W 2010 roku, kiedy chodziłam do 4 klasy, jechaliśmy na wycieczkę szkolną na 2-3 dni. Jestem ze wsi i wtedy ani ja nie jeździłam na żadne dalsze wyjazdy, ani moi rodzice, więc nie mieliśmy walizki ani nawet żadnej torby i mimo moich próśb o jej kupno, zostałam spakowana w zwykłą wieeeelką sklepową reklamówkę.
Nikt nie robił mi z tego żadnych docinek, ale i tak było mi wstyd.
Dodaj anonimowe wyznanie
Aż mi się przykro zrobiło... Chociaż poniekąd to wina rodziców, wiedzieli z wyprzedzeniem o wycieczce i walizkę mogli spokojnie skombinować.
A mi tata kanapki do szkoły zawijał w strony słynnej gazety "Fakt".
U mnie jeden chłopak w opakowaniu po podpaskach raz przyniósł. Bo folia to folia.
A nie można było pożyczyć torby od jakichś znajomych czy krewnych ?
Twoi rodzice to tak trochę kretyni