#oex1z
No i o tej jednej parze będzie. Uważaliśmy ich trochę za swoje dzieci, ponieważ wszyscy, cała szóstka, byliśmy w podobnym wieku, a mimo to ta dwójka potrzebowała wiecznie z czymś pomocy, rady, czy wpadali na totalnie odjechane pomysły, które im odradzaliśmy, oczywiście argumentując dlaczego to zły pomysł. Pomysły te to były m.in. inwestycja w kryptowaluty, gdy były na górce, ściąganie aut z USA i odsprzedaż w Polsce, zakup najdroższej możliwej zastawy stołowej na własne wesele, by później próbować robić interes na jej wypożyczaniu. Z rzeczy poza zarobkowych, to słuchanie wszelkich guru internetowych w zakresie odchudzania, katowanie się dietami cud, ograniczanie wszystkiego poza wodą i roślinami. Za każdym razem kończyło się słowami "a nie mówiłam/em" ze strony pozostałej czwórki.
Tak sobie trwaliśmy z naszymi dziećmi, aż poznaliśmy kolejną parę. Ona - psycholog, on - kierownik wyższego szczebla. Wpasowali nam na początku w towarzystwo i grono powiększyło się do 8 osób. Nasi nowi znajomi, państwo hop do przodu wykazywali zupełnie inne podejście do ryzyka finansowego i dziwnych pomysłów naszych wieloletnich przyjaciół i za każdym kolejnym nietrafionym pomysłem oni ich dopingowali. Dacie radę! Świetny pomysł! Zdanie naszej czwórki przestało mieć znaczenie, pani psycholog zdiagnozowała nas jako toksycznych narcyzów, zazdrosnych małych ludzi, a jej mąż stwierdził, że bez ryzyka nikt sie nie dorobił, biznes to ciągła inwestycja i ryzyko straty, tylko ci co ryzykują potem wznoszą ręce w geście zwycięstwa, coachowe powiedzonka, you can do it, sky is the limit.
Zostaliśmy odepchnięci od towarzystwa, no bo jak to, czwórka zazdrośników na etacie, mali ludzie pracujący na kogoś, nie ryzykujemy, nie inwestujemy, nie rozwijamy się.
Po pół roku nasze byłe dzieci przepieprzyły większość oszczędności i jeden samochód. Poszli w grę na giełdzie i kryptowaluty do tego stopnia, że dziś na obiady jeżdżą do rodziców. Z nami dalej nie chcą utrzymywać kontaktu, bo to rzekomo my zapeszyliśmy ich inwestycje. Nowi znajomi - urwali kontakt z naszymi dzieciakami, z nami, stwierdzili że towarzystwo jest toksyczne, oschłe, małomiasteczkowe, nierozważne...
A nasza czwórka dalej sobie żyje, wspomina piękne czasy kiedy była nas szóstka i zastanawia się co poszło nie tak. Wystarczyło trochę własnego rozumu.
Trzeba być totalnym kretynem żeby wierzyć że na giełdzie można zarobić miliony.
Można, ale nie inwestując 5 czy 10 tysięcy, a kolejne miliony :)
Nie do końca. Można zarobić, ale trzeba wiedzieć, co się robi. A ludzie poczytają trochę w necie, pooglądają pseudo-guru (którzy zamiast zarabiać na giełdzie, zarabiają na opowiadaniu o niej naiwniakom...) na YT i myślą, że są gotowi na nią wejść. Oczywiście łatwiej stracić niż zarobić, ale nie ma co udawać, że zarabianie dużych kwot jest niemożliwe.
Szczerze to trochę wyglądacie na toksycznych. Mówisz tak poniżająco o tych znajomych, że są tacy głupiutcy. I wygląda to trochę, jakbyście ciągnęli ich w dół, żeby przypadkiem nie udało im się i nie mieli lepiej od was. Są ludzie, którzy twardo stąpają po ziemi, lubią bezpieczną pracę na etacie, i są tacy, którzy mają głowę pełną pomysłów, niespokojnego ducha itd. A te ich pomysły wcale głupie nie są, ludzie tak robią i się dorabiają. Jak już czujecie, że trzeba im coś poradzić, bo sami nie ogarną, to poradźcie im zrobienie biznesplanu, poczytanie tego czy tamtego, zainwestowanie mniejszej kwoty. A nie burzcie każdy nowy pomysł, bo wy tacy lepsi, dorośli.
Ale znasz ludzi którzy się tak dorobili? Czy tylko o tym słyszałaś/eś?
Jakiś czas temu mój jeszcze wtedy nie mąż usłyszał od znajomych o zarabianiu na oglądaniu reklam. Coś tam tylko trzeba zainwestować, pooglądać kilka reklam dziennie i hajs spada z nieba. No zero wad, same korzyści. Jego koledzy już wszyscy w to weszli i są zadowoleni, on też zamierza, bo jak dają, to tylko głupi by nie brał. Ode mnie dostał solidny opie*dol, trochę się pofochał bo mu skrzydełka podcinam a jego koledzy na tym taki hajs trzepią, kolegom się poskarżył więc nawet ich partnerki zaczęły do mnie wypisywać że głupia jestem, no ale jak nie chcę kasy to nie. Niedługo potem temat umarł a jak sama o to zapytałam, to nagle w towarzystwie nietęgie miny, okazało się że góry złota z tego nie będzie a wręcz wtopili jakieś kwoty. Najgorsze jest to, że uważam swojego męża za człowieka twardo stąpającego po ziemi, mającego rozsądne podejście do pieniędzy (pisałam tu już że mam za sobą związek z hazardzistą więc wszelkie takie małe wtopy, nawet te polegające na tym że chciał w to wejść ale ostatecznie tego nie zrobił, to dla mnie mega red flag), a mimo to gdyby nie moja ostra reakcja, wszedłby w ten pomysł. Nie wiem ile oni tam pieniędzy utopili, nie sądzę żeby jakieś ogromne bo to lata temu było i raczej nikt z nas wtedy aż tyle nie miał, ale mimo wszystko, przerażające jak łatwo wcale nie głupi ludzie łapią się na takie rzeczy. Prawdę mówiąc, sama miałam wtedy momenty zwątpienia, kiedy oni twierdzili że "przyszła kolejna wypłata za nic" a ja dalej twardo trzymałam się swojego postanowienia że jeśli mój chłop zainwestuje w to chociaż 1zł, to będzie singlem. Ale złapało się na to kilkunastu jego kolegów. On był jedynym, który w to nie wszedł - czyli nie dałam się wyrolować tylko ja.
Megg16, gratki chłodnego podejścia do tematu, dobrze, że Cię ma :) odpowiadając, tak, mój przyjaciel zarobił około 100.000 na kryptowalutach. Mój inny znajomy na giełdzie podobną kwotę. Tylko wiesz, oni obaj o tych rzeczach się bardzo dużo uczyli. Ten pierwszy ma całą półkę książek (nie tylko od strony biznesowej, ale i programistycznej). Koleżanka z mężem sprzedają thermomixy i jeszcze jakieś mopy parowe w ogóle od wielu wielu lat i jej się całkiem podoba. Widać, że nie obiecuje sobie nie wiadomo czego, ale jest zadowolona, lubi to całe motywowanie, spotkania. Znam też dwóch typów co auta sprowadzają jako uszkodzone, naprawiają (albo i nie) i sprzedają. A wcześniej byli programistami. Da się tak żyć, jeśli człowiek dobrze o tym poczyta, przygotuje się. Oczywiście nie można wierzyć, że ktoś nam da pieniądze prawie za darmo. A niestety większość ludzi liczy na szybki zysk bez wysiłku i w ten sposób tracą :(
Moim zdaniem, thermomix to zupełnie inna bajka i absolutnie nie jest to "hajs z nieba". Mam 2 koleżanki które sprzedają thermomixy u owszem, zarabiają na tym, ale poświęcają na to mnóstwo czasu - przygotowywanie i udostępnianie materiałów w social mediach, umawianie się z klientami na prezentację itd. Dla mnie kasa którą z tego mają, finalnie nie jest warta tego nakładu pracy.
Sporo ludzi w moim otoczeniu wypowiadało się o tym jako pomysł na szybki zysk z niskim progiem wejścia, dlatego to wymieniłam. Ogólnie jeśli ktoś próbuje się wkopać w scam, to rozumiem odradzanie. Ale to co autorka wymienia jako takie głupie i niedojrzałe pomysły to scam nie jest. Ani krypto, ani giełda, ani sprowadzanie aut ani wynajem ślubnych akcesoriów. Są to zwyczajne rzeczy, na których ludzie dobrze przygotowani potrafią zarobić. Testowanie różnych diet też uważam za rozwijające, wręcz dobrze, że ktoś chce poznać lepiej swój organizm, szuka, testuje. Co w tym złego, czy dziecinnego? Dobrze, że nie są już znajomymi, bo naprawdę, słuchanie od przyjaciół „a nie mówiłem” za każdym razem dobija. Niech autorka znajdzie innego żywiciela dla swojego ego ;P
Szlag by mnie trafił na miejsce jakby miał niańczyć dwoje dużych dzieci...
No widzisz, wystarczyło nie zapeszać znajomym inwestycji 😂
Co poszło nie tak? Przyjeliście ludzi, których przyjmować nie powinniście. Wystarczyło trochę własnego rozumu.
Swing swing swing❤️❤️❤️
Podpatrzone wzorce czy to twój wrodzony geniusz podpowiada ci takie pomysły?