Kiedy byłem mały i jeszcze zdarzało mi się chodzić do kościoła z moją mamą, myślałem, że ministranci to dzieci, które zostały bez rodziców, a kościół im pomaga. Zastanawiałem się też, kto mógłby być moim bratem, jeśli mama adoptowałaby któregoś z nich.
Dodaj anonimowe wyznanie
Mnie, jak byłam mała (jakoś czasy podstawówki), babcia mówiła, że najlepszy kandytat na chłopaka to ministrant. Przez to na mszy obczajałam ministranckie dupeczki zamiast się modlić... 😂😂😂😂
Ja zawsze myślałam, że zakonnica to żona księdza, ministranci to ich dzieci, a kościół to ich dom. Zostałam uświadomiona w wieku 4 lat, gdy podczas kolędy zapytałam księdza dlaczego jego żona i dzieci zostały w domu, bo ja zawsze w gości chodzę razem z moimi rodzicami. :D
Spoko, ja kiedyś myślałam, że ci ministranci naprawdę chcą zostać w przyszłości księżmi :D
Ja myślałam, że to chłopcy, którzy mają zostać księżmi. Byłam załamana tą myślą, bo jeden z nich mi się podobał...
To po 8 latach wiem co ludzie o mnie myślą ahh