#KBZAH
Przeprowadziłam się z partnerem i miałam problem ze znalezieniem pracy, dlatego przez moment musiał mnie utrzymywać. Znalazłam pracę na umowę zlecenie, nie jedną, a dwie, do czasu aż znajdę pracę na zwykłej umowie. Chcę się odkuć. Pracuję różnie, w zależności od dnia czasem to 9 godzin, czasem 5, są dni, że mam po 14 godzin. Jestem zmęczona – w domu to ja sprzątam, gotuję i piorę. On nawet łóżka nie pościeli.
W domu codziennie słyszę pytania, kiedy dostanę wypłatę. Komentarze w stylu: jesteś leniwa, nie zarabiasz, długo jeszcze będę musiał cię utrzymywać?
Doszło do tego, że nie kryje się komentarzami do mnie przed rodziną. Śmieje się ze mnie z innymi. Czuję się coraz gorzej, przestałam panować nad emocjami, wybucham płaczem, zaczęłam krzyczeć. Przez to on mówi, że ja nie znam się na żartach albo popularne już: idź się leczyć. Namówił mnie raz na wolny wieczór i nie poszłam przez to do pracy – tylko po to by usłyszeć, że się nie staram. Czasem mówi, że by gdzieś że mną wyszedł, ale mnie nie stać. No tak. Gdy tylko jeden dzień chcę odpocząć, z automatu wiem, że jestem leniwa. Bez ambicji. Co to za kobieta, co nie posprząta.
Myślałam, że jak on nie będzie obciążony obowiązkami domowymi, to mnie doceni. Ale prawda jest zupełnie inna. On ma kasę, więc sobie wychodzi. On robi zakupy, więc moje potrzeby nie są ważne. Z chęcią pójdę do psychiatry, o ile to się skończy.
Skończ ten związek.
Chce to zrobić po wypłacie. Żeby mnie było stać na wynajem
Bardzo dobry pomysł.
Życzę Ci wszystkiego najlepszego w życiu, dużo sił i wsparcia od bliskich. Dasz radę!
To nie brzmi jak dobry materiał na męża. Inna sprawa jeśli to ciągnęło by się latami, ale z opisu to nie wynika.
Poza tym zawsze ktoś będzie zarabiał więcej i więcej dokładał do gospodarstwa domowego.
Brawo! Super, że mając dwie prace i zajmując się domem myślisz jeszcze o szukaniu czegoś innego, co przecież samo w sobie jest czasochłonne.
Myślę, że czyni Cię to ambitną osobą i ja Cię za to doceniam :)
Boże drogi. Jakby ktoś mi bliski napisał to wyznanie, to bym go za fraki choćby do innego województwa zaciągnęła, byle tylko oddzielić od tego ścierwa.
Ratuj sie
Pytanie, po kiego grzyba jeszcze z nim jesteś? Moja matka miała podobnie zaraz po ślubie z moim ojcem. Doprowadził ją do depresji, potem jeszcze do uszkodzenia wzroku bo uznał, że kobiecie, której nie pozwolono rodzić siłami natury żeby wzroku nie straciła, może dźwigać ciężary. A ona zdominowana i zakochana robiła co chciał. Trwało to ponad 20 lat zanim jej własne dzieci otworzyły jej oczy. Dobra rada, wiej od niego i nie oglądaj się za siebie. I nie daj się nabrać na łzawe opowiastki, że się zmieni, a tym bardziej że popełni samobójstwo, bo miałem taką znajomą, której facet dwa lata wmawiał takie bzdury ale jakoś tego nie zrobił, jak w kończy po 2 latach odeszłą od niego.
Kopnij w dupę tego dziada, dziewczyno weź go zostaw, to kawał drania.
Dlaczego dajesz się tak poniżać? Mogę się mylić, ale z wyznania wyłania mi się obraz inteligentnej, pracownitej kobiety. Więc nie pojmuje... w imię czego to wszystko znosisz?
Twój partner się nad Tobą znęca psychicznie. Czy jest jakiś powód dla którego dalej z nim jesteś? Jeśli tak, to terapia będzie dobrym pomysłem, ale z uwzględnieniem jego również
Straszne jest to co piszesz... To nie partner, to oprawca! Ja miałem problem z zona, która miała 'kolegę z pracy' i mi się nie podobało to w którą stronę to zmierzało. Mówiłem żeby zakończyła te znajomość, ale byłem zbywany, wysyłany do psychiatry, a także, słyszałem że mam problemy z głową, samoocena, pewnością siebie itp... Podłączyłem swój komputer pod jej komunikator internetowy i czytałem co piszą... (mieszkam za granicą a żona od 10 m-cy w Polsce) z nim pisala trzy razy tyle ile że mną. Mówiła mi że idzie spać a pisała z nim jeszcze dwie albo trzy godziny. Prosiłem ją i blagalem żeby nie pisała z nim, a ona mi kłamała że tego nie robi... Kosztowało mnie to depresję, stany lękowe, zacząłem pić codziennie przez dwa tygodnie,, a kiedy miałem już myśli samobójcze, , postanowiłem spróbować skorzystać z pomocy psychologa. Uratowało mnie to. Owszem, szpiegował em dalej ich relacje, ale przerwałem ja w odpowiednim momencie (gdy już naprawdę padały teksty mocno seksualnej między nimi), zakazałem zonie kontaktu z nim, pod groźba rozwodu. Żona zdała sobie sprawę jak mnie skrzywdziła, nie umiała pojąć w jaki sposób się tak zatraciła w tej znajomości i usunęła go z telefonu, komunikatorów, w pracy tylko mówią sobie 'czesc', a w najbliższym czasie zona planuje zmienić pracę. Do teraz mam wieeelki problem z zaufaniem do żony, cały czas ja podejrzewam o planowanie zdrady itp, bo mnie złamała psychicznie. Piszę to dlatego, żebyś poszła, do, specjalisty czym prędzej!! Musisz się uwolnić od tego człowieka!!! Co to za partner który nie ma dla Ciebie szacunku i gardzi Toba!!! To nie związek, lecz udręka... Chcesz tak żyć przez resztę swoich dni? Liczysz ze on się zmieni? Będziesz chciała odejść, o bieca Ci ze juz nie będzie itp, a za miesiąc albo dwa będzie to samo. I pamiętaj, niektóre rany w głowie, goją się o wieeeele dłużej niż te, w sercu... Wybaczyłem zonie że mnie oszukiwała... Ale nie umiem wybaczyć jej rzeczy które temu 'koledze' pisała... Mam je ciągle w mojej głowie...
Zostaw tego toksyka i przemocowca.