Właśnie zdałem sobie sprawę, jak wygląda przyjaźń, taka po prostu, bez żadnych wielkich wydarzeń, poświęceń itp., taka w zwykłej, szarej codzienności.
Otóż siedzę sobie z moimi trzema kumplami, z którymi razem mieszkam, w moim pokoju, jest po 23:00, rozwiązujemy wspólnie piątą już krzyżówkę, a to milcząc, a to gadając o wszystkim.
Po prostu.
Jeden w garniaku, bo właśnie wrócił z pracy, drugi w piżamie, trzeci w samych majtkach, czwarty w dresach.
Stanęłam dzisiaj przed drzwiami do biura, wyciągnęłam kluczyki od auta, wcisnęłam guzik i czekałam, aż się otworzą...
Dobrze, że to już piątek.
Kiedy byłam mała, strasznie bałam się nowych ludzi, a strach zwiększał się do tego stopnia, że za każdym razem, kiedy przychodził ktoś z rodziny lub znajomi mamy i taty, po prostu chowałam się do pokoju i nie wychodziłam przez kilka godzin.
Pewnego razu do mamy przyszło kilku znajomych, mama była na mnie zła, że jak nie zejdę, to narobię jej jak zwykle wstydu... Przyjęcie zaczęło się o 14, ja oczywiście chowałam się w pokoju, po kilku godzinach zachciało mi się siku, no ale dobra, poczekam. Minęła godzina, ja już nie mogłam. Łazienka mieściła się na dole, trzeba było przejść przez salon. Bałam się zejść i wpadłam na pomysł, że zrobię siku do ozdobnego słoika na świeczkę... Potem otworzyłam okno, schowałam się za zasłonę i chciałam wylać to na trawę. Kiedy wylewałam zawartość słoika, wychyliłam się z okna i zobaczyłam, że jedna z koleżanek mamy pali papierosa, a ja wylewam mój mocz prosto na nią...
Było już za późno, rozległ się pisk i oczywiście wszystko wyszło na jaw.
Mam męża Holendra. Potrafi dojść jedynie kiedy mówię do niego po polsku.
Jedzie kilka młodych dziewczyn autobusem. Nie szczędząc sobie brzydkich słów, wydzierają się na cały regulator. Większość pasażerów jest wyraźnie niezadowolona. Do akcji wkracza starsza pani. Odwraca się w ich stronę i spokojnym głosem mówi: „Taka ładna buzia, a taki brzydki język”. Jedna z dziewczyn przeżuwając gumę, z tępym wyrazem twarzy, śmiejąc jej się w twarz, odpowiada: „Jak coś ci nie pasi, to jest taksówka”.
A potem się dziwią, że starsi ludzie narzekają na dzisiejszą młodzież :/
Moje współlokatorki ostatnio kazały mi obciąć moje piękne, bardzo długie, gęste włosy, ponieważ podobno odkąd się wprowadziłam, rachunek za wodę wzrósł o 10 zł!
Oczywiście tego nie zrobiłam i nie zrobię, ale chyba muszę zacząć zamykać drzwi od pokoju na noc na klucz, bo codziennie mi o tym przypominają w niezbyt miły sposób...
W wakacje na wiejskiej imprezie za dużo wypiłem. Na następny dzień miałem ogromnego kaca i czułem się okropnie, tym bardziej że w nocy puściłem pawia obok łóżka...
Gdy zebrałem siły jakoś o 18 i poszedłem to posprzątać, niczego już nie było.
Serdecznie pozdrawiam mojego psa, który w tych strasznych chwilach pomógł mi sprzątać :)
Pewnego popołudnia stwierdziłem, że kupię sobie zdrapkę. Wygrałem – euforia niesamowita. Dzwonię do dziewczyny, a ta się pyta, ile wygrałem. Zdrapałem pole „Wygrana”... a tu 5 zł. A już chciałem rzucić pracę w McDonaldzie.
Czasem słyszy się o nauczycielce zostawiającej uczniów na wycieczce, ja mam trochę odwrotną historię.
W 6 klasie podstawówki byłem na wycieczce szkolnej w Biskupinie. Każdy z nas miał żółtą chustę na szyi, żeby jakoś odróżnić nas od innych dzieciaków. Pod koniec wycieczki mieliśmy czas dla siebie, a kiedy zostało już mało czasu do zbiórki, poszedłem bez znajomych jeszcze coś kupić. Kiedy szczęśliwy wracałem na miejsce zbiórki, okazało się, że jakaś grupa ma taki sam sposób na odróżnienie członków swojej wycieczki, a mianowicie żółte chusty na szyi. Kiedy przechodziłem obok nich, jakiś mężczyzna, prawdopodobnie ich wychowawca, kazał mi się nie oddalać i ustawić razem z resztą w parach. Byłem dzieckiem, więc nie miałem za bardzo jak protestować. Przeliczyli nas, wszystko się zgadzało, więc prawdopodobnie ktoś od nich się spóźniał, a mnie chcieli wziąć w zastępstwo. Kiedy próbowali mnie władować do autokaru, wiedziałem już, że nie mam wyjścia i uciekłem. Gdybym nie uciekł, wylądowałbym w Bydgoszczy zamiast w Gdańsku, więc miałbym duży problem.
PS Chciałbym zobaczyć minę tych wychowawców, kiedy ogarnęli, że chcieli zgarnąć obcego ucznia :)
Mówiąc krótko: boję się zamieszkać sama.
Mam 28 lat i pomimo technicznych możliwości, wysokich dochodów i względnej samodzielności, boję się wyprowadzić od rodziców i zamieszkać osobno, z powodu, uwaga: silnej wiary w zjawiska paranormalne, niespokojne duchy i tego typu doświadczenia. Ten lęk głęboko siedzi w mojej psychice i powoduje wręcz fizyczne objawy: przyspieszone bicie serca, ataki paniki, gęsią skórkę, niemożliwe do opanowania trzęsienie ciała. Kiedy – na szczęście bardzo rzadko – jestem sama w domu rodzinnym, nie jestem w stanie usnąć, zawsze czekam z bijącym sercem do wschodu słońca, nigdy nie gaszę świateł. Awaria prądu najprawdopodobniej przyprawiłaby mnie o zawał serca. Przeraża mnie opcja pozostawania samemu, po ciemku, w pustym mieszkaniu. Często wydaje mi się (taką mam przynajmniej nadzieję, że mi się to wydaje), że słyszę i widzę rzeczy, które są niepokojące. Mam wyższe wykształcenie i poza tym jestem zupełnie normalna.
Nigdy nikomu się do tego nie przyznam. Znajomym wmawiam, że powód opóźnienia przeprowadzki stanowi silna więź z rodzicami, bo prawdziwy brzmi głupio nawet dla mnie samej. Rodzice wiedzą, że źle znoszę przebywanie samemu, zwłaszcza w nocy, ale nie znają szczegółów, a przez tyle lat już się do tego przyzwyczaili i traktują jako normę.
Wiem, to żałosne, ale nic na to nie poradzę.
Dodaj anonimowe wyznanie