.
Psychoterapeuta nie może postawić oficjalnej diagnozy depresji i wypisać leków. To może tylko lekarz psychiatra.
Napisałaś to ładnie, postarałaś się. Mało kto tak się stara w anonimowym wyznaniu. Na pewno jesteś perfekcjonistką i pewnie zależy Ci na opinii innych. Taka postawa ma wiele zalet, ale unieszczesliwia. Dobrze, że poszłaś na terapię, ale leki odstaw, szkoda zdrowia.
psychoterapeuta, Lekarz, Skierowanie na terapię, delikatne leki rozpraszające smutek. xD
Będzie dobrze. Najważniejsze że chcesz walczyć.
Lepiej porób sobie badania, a w tym na różne witaminy i mikroelementy. Ów stan może być spowodowany chorobą albo brakami, a nie "nieprzepracowaniem" traum z dzieciństwa. Tak czasami objawiają się guzy w mózgu - lepiej wcześniej przekonać się, że to nie jest ta przyczyna niż przekonać się za późno. Zwłaszcza, że z opisu wynika, że to pojawiło sie dosyć nagle.