#GAF0q

Spotykałam się z pewnym człowiekiem. Było nam naprawdę dobrze pod wieloma względami, podobne poczucie humoru, wspólne hobby, muzyka i filmy.
Ale oczywiście musi być jakieś „ale”. U nas problemem okazały się poglądy.
Od razu mówię, że nie oceniam ludzi po poglądach. Każdy może myśleć co chce i żyć jak chce. Mam znajomych i osoby w rodzinie o zupełnie innych poglądach i w ogóle mi to nie przeszkadza. Jednak życie chciałabym spędzić z kimś, kto myśli podobnie do mnie.
Pierwszym problem było podejście do homoseksualizmu i osób innych ras. Ja jestem tolerancyjna, uważam, że wszyscy jesteśmy równi, bez względu na płeć, kolor skóry, czy orientację. On był bardzo anty. Obraźliwie i pogardliwie wypowiadał się o czarnoskórych i Azjatach. Twierdził też, że nie chciałby, aby jego dzieci wychowywały się w świecie, w którym homoseksualizm jest czymś normalnym. Ja nie chcę, by moje dzieci wychowywały się w świecie, w którym homoseksualizm jest czymś nienormalnym. Gdy pytałam, co w przypadku, gdyby nasze potencjalne dziecko okazało się homo, odpowiadał, że tak by się nie stało, bo on swoje dzieci będzie wychowywał na osoby hetero. Dla mnie już to było pierwszym znakiem, że nie możemy tego ciągnąć, bo nie dogadamy się w kwestii wychowania ewentualnych dzieci. Ale on prosił, bym dała mu szansę i nie oceniała przez pryzmat poglądów.
Drugą sprawą było podejście do zwierząt. Mam kota, niewychodzącego. On twierdził, że go krzywdzę, że mój kot jest nieszczęśliwy, bo nie może sobie pobiegać, polować, ani bzykać, a taka jest natura kotów. I że kot zamknięty w domu nigdy nie będzie szczęśliwy. Mówił też, że nie chce mieć w domu psów, psy tylko przy budzie albo w kojcu. Ja zawsze miałam zwierzęta, które spały ze mną w łóżku i w przyszłości mam w planach adoptować psa. I mój pies będzie spał ze mną w łóżku.
To był drugi argument, dlaczego nie możemy być razem. Po prostu nie dogadalibyśmy się w przyszłości.
W końcu zerwałam tę znajomość, a on opowiadał o mnie znajomym i rodzinie, że jestem nawiedzoną feministką, nie toleruję jego poglądów i chciałam go na siłę zmienić. A to właśnie było wręcz przeciwnie. Dlatego, że toleruję odmienne poglądy i nie chcę, by je dla mnie zmieniał, uznałam, że lepiej to zakończyć. Bo swoich poglądów też zmieniać nie zamierzam, a pola do kompromisów tutaj nie widzę. Powiedziałam mu, że obojgu nam będzie lepiej, gdy znajdziemy sobie kogoś o podobnym światopoglądzie.
A jedyne co usłyszałam w odpowiedzi, to wyzwiska i oskarżenia, że jestem typową lewaczką, która wymaga tolerancji swoich poglądów, ale nie toleruje poglądów innych.
Nie toleruję to ja braku logicznego myślenia.
Sciezka Odpowiedz

Masz bardzo zdrowe podejście do związków.

Anonimowane Odpowiedz

Ja kieruje się zasadą- Kompatybilność ponad chemią. Każdy ma prawo żyć po swojemu i pewne rzeczy w związku da się wypracować. Ale jest ogrom rzeczy, w których podejście musi być spójne.
Czy traktowanie zwierząt, wychowywanie dzieci. Ale też podejście do sprzątania, pieniędzy, pracy, rodziny itd.
Dobrze zrobiłaś. Po co oboje macie się męczyć w relacji niekompatybilnej i konfiltowej.

Postac

Większość z tej kompatybilności można wypracować. Np ja kocham koty, mój mąż miał do nich stosunek neutralny. Ja lubię wychodzić z domu, on nie. Początkowo marudziłam, a teraz jest idealnie : ja mogę wychodzić, a on zostaje z dziećmi.
Tak naprawdę trudno jest tylko wtedy, gdy poglądy są skrajnie różne i obie strony są bardzo mocno przekonane o swoich racjach.

Anonimowane

Dokładnie. Poza tym z tymi kotami znam sporo osób, które mają do kotów stosunek neutralny a nawet pozytywny, ale w łóżku z kotem w życiu spać nie będą. A co dopiero trzymać poduszkę dla kota obok swojej poduszki.
Plus dochodzi kwestia np. sprzątania. Jeśli miałabym dorosłemu facetowi tłumaczyć co się sprząta albo jak się sprząta, bo on "nie widzi" brudu, który mnie aż brzydzi to nie pasujemy do siebie. Ale jeśli miałabym mieszkać z pedantem, który każdy okruszek traktuje jak koniec świata to strzeliłabym sobie w łeb. Jeśli chodzi o społecznie - wszystko fajnie, bo Twój mąż nie ma problemu, że wychodzisz sama. Znam ludzi, którzy mają potrzebę wychodzenia i partnerów co nie lubią wychodzić. Ci partnerzy wychodzą z założenia, że czas spędza się w większości razem i robią problemy, jak moi znajomi chcą wyjść sami. A jak są zaproszeni, to robią problem, że nie chcą się non stop z ludźmi widywać. Plus jeszcze kwestia gości. Ja gości akceptuje w domu 2-4 razy w roku. Spotykałam się kiedyś z facetem, który zapraszam ludzi 2-3 razy w tygodniu. No z całym szacunkiem, ale tu nie ma kompromisu, który da się pociągnąć na dłuższą metę

Selevan1

Czyli gdy ty nie lubisz gosci w domu to ok, ale jak ktoś nie lubi wychodzić z domu, to "robi problemy"?

Anonimowane

Selevan1 Jeśli ja mam partnera, który lubi wychodzić i nie ma problemu, żeby wychodził sam, a ja się nie zgadzam żeby wychodził sam, a jednocześnie nie chce wychodzić z nim to robię problemy. Jeśli jednak nie mam problemu żeby wychodził sam, on sobie wychodzi, a ja zostaję w domu to nie robię problemów.

Jeśli chodzi o gości- to nasza wspólną przestrzeń. Mogę się zgadać z partnerem, że on kogoś zaprasza, a ja np. jadę do mamy czy siostry w odwiedziny, ale przy tak dużej dysproporcji temat jest nie do przegadania. To znaczy, że jesteśmy niekompatybilni i cała relacja nie ma sensu.

Hvafaen Odpowiedz

Dokładnie. Trzeba tolerować poglady ale we wlasnym zwiazku nie chce sie musiec tolerowac, a zgadzac.

GeddyLee Odpowiedz

stawiam siedem złotych, że nigdy to się nie wydarzyło

dewitalizacja Odpowiedz

Też bym nie chciała mieć dzieci w świecie, w którym szerzy się tęczowa ideologia. Choć są oczywiście o wiele sensowniejsze argumenty za antynatalizmem.

Hvafaen

Czyli teraz?

dewitalizacja

Nie bardzo rozumiem.

Gosik

Antynatalizm... Kolejna ideologia mówiąca ludziom jak mają żyć. Zajmijcie się sobą, i Wam i wszystkim w około wyjście to na dobre.

dewitalizacja

Przecież nie zakazuję nikomu mieć dzieci. Po prostu uważam to za niemoralne.

Selevan1 Odpowiedz

Przynajmniej się przekonałaś, z jakim patafianem miałaś doczynienia.

FajnoCopa Odpowiedz

Pomijając podejście do zwierząt to był normalny chłop skoro nie toleruje p3dalstwa mam nadzieję że chociaż sobie poużywał zanim go rzuciłaś

honey100

Ładnie się przedstawiłes, buractwo jak się patrzy...

TakaOna100

Poużywał sobie? A to jakaś dmuchana lala jest a mężczyzna ożywiony wibrator?

dasa Odpowiedz

Co do Twojego kota miał rację

Dodaj anonimowe wyznanie