#vTr3g

Mieszkam ze swoim narzeczonym. Czasem bywało źle, czasem dobrze, ale był dla mnie wszystkim. W tych dobrych chwilach także. Zawsze nierozłączni, kochający się, słodcy. Wszystko byłoby idealnie, gdyby tylko... nie komputer. Ale nie praca przy nim, tylko gry.

Nasza relacja przez ostatni rok ograniczyła się do słów „cześć” i „zaraz”. Częściej rozmawiamy przez messengera, gdy jestem w pracy, niż w normalnym świecie. Budzę się – widzę go przy ekranie. Idę sprzątać, gotować, idę do pracy lub z niej wracam czy idę spać – komputer. Nie ma tu żadnego naciągania. Czasem myślę, że rozmawia więcej z innymi ludźmi w grach niż ze mną. Śmieje się przy nich, a przy mnie nie. Trochę mnie to boli. Aczkolwiek stawałam się coraz bardziej obojętna.

Dziś spakowałam rzeczy. Po roku prób. Nie mogę tak dalej wytrzymać. Czuję, że rozmawiam ze ścianą. Usunęłam wszelkie konta z portali społecznościowych, zniknęłam z wirtualnego świata w większej mierze, zmieniłam numer.
Może kochanie to czytasz, czasem odwiedzasz tę stronę. Normalnie pewnie byś mnie nie słyszał. Zastanawiam się, czy wyjść rano, gdy będziesz spał, chociaż rzadko o tej porze śpisz. Pewnie i tak nie zauważysz...
Shido Odpowiedz

Zostanę za to zminusowany, ale widzimy tu tylko relacje jednej strony, nie wiadomo nic o jego podejściu i jego odczuciach.
Nie wiadomo czy po prostu sie uzależnił, czy zaczął uciekac do wirtualnego swiata przed problemami.
To wszystko gdybanie, ale autorka na początku mówiła ze ja wspierał w trudnych chwilach, moze gdy doszło do momentu gdy to on miał problem, ona go nie wsparła, więc uciekł do wirtualnego swiata gdzie jest z dała od problemów.
Moze być tez tak, ze on sobie gra, gdy ona chce rozmawiać, a gdy on przerwie grypę i chce rozmawiać to ona jest wtedy czymś zajęta i nie chce i tak sie mijają. Było juz wyznanie ze córka chciała rozmawiać z mamą, ale ta ją zbywała bo serial oglądać musi, a potem miała pretensje ze nawet nie przyjdzie i nie porozmawia.
W kazdej takiej historii nie mozna oceniać tego z tylko jednej strony (no chyba ze jest zdrada, wtedy winny jest zdradzajacy, niezaleznie czy jest sie zaniedbywanym czy nie, jak sie jest w związku to sie po prostu nie bzyka z innymi)

grzybnia

^popieram.

MaryL

Uwielbiam tą kwadratową logikę. Zdradzać nie można, to ZAWSZE wina zdradzającego!!! Ale takie tam poniżanie, wyzywanie, robienie z żony sprzątaczki, wyśmiewanie przy dzieciach/znajomych, ograniczanie, uzależnienia, ignorowanie próśb i rozmów, to wiesz, to różnie bywa, może go prowokowała, może był smutny....

Ale zdradzanie nie. I jeszcze król argumentów BO TAK SIĘ NIE ROBI I JUŻ.

A dlaczego? On rzekomo odreagowuje grając, to ktoś inny nie może zdradzając/flirtując?

TakaOna100

Jeśli jest problem to trzeba go rozwiązywać, a to można tylko wtedy gdy ma się jego świadomość.
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że siedzenie od rana do nocy przek komputerem to uzależnienie, powody mogą być różne

Megg16

Problemem może nawet nie być komputer, a to, że czasem nagle okazuje się, że już się nie ma o czym rozmawiać. Rok mieszkałam ze swoim partnerem i nie rozmawialiśmy. Mijaliśmy się w mieszkaniu, wymienialiśmy uprzejmości, ale chwilę potem każde z nas zajmowało się sobą. Przykre, ale wcale nie rzadkie, że związek i uczucie się wypala i nie ma w tym niczyjej winy.

whitepainter

Zdrada =/= granie w gry, niezaleznie od tego ile razy to powtorzycie, ile sobie dacie
wzajemnie lajkow i ile slow aprobaty ktos napisze.
Dlaczego odreagowywanie poprzez zdradzanie jest gorsze od grania?
Zdrada to narazanie partnera na choroby (w tym nieuleczalne i smiertelne), zdrada to ryzyko poczecia potomka z osoba, ktora nie jest partnerem (dochodza tez ewentualne koszta) i zdrada to podeptanie zaufania, ktorym nas ktos obdarzyl. Z graczem moge sie rozstac i jego granie nie bedzie juz mialo wplywu na moje dalsze zycie, ale jesli partnerka zdradzila mnie i przywlokla np AIDS? Czy wtedy granie mnie rani i krzywdzi w rownym stopniu?
A to, ze ludzie maja rozne problemy to oczywiste, tak jak i to, ze kazdy ma do tego subiektywne podejscie. Ale niby jak mamy stworzyc system, ktory traktuje kazdego indywidualnie? Dla szesciolatka zgubione kredki moga byc dramatem, ale obiektywnie wiemy, ze to nie jest wielki problem.

MaryL

@whitepainter, niezależnie ile osób i co napisze, zdrada jest gorsza? Aha. Rozumiem, że ty mówisz jak jest, a jak ktoś odpowiada, to zatykasz uszy i śpiewasz

whitepainter

MaryL napisałem Ci dlaczego zdrada jest gorsza, ale to Ty masz chyba zatkane uszy (względnie zamknięte oczy).
elbatory z tym wypadaniem dziecka przez okno to trochę poleciałaś, ale niech będzie. Jak rodzic gzi się z kochankiem/kochanką to dziecko też może przez okno wypaść. Jak opiekun śledzi losy bohaterów ulubionego serialu to też dziecko może przez okno wypaść. Dziecko może też wypaść przez okno podczas, kiedy opiekun odebrał ważny telefon o wypadku kogoś bliskiego itd.
Nie chodzi mi też o to, żeby kogoś przekonywać, myślcie co chcecie. Mnie dzisiejsza kultura rozwiązłości mierzi, ale niech każdy się bawi jak chce, dopóki nie krzywdzi innych.

whitepainter

elbatory nie zrozumiałaś - napisałem, że wszystko do tragedii może doprowadzić w odpowiedzi na Twój komentarz, żeby wykazać, że nie samo granie, a zaniedbanie w sensie ogólnym doprowadziło do tragedii. Zarzucasz mi subiektywne podejście jednocześnie się nim podpierając, bo dla kogoś obojętność może być gorsza niż zdrada. Jasne, że tak, ale dla kogoś śmierć motyla może być większą tragedią niż ludobójstwo, ale to nie dowodzi niczego poza tym, że ludzie są różni.
Postawiłem tezę - zdrada nie jest tak okropna jak granie w gry i poparłem ją argumentami - zdrowie/ciąża/finanse/zaufanie. Próbowałaś się do tego odnieść przywołując temat spadającego dziecka. Zbiłem ten argument dowodząc, że zdrada również może do takiej tragedii doprowadzić. A Ty mi wyjeżdżasz teraz, że SUBIEKTYWNIE decyduję, które toksyczne zachowania są akceptowalne. Nie twierdze, że jakiekolwiek toksyczne zachowania są ok, a jedynie twierdzę, że zdrada jest bardziej podła niż granie w gry.

whitepainter

W zasadzie masz rację - wszystko jest względne, ale kierując się takim myśleniem to nigdy niczego nie jesteśmy w stanie ocenić. Lepiej jest kobiecie dać bukiet kwiatów czy uderzyć ją w twarz? No nie możemy tego obiektywnie ocenić, bo masochistka z uczuleniem na pyłki woli dostać w twarz. Lepiej jest jeździć po pijaku, czy robić wolontariat w schronisku? Nie możemy tego obiektywnie ocenić, bo ktoś nawet jadąc po pijaku nie musi spowodować wypadku, a w schronisku można złapać jakąś chorobę odzwierzęcą i potem zarazić tym kuzynkę w ciąży i ona może stracić dziecko. Lepiej sprzedawać narkotyki, czy zbierać śmieci w lasach? Nie możemy tego ocenić, bo narkotyki można sprzedawać tylko świadomym, pełnoletnim osobom, a w lesie mogą Cię zjeść wilki. Ty właśnie taki zabieg stosujesz, żeby obronić swoją tezę, tylko nie wiem po co. Zdrada jest podła z wielu powodów, które już wymieniłem, ale dochodzi do tego jeszcze tajemnica. Jak ktoś gra w gry, jesteś w stanie zareagować na to. O zdradzie, większość zdradzanych nie wie, wiec do samego czynu musimy dodać jeszcze oszustwo.

whitepainter

Te przykłady miały tylko na celu w bardziej jaskrawy sposób przedstawić mechanizm, który Ty stosujesz. A co jeśli siedzę w domku w górach i popijam grzańca, a tuż przed tym domem zdarzył się wypadek. Pokrzywdzony nie przeżyje bez pomocy lekarskiej, nie ma jak wezwać karetki - brak zasięgu. Ja wprawdzie mam samochód, wypiłem 2-3 jednostki alkoholu, ale przecież nie wsiądę - pijany kierowca to ZAWSZE zło. Otóż nie, do większości sytuacji znajdziesz wyjątki. Mam świadomość, że narkotyków nie wolno sprzedawać, ale też wiem, że mimo wszystko to się dzieje. I skąd u Ciebie ta wiedza, że dilerzy nie przejmują się komu sprzedają? Są inne wyroki za niepełnoletnich, dla niektórych to wystarczający straszak. A co do samej zdrady - jeśli partner ma świadomość i się na to godzi, to dla mnie nie jest to zdrada, tylko układ między tymi ludźmi i niech się tak bawią - ich sprawa. A jeśli przysięgali jedno, a robią drugie to są zdrajcami. Owszem, jak rzucam palenie i mi się nie udaje, to też mam w głowie tysiąc wytłumaczeń dlaczego MUSIAŁEM zapalić, ale ostatecznie wiem, że nie musiałem i tylko mój brak silnej woli do tego doprowadził.

Zobacz więcej odpowiedzi (2)
RandomowyAnonimowy Odpowiedz

Wygląda jak uzależnienie. Jeżeli narzeczony nie ma zamiaru skontaktować się z psychologiem, to rozstanie chyba jest najlepszym pomysłem

NajebanaDama Odpowiedz

Bardzo dobrze! Zasługujesz na kogoś kto będzie Ci poświęcał uwagę i czas.I tak podziwiam Cię,że tyle wytrzymałaś,ja bym nie dała rady z kimś takim .

DiscoverMe Odpowiedz

Uciekaj od takiego chłopaka

Ragdoll Odpowiedz

A co zrobić jak znam dokładnie taki sam związek? Gdzie euforię w głosie chłopaka słychać tylko w momentach gdy gra? Wraca z pracy i zanim buty zdejmie, musi włączyć komputer. Z jego dziewczyną już rozmawiałam kilka razy, żeby się zastanowiła czy chce spędzić życie z takim człowiekiem. Więcej prób nie podejmuje, ale serce mi się łamie jak na nich patrzę.

Megg16

Ale co Ty chcesz robić? Siłą tą Twoją znajomą tam przetrzymują?
Odpowiadając na pytanie "co robić" - nic nie robić i przede wszystkim nie uszczęśliwiać nikogo na siłę. To są dorośli ludzie i jeśli ona sama nie dojdzie do wniosku że jej to nie odpowiada, no to trudno. Można podpowiedzieć, posłużyć radą, jeśli ktoś nas o to pyta, ale nie ma co włazić komuś w życie z buciorami, bo raczej nikt Ci za to nie podziękuje.

Staracapowa

Megg po prostu chce pomóc

Megg16

A jego znajomi chcą tej pomocy?
Wiesz jak będzie? Jak będzie nagabywał/a znajomą do zerwania z tym facetem, to ona i tak tego nie zrobi, ale prędzej czy później, w jakiejś kłótni chociażby, wyrzyga chłopakowi że "nawet Ragdoll mówi mi ciągle że jesteś frajerem i powinnam Cię zostawić". Chwilę potem oni machną sobie seks na zgodę, ale co się powiedziało, to się już nie "odpowie" I misiaczek zaraz ją przekona, że Ragdoll życzy koleżance źle, pewnie zazdrości, powinna urwać z nim kontakt.
No ale problem Ragdolla się jakby rozwiąże. Już nie będzie mu się serce łamać od patrzenia na to. W ogóle nie będzie już widywać tej koleżanki.

Roleta1 Odpowiedz

Znam to :/ Chłopak tak często siedział w internecie, że zapomniał dbać o nasz związek. Niedawno mnie zostawił ze słowami: Nie jestem już z tobą szczęśliwy.
A jak zapytałam o konkrety to nie potrafił mi nic wyjaśnić, tak jakby to była moja wina, że nie chciał ze mną rozmawiać o tym co mu sie nie podoba w naszym związku .-.

foreverradio Odpowiedz

Próbowałaś go zaprowadzić na jakiś odwyk?

Staracapowa

Ale czemu ona? To on ma problem, niech sam się zaprowadzi...

Lodzik123 Odpowiedz

Trochę to smutne ale coraz więcej osób tak robi jak narzeczony autorki

kociak301 Odpowiedz

Też żyje w takim związku, tyle że mój niby facet ciągle siedzi "w telefonie", to już trwa kilka lat. Mam już dość tego, tak naprawdę to łączy nas tylko dziecko i kredyt. Mam dość tej sytuacji, ale mam tylko jego... Taka patowa sytuacja. Myślę, że autorka dobrze postąpiła, może kiedyś też coś wymyślę i się uwolnię.

TakaOna100

Masz siebie i dziecko

myszka0303 Odpowiedz

Niestety mój tata ma ten sam problem i przez to zrobił się dużo bardziej nerwowy.

Zobacz więcej komentarzy (16)
Dodaj anonimowe wyznanie