#FPKn8
#FPJhB
Niewielkie sprostowanie dla tak wybitnych komentujących.
Mam 20 lat, swoja pierwszą pracę podjęłam mając lat niespelna 10. I tak co roku na wakacje, ale przepraszam, co mam napisać w cv? Zrywalam truskawki, ogorki, przycinalam drzewka, skosilam trawnik, roznosilam ulotki? To były zwykle wakacyjne dorywcze prace żeby mieć jedynie troche grosza żeby móc wyjść z przyjaciółmi i cos sobie kupic. Nie mam na to żadnego papierka
Doświadczenie jakie mam to jedynie staż w biurze, i praca w gastronomii. Będąc na rozmowie o pracę, kierownik sie mnie pyta o typowe doświadczenie na jakim będę pracować. I niestety nie mam żadnego doświadczenia w HANDLU. A i druga sprawa dotycząca tego żebym chwytala się pierwszej lepszej pracy. Problem w tym ze w mojej lokalizacji niema zbyt wielu ofert pracy. Jak juz cos znajde to "najlepiej widziany mężczyzna , brak lżejszej pracy dla kobiet, uprawnienia na wózki widłowe, C+E". Najbliższy McDonald's jest 50km ode mnie. Jakby cokolwiek sie znalazło to bym szła tak jak stoje. Także... Ja to tu tylko zostawię, bo aż żal mi patrzeć na te wszystkie komentarze gdzie każdy jest lepszy i jakoś sobie radzi. Bardzo mnie cieszy to że mieliście jakis lepszy start, mieliście gdzie nabyć doświadczenie. Niestety. Ja wyjechalam z rodzinnych stron na 200km i nie znam tu nikogo ani nic.
#Bju3N
#C8s5N
Zawsze pomimo dość ciężkiego życia starałam się być silna. I jakoś się podnosiłam. Kiedy byłam dzieckiem, doświadczyłam przemocy ze strony matki, wyzwisk, bicia (i nie były to klapsy, ani zwykłe "lanie", choć tego oczywiście też nie pochwalam), nadmiernych wymagań ze strony rodziców. I choć moja rodzina pozornie nie jest patologiczna i materialnie niczego mi nie brakowało, to nie czułam się kochana. Nadmierne wymagania wpędziły mnie w nerwicę szkolną..
Dopiero w liceum odżyłam, zaczęłam się delikatnie malować, ładnie ubierać. Nabrałam pewności siebie. I wreszcie tam poczułam akceptację, zyskałam nowych znajomych, zaczęłam chodzić na imprezy. Zaczęły się też nowe miłości.
I wszystko jakoś zaczęło się układać, aż do czasu studiów, na których co prawda również byłam lubiana, jednak trafiłam na toksycznego faceta.
Trzymałam się tego związku, mimo że traktował mnie coraz gorzej. Chyba sądziłam, że nie zasługuje na miłość? Były poniżenia, brak empatii z jego strony, a nawet zdarzył się gwałt. O którym nikomu niestety nie powiedziałam i nie zgłosiłam tego.
Potrafiłam odejść dopiero, kiedy poznałam osobę, która czułam, że jest moją bratnią duszą. Wreszcie, bo ciężko nawiązuje bliższe kontakty z ludźmi. Doceniał mnie, moje uzdolnienia, mogliśmy rozmawiać ze sobą godzinami. Jednak, kiedy zaczęliśmy ze sobą pisać (a poznaliśmy się przez internet), chcąc poczuć się jeszcze bardziej docenioną, nakłamałam mu w istotnych kwestiach życiowych. Od pisania ze sobą, sprawy potoczyły się jednak bardzo szybko, spotkaliśmy się pierwszy, drugi, trzeci raz. A mnie coraz trudniej było przyznać się, że skłamałam. I tak w końcu o moich kłamstwach dowiedział się sam. I w sumie, to dobrze go rozumiałam.
Niestety w końcu zdradził mnie z koleżanką. Sądziłam, że nie będę potrafiła wybaczyć zdrady. Jednak pomimo wielkiego bólu, wiedziałam, że w sporej mierze jest to moja wina.
Nadal się z nim spotykam, choć on związał się z tamtą kobietą. Wiem, jestem może głupia, ale jest jedną z nielicznych osób, które poczułam, że mnie szczerze pokochały, choć może w dość pokręcony sposób...
Tak więc nie radzę sobie w związkach, często zmieniam pracę mimo niezłych kwalifikacji. W ostatniej doświadczyłam mobbingu ze strony szefowej. Co bardzo podkopało znów moją pewność siebie.
No i to i nieudany związek wpędziły mnie w depresję. Jestem na lekach, miewam myśli samobójcze. Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek będzie dobrze...Od roku tracę na to nadzieję, stronię od nowych znajomości, pracuję zdalnie. Mam nadzieję, że jeszcze się podniosę
#sYoGZ
Dzisiaj będzie o chyba najbardziej wstydliwej sytuacji mojego życia, która miała miejsce rok temu.
Pewnego upalnego dnia, miałam wizytę u mojej księgowej, która rozliczała mnie od jakichś lat.
Tak się złożyło, że uciekł mi autobus, więc miałam do niej jakieś 15 minut drogi, a żeby zdążyć szłam dość szybkim tempem.
I tak dla wyjaśnienia, (żeby nie wyszło, że jestem jakąś fleją, bo na punkcie, żeby mi nic nie przeciekło, jestem aż przeczulona), przeważnie mam regularny okres, a tuż przed nim boli mnie brzuch. Tym razem jednak nie czułam żadnego dyskomfortu, co prawda termin miesiączki się zbliżał, ale planowo miałam ją dostać dopiero za kilka dni.
Kiedy dotarłam na miejsce księgowa wszystko mi wytłumaczyła, ale kiedy już wychodziłam poprosiła, żebym zaczekała w poczekalni, a ona jeszcze mi coś wydrukuje.
Ma tam jasne, kremowe kanapy, które wyglądają na dość drogie. Kiedy usiadłam na jednej z nich, poczułam, że coś jest nie tak i "przeciekam". Wstałam, patrzę, a tam czerwona plama... Na całe szczęście miałam kurtkę, którą przewiązałam w pasie, a kanapę nakryłam ozdobną poduszką. Kiedy księgowa wróciła wzięłam od niej, to co miała mi dać i jak najszybciej stamtąd wyszłam. Przyznanie się oczywiście nie wchodziło w grę, bo wstyd wygrał.
Co najlepsze pani miło się ze mną pożegnała, ciekawe tylko jaką miała minę, kiedy zobaczyła "niespodziankę" pod poduszką...
Oczywiście po tym incydencie nie byłam w stanie znów tam pójść, pomimo że księgową bardzo lubiłam....
#RDgGb
Jakieś dwa tygodnie przed egzaminem na prawko zaczęłam popadać w dziwne stany emocjonalne - cały czas chciało mi się płakać, oczywiście tłumaczyłam to sobie że to w wyniku stresu przed egzaminem no i okresem który miał też być jakoś w tym czasie, jednakże ten stan wciąż się utrzymuje (jestem już pare tygodni po zdaniu prawka) i oprócz chęci płakania zaczynam odczuwać ciągłą panikę.
Oczywiście może to być również spowodowane stresem przed maturą.
Boję się, że wymyślam i pewnie znając życie to minie. Nie wiem co zrobić :(
#H1SrY
#AVIlA
#CmFNs
Czuję się idiotka pisząc to .
Dlaczego inni ludzie nie mogą po prostu akceptować innych ?