Wyobraź sobie, że idziesz za rękę ze swoim mężem i dzieckiem w wózku i widzisz swojego byłego, z którym rozstałaś się 6 lat temu, a któremu poświęciłaś 8 lat życia. Poświęciłaś dlatego, że nic dzięki temu nie zyskałaś, zmarnowałaś tylko czas na faceta, który wolał kolegów od ciebie, bywał wobec ciebie chamski, rzucał ci kłody pod nogi, zamiast wspierać. Z facetem, który nie przyszedł na urodziny twojej mamy, bo zwyczajnie mu się nie chciało. Z facetem, który traktował cię tak, jakbyś była stałym elementem jego życia. Widzisz go, jest przepity po wczorajszej nocy, nieogolony, w podartej bluzie. Uśmiechasz się do niego, przystajesz, przedstawiasz mu męża, chwalisz się dzieckiem oraz tym, że przyjechaliście na małą pipidówę na weekend, żeby odwiedzić twoich rodziców. Zachowujesz się normalnie, przyjaźnie, jakbyś wcale nie żałowała straconych lat, tylko stęskniła się za starym kumplem. Twój mąż wydaje się być sympatyczny, wygląda dużo lepiej od twojego byłego, jest w eleganckiej koszuli i beżowym płaszczu. Dziecko zaczyna płakać, więc rozchodzicie się, obiecując sobie, że na pewno umówicie się na kawę.
Nie wiem, czy się domyśliliście, ale tym byłym jestem ja. To ja olałem miłość swojego życia, kobietę, która chciała ze mnie zrobić przystojnego pana w kremowym płaszczu, która kochała mnie i znosiła do pewnego czasu wszystkie moje chore akcje. Kiedy ja wolałem balować razem z kumplami, ona uczyła się na studia. Kiedy ja grałem w gry, ona jeździła do rodziny i odwiedzała przyjaciół. Odwiedzała na kawę, a nie po to, żeby chlać do nieprzytomności.
Kumple się ożenili, wyglądają jak mąż mojej byłej, a ja ciągle wyglądam jak szczyl w dziurawej bluzie. Koledzy nie mają już czasu. Mają rodziny, kariery, kredyty i poukładane życie. A ja ciągle w tym samym miejscu. Z pracą za najniższą krajową, bez pasji, mieszkając kątem u mamy, bo przecież mnie nie wyrzuci. I dzisiaj dopiero tak naprawdę do mnie dotarło, że wstydzę się tego, kim się stałem. Gdy ją zobaczyłem, miałem ochotę uciec, zapaść się pod ziemię. Było mi wstyd, tak strasznie wstyd, że ogląda mnie takim. Nienawidzę siebie.
Dodaj anonimowe wyznanie
Zapomniałeś napisać od czego zaczniesz zmieniać swoje życie na lepsze.
Od kupna nowej karty graficznej do mocarnego peceta
NiezbytSprytny To chyba najpiękniejszy komentarz, jaki widziałam w Internecie!
Nw jak ktoś może uwierzyć że to napisał jakiś facet. W historyjce są prawie wszystkie "cele / marzenia" statystycznej kobitki. Brakuje tylko opisu sceny zaręczyn. Ciekawe jak wygląda prawdziwa historia autorki, bo widać dużo żalu do może już byllego partnera.
A to mężczyźni nie marzą o reprezentacyjnej żonie i zdrowym potomku? Znałam jakichś ufoludków?
Zamiast ciagle na coś czekać . Zacznij żyć . Właśnie dziś
Myślę że z jednej strony nie wiedzą że to błąd, a z drugiej chcą podkreślić wagę słów przez dłuższe przerwy pomiędzy nimi, tu w języku pisanym przez więcej spacji i krótkie zdania lub równoważniki zdań. Takie jakby budowanie napięcia i podkreślenie znaczenia słów, gdzie błędy schodzą na dalszy plan. Ale to tylko moja interpretacja.
Jakbym czytała o swoim bracie. Ale chyba jest troszeczkę dalej w marnowaniu sobie życia.
Pomyśl o tym inaczej... Myślisz że faceci w związkach mają lepiej? Myślisz że on z własnej woli chodzi w kremowym płaszczu? Po prostu kobieta zrobi mu awanturę jeśli założy coś innego, nieodpowiedniego. Ty możesz chodzić w czym chcesz. Myślisz że oni lubią się babrać w dziecięcych gównach i rzygach? Woleliby sobie pobalować i pograć, móc się wyspać. Ty możesz. Oni muszą potulnie wynosić śmieci, sprzątać, uważać czy nie zostawili przypadkiem skarpet by nie urazić księżniczki. Ty nie musisz. Kobieta to 20% przyjemności a 80% problemów. Miłe są tylko początki, a najczęściej jest tak, że słodka dziewczyna przemienia się w podłe babsko. Kobieta to strata czasu i pieniędzy. A Ty masz dużo czasu, korzystaj z niego i ciesz się spokojnym, bezstresowym życiem. Rozwijaj się, ucz się, podróżuj, stwórz coś ciekawego. Nie masz też żadnych kredytów i długów do spłacenia, rewelacja. Możesz nawet coś odłożyć i to pomnożyć. Pamiętaj, aby goniąc za wygrywem, nie przegrać wszystkiego. Doceń to co masz i nie pchaj się w bagno. Potem tylko rozwody, alimenty itd. Jak chcesz miłości to kup sobie psa. Nie pożałujesz. Pozdrawiam kolego.
W punkt facet. życie pantofla nie oznacza szczęścia, tylko wrecz przeciwnie
Spieszę wyjasnić. Normalny jesteś ty. To, że masz inne rozrywki niż paltoflany maż co musi paradować w beżowym płaszczyku by żonka wypinała się z dumy nie znaczy, że jesteś gorszy, moim zdaniem masz swoje życie. Ja nie noszę beżowego płascza a kobiety wolą mnie w czarnej, skórzanej kurtce i podartych jeansach ( mam 36 lat)
Więc się weź za siebie, krok po kroku będziesz jeszcze wyglądał jak mąż Twojej byłej ;) Zostaw przeszłość za sobą i zajmij się przyszłością