#sz1FT

Chce się tylko wygadać. Kupiliśmy z partnerem mieszkanie i adoptowalismy super psiaka co było moim największym marzeniem bo jako DDA nie dorosłam jeszcze do tego by mieć dzieci, zbyt męczą mnie demony przeszłości. Była członkiem naszej rodziny chociaż nie mieliśmy jej długo. Została pod opieką mojej rodziny i po raz kolejny dali dupy bo po prostu nie słuchając co się do nich mówi wypuścili psa na pastwę losu. Nie wróciła. Szukamy jej już miesiące i przez cały ten okres rodzina udaje że nic się nie stało nawet nie kwineli palcem by nam pomóc. Nie mam mojej psiny. Nie mam rodziny. Jest ciężko i pozostaje te durne poczucie bezradności.
Jeśli macie rodzinę na którą możecie liczyć i która zawsze wam pomoże cieszcie się i doceniacie ich.

#qx6eZ

Przyszłam podzielić się swoją historią. Mieszkam w domu dziecka od 7 lat, wszystko było Okey do czasu aż w wiek 14 nie zaszłam w ciążę, jak miałam 15 urodziłam zdrowego synka, po tem zaczęły się tekst od wychowawców typu „ani ja ani moja córka nie wyobrażałyśmy sobie aby w wieku 14 lat uprawiać sex”, ich oceniające spojrzenia albo wpychanie nosa w wychowywanie mojego dziecka. Strasznie się to odbiło na mojej psychice i jak synek był starszy to zaczęłam chodzić do psychologa, Pani do której chodzę jest wyjątkową osobą, nigdy mnie nie ocenia i sama twierdzi, że niektórzy wychowawcy nie nadają się do pracy w dziećmi. Synek kończy w grudniu 3 lata, jest pogodnym i uśmiechniętym zadbanym dzieckiem. Czasami jak słyszę o sytuacjach w których rodzice krzywdzą swoje dzieci sama mam ochotę im coś zrobić, bo nigdy nie wyobrażałabym zrobić coś podobnego dziecku, które bezwarunkowo cię kocha. Czy jest mi trudno? Czasem tak, pracuję, uczęszczam do szkoły i wychowuje samotnie dziecko (nie licząc pomocy wychowawców kiedy mnie nie ma w domu). Nie jestem orłem do naśladowania, ale w przyszłości chciałabym pomóc mamą, które zmagają się z takimi samymi problemami. Nie wstydzę się tego, że jestem w domu dziecka, urodziłam dziecko w tak młodym wieku czy uczęszczam do psychologa, bo to wszystko ukształtowało mnie na silną kobietę.

#wQCf6

Moi życiowym wrogiem nr 1 są zaparcia. Jestem młodym mężczyzną, otyłym. Od rana do wieczora muszę jeść tylko produkty z błonnikiem, kawę i miód. Do tego oleje przeczyszczające. Mam wrażenie, że moje jelita adaptują się do wszystkich moich sztuczek. Poranna toalety zwykle nie jest problemem, gorzej z popołudniową. Zazwyczaj nie udaje się. Stosuje wtedy gruszkę, rękawiczkę i wazelinę. Słaba perystaltyka moich jelit męczy mnie. Nic mi poza zaparciami nie dolega. Wystarczy jeden błąd w ciągu dnia np. czekolada i znów witajcie zaparcia...

Lekarz wykluczył poważne powody zaparć i zalecił domowe sposoby. Działają, ale muszę je stosować dosłownie non-stop. Diety odchudzające słabo mi się udają. Gdy nie jem - nie mogę się wypróżnić. Po rowerze - zator w jelicie. Nawet nie mogę siedzieć za długo na twardych stołkach, bo wiem czym się to skończy w toalecie. :(

#lpXI9

Kiedyś tutaj miałem konto, ale nie mogę się zalogować, więc napiszę historię bez zalogowania. Kiedyś uwielbiałem chodzić na basen i dużo pływać, za to do wody jako żywiołu zawsze miałem szacunek. Jak wchodziłem do wody to zawsze z kimś. Aż do czasu, kiedy zagranicą się podtopiłem na plaży będąc metr od mojego ojca. Nie wiem ile sekund minęło, zanim zorientował się że mnie nie widzi, ale to nie była krótka chwila. Dla mnie to była wieczność. Półprzytomnego wyciągną mnie z wody, obyło się bez wzywania służb ratunkowych. Od tamtej wody panicznie boję się zanurzyć twarz, nad jezioro czy nad morzem zawsze do wody wchodzę z bojką i po prostu na niej unoszę przód swojego ciała. Próbuję się przełamać, żeby chociaż crawlem popływać, ale wpadam w panikę i od razu łapię się za boję. Wypłynięcie na głębsze wody, gdzie nie dotykam dna również stanowi dla mnie wyzwanie, chociaż radzę sobie z unoszeniem nóg nad taflę wody, robię to w grupie znajomych i zawsze ubieram piankę neoprenową dla większej wyporności. Gorzej jest, gdy porwie mnie prąd i wtedy proszę kogoś o asekurację. Kiedyś uwielbiałem długo leżeć plecami na wodzie - dzisiaj to już dla mnie niemożliwe. Znajomy jest instruktorem, próbowałem szkolić się u niego, ale wyczuwam u niego brak cierpliwości. Rodzinę mam stygmatyzującą i dla nich 30-letni chłop, który nie umie pływać to oferma, stąd przy nich się do moich problemów nie przyznaję. Teraz jest wrzesień i ruszają kursy dla dorosłych, ale mam głowę pełną wątpliwości i oporów. Z drugiej strony zależy mi, bo moim skromnym marzeniem jest nurkowanie. :) Chociaż tu też się boję, że się nie przełamię i zostanę z problemem.

#jM5VZ

Mam 22 lata mam okropnie przygnębiające życie przez mój kręgosłup w ktorym dzieja sie takie rzeczy ze niektorzy lekarze porównują go z kręgosłupem 45 latka pracujacego fizycznie całe życie. nienawidzę tego że od 3 lat nie mogę swobodnie wyjść na imprezę bo następny dzień jest dla mnie katorgą i nie mogę wstać sama z łóżka. Nie mogę nosić niczego ciężkiego bo później moja noc jest bezsenna przez bol. Nie mogę swobodnie sama pójść na spacer bo po 15 minutach spaceru łapie mnie bol podcina nogi. Nie moge dlugo stac wiec w komunikacji miejskiej zawsze kiedy jest okazja siadam jesli moja podróż jest dluzsza niz kilka minut wtedy zawsze spotykam sie z wzrokami i tekstami "taka mloda a nawet starszemu miejsca nie ustapi" wiem ze wyglądam zdrowo i ludzie nie widzą ze cos jest nie tak ale nadal to poniżające że mam tylko 22 lata a czuje sie jakbym miala 50. Jestem taka mloda a moje zdrowie odebrało mi cała radość w życiu. Znam każdy lek przeciwbolowy i każdy silniejszy mam w swojej apteczce. Jestem przerażona bo kiedyś moze przyjść moment że zostanę sama. Dodam że często na dalsze wyjścia bądź produktywniejsze dni towarzyszą mi kule bo nie nie zawsze moje nogi współpracują. Ot tak moje życie od 3 lat jest ciąłbym jeżdżeniem do specjalistów braniem leków częstym spędzaniem weekendów w łóżku i płaczem po nocach z bólu oraz ograniczeniem wyjść do minimum bo często mam epizody bólowe. Nienawidzę takiego życia

#Rg6P9

Mam przyjaciółkę. Znamy się już dobre 10 lat. Niestety oddaliłyśmy się od siebie. Rok temu znalazła sobie chłopaka. Od tamtej pory zazwyczaj gdy chce się spotkać to albo nie ma czasu, albo jest u chłopaka. Choć chciałabym się tak nie czuć to jestem cholernie zazdrosna. Ma wiele znajomych. Mam wrażenie że każdemu poświęca więcej czasu niż mi. Ma koleżanki z którymi pisze prawie codziennie, a ze mną prawie w ogóle. Tylko czasem gdy wyślemy do siebie jakąś rolkę na Instagramie lub tik toka, czy jak mamy jakiś problem. To mnie cholernie boli. Chciałabym mieć z nią lepszy kontakt. Niby zna mnie najdłużej ale spotyka się częściej z kimś innym. Niedawno dotarło do mnie, że prawie w ogóle jej nie znam. Nie wiem co lubi, jaki ma styl. Tymczasem ona wie o mnie dużo więcej. Czuję, że byłam okropną przyjaciółką. Nie znam nikogo innego niż ona. Mam tylko ją.

#sxPKY

Jak miałam 6 lat zostałam przyciśnięta do ściany klatki w bloku przez pedofila. Obmacywał mnie ale szybko uciekł. Później przez prawie miesiąc mnie śledził. Rodzina o tym wiedziała i nic nie zrobili.

#fxKma

Moi rodzice to bardzo, bardzo sprytni ludzie.

W latach mojej młodości rodzice nie za dobrze umieli rozmawiać ze mną o seksualności, zmianach w moim ciele ( które zaczęły zachodzić bardzo wcześnie i dość szybko) oraz o tym co w sumie się ze mną dzieje.
Był to temat taboo ale nie mogło tak być że dziecko chodzi nieświadome.
Książki były moją największą pasją, każda jaka w domu była, została przez moją skromną osobę przeczytana od deski do deski. Była też półka z książkami rodziców na której stały jakieś romansidła, książki o drzewkach ojca i jakieś pozycje których nie wolno było czytać, coś o życiu po życiu i... Pojawiła się nowa. Gruba piękna książka. Tytułu już nie pamiętam ale było w nim coś z biologią i ciałem człowieka.

W książce w bardzo dokładny merytoryczny i etyczny sposób zostały przedstawione wszystkie aspekty ciała człowieka. Od poczęcia do śmierci, dziewczynki i chłopcy mężczyźni i kobiety, skąd się bierze wszystko, dlaczego coś się dzieje, jakie są sposoby antykoncepcji, jakie są metody porodu, była to istna skarbnica wiedzy.

Oczywiście książka została przeczytana w tajemnicy przed rodzicami...

W późniejszych latach powiedzieli że doskonale wiedzieli że ta książka zostanie przeczytana i był to ich sposób na uświadomienie swojego dziecka, bez czerwonych wypieków oraz wstydu.

Po latach moim kierunkiem została biologia bo nadal jest to interesujący mnie temat.

#J5cBQ

Co byście zrobiły gdyby wasz facet nazwał was "kurwą" i to w dodatku z zupełnie idiotycznego powodu?
Wczoraj wieczorem mój facet oglądał jakiś filmik opowiadający o dziewczynach z OF. Skomentował to potem, że to przecież zwykłe... panie lekkich obyczajów są i nie wie co trzeba mieć w głowie, żeby się tak upodlić. Ja stwierdziłam, że to prawo popytu i podaży. Gdyby nie było facetów, którzy za to płacą, to by nie było tych dziewczyn. A tak to sobie znalazły sposób zarobku na jeleniach i teraz są milionerkami. Czy to popieram? Nie ale takie są fakty i tyle. Potem mnie zapytał czy ja bym też tak chciała zarabiać? Powiedziałam, że nie i dodałam ze śmiechem, że ale ja to już jestem na to za stara, no i nie jestem wolna ale gdybym była młodsza i sama albo gdyby mojemu partnerowi to nie przeszkadzało, to czemu nie? To był ŻART oczywiście. Jego reakcja jednak mnie zszokowała! Wykrzyknął do mnie: ty kurwo! To taka jesteś? Teraz się dowiaduję? Zero godności, zależy ci tylko na pieniądzach?!

Doskonałe pamiętam całą tą wypowiedź. Raczej nigdy tego nie zapomnę. Jesteśmy razem prawie 9 lat. Dziewięć cholernych lat! Nigdy w życiu się tak nie zachował. Nigdy mnie nie wyzywał, a tu takie coś? I to z jakiego powodu? Przecież nic nie zrobiłam. Nie uważam, że sobie zasłużyłam na takie słowa. Tak mnie to zatkało, że nic nie powiedziałam. Nie potrafiłam wykrztusić z siebie słowa. A on? Też już nic nie powiedział, tylko poszedł się myć a potem jak gdyby nigdy nic położył się koło mnie spać (jak tak do mnie krzyczał, to ja już leżałam w łóżku). Rano miał wyjazd służbowy (już dawno zaplanowany). Wstał więc bardzo wcześnie. Ja jeszcze spałam. Wyszykował się i wyszedł. Nawet się nie pożegnał, chociaż zawsze to robił, nawet jak spałam, to dawał mi buziaka zanim wyszedł. Teraz nic. Jak dojechał na miejsce to też nie dał mi znać. Zawsze mi pisze wiadomość. Później też nie zadzwonił, a zawsze to on dzwoni jak może rozmawiać. Nie wiem co o tym wszystkim mam myśleć i jak się czuć. Ja też do niego nie dzwonię, bo co mam mu powiedzieć? Hej skarbie, to twoja kurwa? No w głowie mi się nie mieści, że mógł tak do mnie powiedzieć. Nie będzie go jeszcze dwa dni. Być może przez ten czas wymyślę co w takiej sytuacji robić, bo na razie nie mam pojęcia. To jakieś surrealistyczne. Nie mogę jakoś nadal pojąć, że to się naprawdę wydarzyło.
Dodaj anonimowe wyznanie