#g7ZY9

Jestem osobą z ostrą nietolerancją laktozy i nabiału. Do tego stopnia, że po łyku mleka czy zjedzeniu odrobiny białka z jajek choruję przez kilka dni. Objawy mam po kilku minutach po wypiciu lub zjedzeniu. Ból brzucha jest tak niesamowity, że ciężko mi wstać czasami z krzesła. 
Często zdarza mi się kupować kawę na mieście, a przez nietolerancję piję tylko z mlekiem roślinnym. Jest mi strasznie przykro, bo za mleko roślinne zawsze muszę dodatkowo płacić i nieraz nadziałam się, że ktoś wziął pieniądze za mleko roślinne, a zrobił kawę na mleku zwykłym. 
Do wszystkich ludzi pracujących w gastro i punktach sprzedaży: Jeśli ktoś kupuje kawę na mleku roślinnym, to nie zawsze jest to czyjaś fanaberia, bo to takie modne. Czasem ktoś naprawdę ma problem i możecie komuś bardzo zaszkodzić. Bardzo Was proszę, nie olewajcie tego, gdy ktoś Was poprosi o mleko roślinne zamiast zwykłego, bo ja zaczęłam się bać kupować kawę na mieście.

#WT79i

Podczas przyjęcia w sali bankietowej postanowiłem wyjść na chwilę na zewnątrz, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Chciałem się oprzeć, więc położyłem rękę na murku, który stał obok wejścia. Niestety, okazało się, że ktoś wcześniej zwymiotował w tym miejscu, a ja nieświadomie włożyłem rękę prosto w to nieprzyjemne znalezisko. Najbliższa toaleta była daleko, więc musiałem przejść przez całą salę z uwaloną rzygami ręką.

#lcAoo

Jakiś czas temu przypadkowo zarysowałam cudze auto.
Wieczór. Wracałam z zakupów. Otworzyłam drzwi do samochodu i zupełnie nieświadomie walnęłam drzwi obcego pojazdu, zostawiając pokaźną rysę – cóż, kobieta widocznie zaparkowała zbyt blisko mnie, a ja nie byłam zbyt uważna.
Jako że należę do osób uczciwych, postanowiłam zostawić karteczkę za wycieraczką z wiadomością o kontakcie, coby wyjaśnić sytuację i za szkodę zapłacić. Skoro i tak na monitoringu było wszystko, to nie ma co zwlekać, tylko sprawę doprowadzić do końca i pozbyć się stresu. Wróciłam do domu i od razu zmęczona położyłam się spać.

Około dziewiątej rano budzi mnie telefon, otwieram oczy i odbieram, to była ona. Kobieta pyta łagodnym tonem, czy to ja zostawiłam tę karteczkę, że zachowałam się w porządku, że miała zadzwonić wczoraj, ale nie chciała przeszkadzać po nocach i od razu proponowała spotkanie, żeby ustalić jakąś kwotę za szkodę, całkiem miła babka. Wstaję, ogarniam się, biorę kluczyki i lecę pod wskazane miejsce, które ustaliłyśmy, okazało się, że obie mieszkamy w centrum, całkiem niedaleko od siebie, bo zdążyłyśmy sobie trochę luźno pogadać przez te parę minut.

Miałyśmy spotkać się w galerii, więc zaparkowałam na podziemnym parkingu i czekam w samochodzie, nagle nadjeżdża kobietka i zajmuje wolne miejsce, niedaleko mnie. Powoli zbieram się, by wysiąść... i co? To, co zobaczyłam totalnie mnie zamurowało. Kobieta wychodzi, a z nią mężczyzna... MÓJ MĘŻCZYZNA, nie wierzyłam wtedy własnym oczom. Chciałam, żeby mi się przywidziało, czekałam, aż podejdą bliżej, żeby się upewnić. Jak to, trzymałby kogoś za rękę, mając żonę?

Zapomniałam o całej sprawie, wysiadłam i zmierzałam w ich kierunku. Mąż zatrzymał się, a babka dostała totalnej dezorientacji, gdy zaczęłam się drzeć wniebogłosy, o co tutaj do cholery chodzi, jak, dlaczego, kim ona jest.
Miał być na nocnej zmianie, ale chyba wybrał nocną zdradę. Rzuciłam się na niego, chociaż w tamtej chwili wolałabym rzucić się z wieżowca. To nawet nie tak, że babka wiedziała, że ma żonę. Ona tak samo jak ja zaczęła krzyczeć, o co tutaj chodzi i KIM JESTEM JA! Rozumiecie? Sku***el tak dobrze umiał utrzymać dwa fronty, że żadna nie wiedziała o drugiej.

Odepchnęłam go, i trzęsąc się wygarnęłam najgorsze epitety, a kobiecie pokazując tylko tapetę telefonu, na którym byłam z mężem, żeby nie wzięła mnie za wariatkę... kobieta mi uwierzyła i było jej naprawdę przykro.
Od razu obrała moją stronę, w końcu była również ofiarą.

Przepraszam przechodniów i panów na monitoringu (Nie wrzucajcie tego na YouTube – proszę!), którzy musieli oglądać całe zajście, gdzie facet okładany przez kobiety, powalony na ziemię dwa razy, kończy z rozdartą koszulą, potarganymi włosami, złamanym nosem i masą siniaków, trzymając się za obolałe krocze.

#ay84J

Jakiś czas temu nikotynizowałam się spokojnie w parku. Słoneczko przebijało się przez gałęzie drzew, ciepły wietrzyk targał włosy, wszystko ładnie, pięknie. W pewnej chwili moją uwagę przykuł chłopak siedzący nieopodal. Ukrył twarz w dłoniach, cały się trząsł, mamrotał coś do siebie. Wiedziona impulsem podeszłam do niego, żeby sprawdzić, co się z nim odjaniepawla. Dotknęłam go delikatnie w ramię, spokojnie zapytałam, co się dzieje, a on spojrzał na mnie tak przerażonym wzrokiem, że aż się cofnęłam. Z początku myślałam, że ma atak paniki, ale po oczach poznałam, że to raczej co innego. Źrenice jak główki od szpilek. Ewidentnie bad trip. Rezygnując z niepotrzebnych pytań, wyciągnęłam od niego adres. Nie wzbraniał się, chyba ogarnął, że chcę mu pomóc. Okazało się, że mieszka dość blisko. No to cóż, zarzuciłam na siebie jego rękę i idziemy, a raczej próbujemy. Uwiesił się na mnie niemal całym ciężarem, a ja przeklinając pod nosem wrodzony altruizm, modliłam się o brak patrolów policji w okolicy. Sama byłam po nieprzespanej nocce, więc wybaczam przechodniom karcące spojrzenia. Można powiedzieć, że oboje staraliśmy się wyglądać na nienaćpanych, ale średnio nam to wychodziło. W końcu doszliśmy do jego bloku. Podziękowałam Bogu za to, że mieszka na pierwszym piętrze. Drzwi nie były zakluczone. W środku lekki syf, jakaś kobieta spała na kanapie w salonie i nie zareagowała na moje niepewne „dzień dobry”. Chłopak sam się dokulał do swojego pokoju i padł rozdygotany na łóżko. Przykryłam go kołdrą i już miałam pokicać w swoją stronę, kiedy złapał mnie za nadgarstek. Zapytał się, czy jestem aniołem, a kiedy powiedziałam mu, że owszem, spokojnie zasnął. Chwilę pilnowałam, czy oddycha, ale wszystko wydawało się w porządku. Nabazgrałam na kartce krótkie streszczenie tego, jak się dostał do domu i swój adres mailowy, z tym ostatnim to nie wiem, co sobie myślałam.
Cały dzień wyrzucałam sobie, że nie wezwałam pomocy i nie zrobiłam nic więcej. Ale chłopak postanowił zrobić mi niespodziankę i do mnie napisał. To był istny hymn dziękczynny. Okazało się, że ćpunem jako takim nie jest, ktoś sprzedał mu syfiastą maczankę. Chciałabym w to wierzyć. Oprócz tego zachwycał się moim „anielskim” wyglądem i zapraszał na kawę.

Cóż, gdybym nie była w szczęśliwym związku, to mógłby to być początek pięknej historii miłosnej. Zamiast tego piszemy codziennie o wszystkim i o niczym, więc zyskałam przyjaźń (wiem, wiem, okrutny friendzone) i nowe przezwisko. Anioł.

A taki ze mnie anioł, jak z koziej dupy trąbka.

#gzxQw

W dzieciństwie przez pewien czas mieszkałem w Ohio, gdzie uczęszczałem do dwóch amerykańskich szkół podstawowych. W obu zdarzały się przypadki drobnych zaczepek i dokuczania, które kończyły się po tym, gdy podczas lekcji przypadkiem wyszło na jaw, że mój ojciec pracuje w sądzie najwyższym prawa stanowego (Supreme Court of Ohio).

Nikt nie wie, że zajmował się elektryką i klimatyzacją.

#Ew5Tk

Jestem autorem wyznania h2dEx („Jestem z jeszcze żoną od prawie 11 lat. Dziś mi powiedziała, że była ze mną 10 lat, bo miała niską samoocenę i w siebie nie wierzyła. Odkąd w siebie uwierzyła, przekonywała się już tylko w tym, że nie jestem jej do niczego potrzebny i mnie nie kocha. Jest mi totalnie przykro, tym bardziej że wierzyłem w naszą prawdziwą miłość”).
W komentarzach widziałem debatę nt. spekulacji co mogło doprowadzić do rozpadu tego małżeństwa. No to mogę tylko napisać, że po pierwszej zdradzie żony, którą jej wybaczyłem, zapomnieliśmy jak powinno się okazywać uczucia partnerowi. Jestem leniem, który robi tyle, ile musi, równie dużym, o ile nie większym leniem jest moja jeszcze niestety żona. To tyle by opisać, że żadne z nas ideałem w związku nie było. Sęk jednak w tym, że od czasu tamtego wyznania żona stwierdziła, że mnie nie potrzebuje, chce być wolna, nie tłumaczyć się przed nikim gdzie, z kim i co robi, dlatego też odchodzi... Przyznała się, że ma kogoś nowego. Zresztą co tu się nie przyznawać, skoro od podjęcia decyzji o rozejściu (około miesiąc temu), też od około miesiąca nocowała weekendami poza domem, a teraz też w środku tygodnia.
Tak że no tak, debilem byłem wierząc, że po pierwszej zdradzie nie zrobi tego ponownie. No... ale mam dopiero 29 lat, widocznie musiałem doświadczyć, żeby uwierzyć...

#y3we7

Kiedy miałem 6 lat, byłem przekonany, że jeśli zjem wystarczająco dużo marchewek, to zamienię się w królika. Wziąłem sobie to bardzo do serca i przez kilka dni jadłem tylko marchewki, odmawiając innych posiłków. Nawet próbowałem skakać jak królik po całym domu. Rodzice zaczęli się martwić, więc musieli mi wytłumaczyć, że to tak nie działa. Do dziś, gdy widzę marchewki, przypomina mi się ta historia i wszyscy w rodzinie mają z tego niezły ubaw.

#sqIkP

Mieszkam w małym miasteczku pod Lublinem. Na tyle małym, że zna się wiele osób osobiście lub po prostu z widzenia. 
Pewna dziewczyna wyjechała za chlebem do UK. Po mniej więcej roku pojawia się ze znajomymi w barze, w którym akurat siedziałem. Usiedli obok mnie i usłyszałem, że rozmawiają swobodnie po polsku. Kelner podchodzi przyjąć zamówienie i wyobraźcie sobie, że większego absurdu nie słyszałem – dziewczyna składa zamówienie po angielsku... Jej ziomki wybałuszyły oczy ze zdziwienia, ja też w szoku i kelner, który chyba też ją kojarzy, też jest w szoku. Odchodzi od stolika i słyszę, jak dziewczyna wraca do rozmowy po polsku i tłumaczy swoim ziomkom, że już zapomniała, jak się zamawia po polsku. 
#WTF

#kYeC2

To, że mówię przez sen wiedzą wszyscy, którzy mieli okazję spać ze mną w jednym pokoju. Niektórzy wiedzą też, że da się ze mną prowadzić całkiem logiczne rozmowy, gdy śpię. Oczywiście nic z tego nie pamiętam, a podobno otwieram oczy, czasem siadam na łóżku lub nawet piję wodę. Nic jednak nie było w stanie przygotować mojego męża na pewno zdarzenie.

Spałam smacznie, gdy on postanowił pograć sobie do późna. Oczywiście w nocy najlepiej grać w horrory... No to gra sobie w pełnym skupieniu, gdy nagle ja bez zapowiedzi krzyczę: BULBAZAUR!
Podobno przez pół godziny nie mógł się uspokoić.
Dodaj anonimowe wyznanie