#KzR2Z
Pamiętam, jak robiłam koleżance kanapki. I to koleżance, która nie jadła od dwóch dni, bo rodzice przechlali hajs. Moja mama zrobiła mi o to karczemna awanturę. Miałam zakaz wynoszenia jedzenia z domu. Mój tata stał twardo za mama i nie obchodziło ich to, że za ścianą 10-letnie dziecko chodzi głodne. A naprawdę było nas stać.
Ja wyrosłam na inną osobę i odkąd zarabiam staram się pomagać innym, w miarę własnych środków. Z rodzicami mam ok kontakt, ale chyba nigdy nie zapomnę krzyku mamy jak mówiła, że nie obchodzi jej że moja koleżanka jest głodna i to nie nasz problem.
Was było stać na utrzymywanie cudzego dziecka, ale Twoi rodzice pracowali na siebie i swoją rodzinę. Tak naprawdę jakbyście zaczęli karmić sąsiadów, to alkoholicy zupełnie już by się nie przyjęli swoimi dziećmi i zrzucili obowiązek dbania o nich na Twoich rodziców.
Dokładnie
A skończyło się na tym, że i tak się nie przejmowali, a dzieci i tak nie były karmione, bo dla patologicznego alkoholika jedzenie nigdy nie będzie priorytetem. Rodzice autorki w żaden sposób nie pomogli.
ohlala - nie mówię, że rodzice Autorki pomogli. Jej rodzice byli odpowiedzialni za nią i jej rodzeństwo, a nie za cudze dzieci. Nie chcieli i nie musieli brać odpowiedzialności za utrzymanie sąsiadów. Wszystkich oburzonych takim podejście zachęcam do oddawania części własnej wypłaty na pomoc dzieciom w potrzebie.
Dziecko jest głodne, to mu dam. Jeden, drugi, setny. Nauczę dziecko, że rodzice mogą chlać, bo sąsiedzi dadzą. Dziecko wyniesie wzorce z domu, a jedzenie od sąsiadów - i jak dorośnie, to jest bardzo duża szansa, że powieli taki schemat. Ja bym wolała milion razy zgłaszać, wolałabym zostać rodziną zastępczą, dać dziecku "pracę" (w stylu wynoszenie śmieci za obiad), ale nie sądzę, żebym karmiła sąsiadów. Moja rodzina jest dla mnie najważniejsza.
A co do pomocy - tak, ja też pomagam, wioskom dziecięcym i bezdomnym kotom (dla których byłam domem tymczasowym przed urodzeniem dzieci). Ale czy wzięłabym odpowiedzialność za dzieci sąsiadów? Czy oskarżyłabym kogoś, kto nie wziął?
Nie wiemy, czy rodzice Autorki sprawy nie zgłaszali. Mogli to robić, ale nie informować dziecka.
Po głośnej sprawie medialnej, gdzie chłopczyk uciekał z domu przed ojcem, wszyscy wiedzieli, sąd wiedział, a nikt nie zrobił nic i doszło do okropnej tragedii bardzo wątpię w skuteczność takich zgłoszeń. Zwłaszcza, że w sytuacji z wyznania mogło przemocy fizycznej nie być, działo się to 10+ lat temu.
Ja znam takie "dziecko" dokarmiane przez sąsiadów. To "dziecko" ma obecnie 40 lat i nadal sąsiedzi je karmią. Ten człowiek ma już tak wypaczoną psychikę, że autentycznie wierzy, że pomaganie mu jest obowiązkiem każdego dookoła i staje się agresywny (częściej stosuje przemoc psychiczną niż fizyczną, ale wciąż jest to przemoc...) kiedy tej pomocy mu się odmówi.
Może i rodzice mieli rację podejmując taka decyzję, ale mogli to córce wytłumaczyć, a nie typowe podejście drzeć japę aż dziecko da spokój.
Lepszym rozwiązaniem byłoby powiadomić odpowiednie służby i doprowadzić dowody na brak opieki nad dziećmi żeby trafiły do domu dziecka i rodzin zastępczych, lepiej u obcych, ale mieć co włożyć na dupe i do gardła niż u własnych i chodzić głodnym i obdartym
Może weź spytaj mamy czemu tak wtedy postąpiła? Może miała powód, tylko nie powiedziała ci wtedy o nim jako że byłaś dzieckiem.
Może autorce wydawało się tylko, że było ich stać, a tak na prawdę życie na kredycie
Zawsze mam pewną dozę współczucia dla takich empatycznych ludzi jak ty. Mam takie znajome. Zawsze dźwigacie na sobie więcej problemów niż musicie, a to się później odbija m.in. na zdrowiu.
Stop promowania patusów i dokarmiania nierobów. Gdyby nie dostali mieszkania to musieli by zapierdalać w pracy i nie myśleli by o piciu. Nienawidzę patusów brzydzą mnie tacy ludzie. fuj..
Widocznie ci alkoholicy byli mało inwazyjnie bo jakby wam się zmrowili w domu to rodzice mogli by zareagować o wiele ostrzej.
Może właśnie byli inwazyjnie i dlatego rodzice zareagowali tak, a nie inaczej. Córka nie nusiała znać wszystkich szczegółów.
Masz dobre serce:) Nie byłaś obojętna na krzywdę swojej koleżanki. To prawda, że jej rodzice powinni o to zadbać, ale to nie znaczy, że my mamy ignorować problem. Nie słuchaj tych braku empatii komentarzy. Zrobiłaś dobrze i nawet jeśli rodzice wiedzieli więcej niż Ty w tamtym czasie to nie znaczy, że dobrze sie zachowali. A ta historia z katowanym Kamilkiem…. Nikt nie widział siniaków? Nikt nie wiedział, że to patologiczna rodzina? I nagle tragedia, bo chłopca tym traktowaniem doprowadzili do śmierci. Dlaczego się dzieją takie sytuacje? A no właśnie z dwóch powodów: patologiczna rodzina i obojętność ludzi. Nigdy nie wyzbywaj się wrażliwości na krzywdę innych, nawet jeśli nie zbawisz świata to pomożesz kilku istnieniami zmienisz ich życie. A tych komentarzy nie słuchaj, widać… że nie znają życia, gorzej gdyby im przyszło znaleźć się w potrzebie i zetknąć z obojętnością i niewrażliwością.
Mam Ciocię o podobnym nastawieniu i wrażliwości co Ty, pomogła już różnym ludziom i zwierzakom, choć nie było łatwo.
Rozmawiałem że rodzice nie chcieli dokarmiać obcych dzieci ale mogli chociaż zgłosić co się dzieje u sąsiadów