#azeyK
Mam 15 lat i nie potrafię żyć jak inni. Gdy moi rówieśnicy mają różne zainteresowania, to ja wracam do domu, włączam komputer i no właśnie...
Tworzę sobie alternatywne życie. Szukam pracy, otwieram kalkulator, a potem szukam mieszkania, które byłoby zgodne z budżetem. Szukam mebli, wybieram samochód, a nawet czasami „robię” zakupy spożywcze online. To wszystko oczywiście zgodnie z budżetem. Wyobrażam sobie siebie i swoje gorsze lub lepsze życie, kalkuluję w jakiej sytuacji życiowej mógłbym być.
Jest to nawet w pewnym stopniu uzależnieniem. Dzień w dzień to samo. Nieważne, że muszę się pouczyć, odrobić lekcje albo odpocząć.
Najgorsze jest to, że nie mam innych zainteresowań i jedyne co robię siedząc w szkole, to myślenie nad kolejnym „alternatywnym życiem”.
A ja planuję wakacje. Szukam hotelu, apartamentu, lotów, transferów między lotniskiem a noclegiem. Przeglądam atrakcje, czasem planuję atrakcje na każdy dzień. Wchodzę w google street i sprawdzam jak dojść np. na plażę.
Zwiedziłam już większość świata.
Właściwie to siedzę z dzieciakami w domu a wakacje to u babci na wsi.
Po prostu jesteś nastolatkiem, który marzy/wyobraża sobie swoje dorosłe życie. Nie było by nic złego, gdyby przez to nie tracił, bezpowrotnie czasu, który możesz teraz spędzić beztrosko z przyjaciółmi czy ucząc się umiejętności, które mogą Ci się przydać w tym późniejszym, dorosłym życiu, o którym tak marzysz.
Takie Simsy, tylko z realnymi wartościami.
A nie uciekasz tym od trudnych spraw, emocji itd?
Kojarzę taki okres w życiu, nie był związany z grami, ale z ciągłym fantazjowaniem. Teraz, z dystansu, mogę powiedzieć że stał za tym ogromny smutek i poczucie samotności (niekoniecznie samotność, ale jej odczucie)
A ja myślę że to się właśnie nie różni niczym od grania w Simsy i takiego zabijania nudy, a możesz go przekuć w naprawdę fajne umiejętności organizacyjne i nawet w przyszłości pójść w taką drogę zawodową.