Od czasu do czasu śni mi się szkoła (mam 28 lat). Zawsze gdy śni mi się szkoła, śnią mi się nauczyciele, których najbardziej się bałem. W snach mam masę jedynek i wiele zagrożeń, z których się nie wygrzebuję. Walczę o możliwość poprawy jedynek, chodzę i proszę nauczycielki o szansę napisania poprawki sprawdzianu lub dodatkową odpowiedź ustną, aby zdobyć lepszą ocenę. To przerażające, jak chodzenie do szkoły zbudowało we mnie największe koszmary senne. Gdy przypominam sobie lekcje fizyki, matematyki, polskiego, angielskiego, chemii, geografii i niemieckiego w gimnazjum i technikum, chce mi się płakać. Towarzyszył mi ciągły strach i niepokój związany z dostaniem kolejnej niedostatecznej oceny, wywołaniem do tablicy i ośmieszeniem mojej osoby przez błędne odpowiedzi i żarty nauczycielki na mój temat (np. że nic nie umiem, bo mnie zasypał śnieg, który padał w nocy – to były żarty nauczycieli w mojej szkole). Jestem w szoku, jak dziecko w wieku 14-18 lat może żyć z takim strachem 5 dni w tygodniu i nie umrzeć z przerażenia. Wiecie, jakie szczęście odczuwałem, gdy przychodził piątek i zawył ostatni dzwonek? Byłem tak szczęśliwy, że unosiłem się nad ziemią.
Mam nadzieję, że ta stara gwardia nauczycieli w końcu odejdzie na emeryturę, a nowi nauczyciele będą bardziej wyrozumiali i pomocni dla młodego pokolenia.
Dodaj anonimowe wyznanie
Przez całą podstawówkę byłam gnębiona. Dosłownie bałam się chodzic do szkoły. Myślę, że gdybym teraz przeżywała podobny stres, to wylądowałabym w szpitalu
Mam nadzieję, że teraz już jest Pani bardzo szczęśliwa. Proszę powiedzieć, jeśli potrzeba w czymś pomóc.
Miałam "informatyczkę" przeniesioną z historii bo brakowało nauczyciela. Baba ma jakieś 1000 lat i komputerów nie ogarnia w ogóle. Co nie przeszkadza jej drżeć się na dzieci że są głupie i niedorozwinięte, że nic w życiu nie osiągną i że marnują jej czas, oraz kazać przychodzić po lekcjach jeśli się w czasie lekcji nie dokończyło zadania. Nie można go dokończyć w domu, trzeba pod jej okiem, żeby przypadkiem czegoś nie zrobić inaczej niż ona chce. Apelację do dyrektorki na nic się nie zdały, tyle tylko że na 2 czy 3 lekcje przyszła pani wice żeby sprawdzić jak wygląda sytuacja - nauczycielka wtedy aniołek. A potem darła się na nas jak my możemy się na nią skarżyć kiedy ona stara się żebyśmy czegoś się nauczyli i że ma prawo się zdenerwować jak po raz 5 powtarza to samo (na jej lekcjach zawsze była cisza jak makiem zasiał, bo po prostu się jej baliśmy, raz musiała coś powtórzyć bo koleżanka nie dosłyszała jaką mamy otworzyć stronę internetową). Ogólnie dyra nie mogła jej wyrzucić bo coś tam, nauczyciel emerytowany i ogólnie nie ma w szkole innych nauczycieli informatyki. Więc sprawa w kuratorium, cała nasza klasa zeznaje, stres straszny, bo wiadomo obcy ludzie i jeszcze obrońca tej baby się dopytuje i stara udowodnić że kłamiesz. Więc bardzo milutko. Zmieniło to tyle że nasza klasa ma teraz innego nauczyciela, ale tamta informatyczka wciąż uczy w naszej szkole. I jeśli w którejś klasie nie ma tak zaangażowanych rodziców, to po prostu nadal słuchają o tym jacy są głupi, gdy wiesza im się 20 letni komputer. Nienawidzę tej kobiety liczę że niedługo zdechnie, przynajmniej dzieciaków nie będzie już katować
Ja miałam powaloną babę z bilogii w liceum. Stara baba przed 60 wymyśliła sobie że nasza klasa truje ją gazem. (WTF?) Bo podczas naszej lekcji czasem jej gorąco i ma sucho w buzi... A że dyrektorka to jej przyjacioleczka była to straszyli nas kuratorium, policją i więzieniem... za karę dostaliśmy wycieczkę do więzienia, żeby nam pokazać jak kończą tacy kryminaliści jak my i musieliśmy zrobić o tym przedstawienie teatralne. XD Nasza klasa zajebiście to zrobiła, a że nam się spodobał teatr to podczas konkursu "Małych form teatralnych" zrobiliśmy nowe przedstawienie "Ostatnia impreza na Litwie" stworzoną z tekstów Mickiewicza z różnych dzieł. Niestety nasze przedstawienie jako jedyne się nie nagrało bo dyrektorka kazała wyłączyć kamerę tylko na nasze przedstawienie. Potem tłumaczyła się, że kamera uległa awarii, o dziwo tuż przed naszym występem, a naprawiła się tuż po jego zakończeniu.
TW: Mnie studia doprowadziły do próby samobójczej. Udało mi się skończyć inny kierunek, ale do tej pory mam blokadę i gdyby mi ktoś kazał iść do szkoły to bym wstał i wyszedł przez okno... Trochę to smutne bo nadal lubię zdobywać nową wiedzę, ale nie ma opcji, że podejmę dalszą edukację w zorganizowanej formie. A samemu jestem zbyt niezorganizowany niestety, żeby osiągnąć taki sam poziom.
Tltr: szkoła fuj, czytanie wikipedii o paradoksie Fermiego o 3 rano git
"Tltr: szkoła fuj, czytanie wikipedii o paradoksie Fermiego o 3 rano git"
Pełna zgoda 🤗
U mnie ze studiami to samo. Pan od mikroprocesorów by mógł pracować w jakichś tajnych więzieniach, przy nim każdy by się do wszystkiego przyznał, nawet nie wiedząc do czego.
I racja, czytanie dziwnych ciekawostek jest najlepsze^^ Aż też poczytam o wspomnianym paradoksie, bo jeszcze nie znam szczegółów...
W podstawówce byłem agresorem i dokuczałem innym dzieciom jak mogłem. Zastraszałem, groziłem I biłem innych. Z perspektywy czasu jak na to patrzę to dochodzę do wniosku, że to była moja reakcja na przemoc, którą miałem w domu od strony rodziców. Oni też sprawiali, że czułem się od nich głupszy i słabszy (przede wszystkim ojciec), i chciałem czuć się "lepszy" od rówieśników, choć myślę że lepszych słowem byłoby "zaakceptowanym" przez nich. Wiem, że to co robiłem było złe i krzywdzące. Podejrzewam, że byłem powodem u niektórych traumy po ukończeniu szkoły, ale mimo tego wszystkiego stwierdzam, że chyba nie potrafiłbym wtedy inaczej się zachowywać. Byłem taki, jaki nauczyłem się być z domu.
A potem tacy, którym zgotowałeś piekło życzą jak najgorzej i chociaż już ich nie pamiętasz, to oni najpewniej ciebie tak. Generalnie szkoła jako-taka w większości wypadków przypomina raczej obóz przetrwania w wersji bardzo "hard" jak cokolwiek innego. Ja na przykład jak mam ciężko w pracy czy życiu to wracam wspomnieniami do szkoły i nagle okazuje się, że w sumie teraz nie jest tak źle, a moje problemy jeżeli jakieś natrafię czy to w życiu czy zawodowe to pikuś w porównaniu z tym co było kiedyś.
Aha, chciałeś żeby Cię akceptowali i dlatego ich gnębiłeś? Super pomysł, ja byłem za głupi żeby na to wpaść ale gdzie mi tam do Ciebie 😊
To bardzo popularny model zachowania. Rzadko kiedy agresorem jest ktoś, kto ma normalna rodzinę i dobrze czuje się sam ze sobą. I jak dorośli mają możliwości zmiany, terapii i radzenia sobie z sytuacją, tak dzieci są bezsilne.
Pamiętam jak w gimnazjum miałam nauczyciela od angielskiego, który po prostu mnie nienawidził, sama nie wiem dlaczego bo byłam dosyć cicha dziewczyna. Miałam same 1 z tego przedmiotu, pomimo chodzenia na korki, sprawdzanych esejów przez korepetytorke oraz egzaminów które pokazywały, że mówię w stopniu B2. Rodzice nie wierzyli mi, że to spisek czy po prostu nauczyciel jest beznadziejny. Miałam same 4 i 5 na koniec roku, a z angielskiego zawsze 2 i to wybłagane. On chyba lubił patrzeć jak się płaszcze przed nim i proszę o ocenę pozytywną. Aż w końcu się załamałam, poszłam do wychowawczyni, zaczęłam histerycznie płakać i prosić żeby inny nauczyciel sprawdzał mi pracę. Na próbę wzięła moje stare sprawdziany i dała innemu nauczycielowi, który ocenił je na 4/5. Od tamtej pory miałam spokój, tamten nauczyciel nawet na mnie nie patrzył w trakcie lekcji co bardzo doceniłam. Ale trauma i strach zostały.
Nie rozumiem, co kieruje takimi ludźmi jak ten nauczyciel. Skąd taka nienawiść do randomowego w klasie dziecka? Serio, oni się rozglądają po uczniach i sobie wybierają "o tego/tej nie lubię"?
Dobrze, że wychowawczyni Cię posłuchała i sprawdziła, czy mówisz prawdę.
Jestem po czterdziestce i też często śni mi się, że szykuję się do szkoły i z przerażeniem uzmysławiam sobie, że rok szkolny się kończy, a ja nie mam z jakiegoś tam przedmiotu żadnej oceny. W panice szukam podręcznika, żeby cokolwiek powtórzyć. Brrr…
Mam podobnie. Na chwilę przed maturą zmieniłam szkołę, bo moja wychowawczyni(!) od języka polskiego za cel postawiła sobie, aby nie dopuścić mnie do matury i zostawić na kolejny rok w 3 klasie. Do tej pory śni mi się, że znowu znajduję się w tej sytuacji i budzę się przerażona.
BTW, z ustnego polskiego miałam 100%, a z pisemnej 86%. Głupia krowa -_-
A pomyśl co musieli ci nauczyciele przeżywać, jeśli mieli w klasie dwudziestu czy dwudziestu pięciu takich osłów.