#hwfbW

Jestem tak samotna, że osobą, z którą mam najwięcej wiadomości, jestem ja. Jak coś ciekawego, smutnego, zabawnego dzieje się w moim życiu, mam potrzebę z kimś się tym podzielić, opowiedzieć, poradzić się. Wtedy nagrywam głosówki do siebie, następnie odsłuchuję i sobie odpowiadam lub dodaję jakąś reakcję. To jest chyba szczyt samotności.

#8aeqi

Mam mały pęcherz. Niby to nic takiego, poza tym, że przy piwkowaniu z przyjaciółmi to ja rozpoczynam festiwal chodzenia do toalety. W ogóle alkohol, kawa czy herbata sprawiają, że konieczność odwiedzenia łazienki jest pewna. Kiedyś w związku z tym przydarzyła mi się pewna sytuacja, do której w życiu się nikomu nie przyznałam.

Byłam ze znajomymi na juwenaliach. Wiecie jak to jest, tłum ludzi, wszyscy pijani, dostęp do łazienki mocno ograniczony. My również postanowiliśmy trochę wypić. Było jakieś winko, jakieś piwka, zadziałały już całkiem nieźle. Wtedy poczułam, że chcę siku. Powiedziałam koleżankom i postanowiłyśmy wspólnie udać się na stacje benzynowe w poszukiwaniu toalety zdatnej do użytku. Pierwsza stacja – klops, toaleta nieczynna! Szukamy drugiej stacji, a ja czuję, że muszę coraz mocniej, po piwie to działa ekspresowo. Na drugiej stacji kolejka była ogromna, ale no nic, stoimy. Tam zaczął się mój prywatny koszmar. Poszukiwania trwały zbyt długo i każda kolejna minuta sprawiała, że ból brzucha i parcie były nie do wytrzymania. Od razu wytrzeźwiałam. Pod koniec kolejki poprosiłam, żeby ktoś mnie puścił pierwszą, ale nikt się nie zgodził. Praktycznie pod samymi drzwiami, gdy już miałam wchodzić, nie wytrzymałam. Posikałam się w spodnie. Jakimś cudem udało mi się wstrzymać i nie zostawiłam kałuży, ale całe spodnie miałam nasiąknięte moczem. Zaraz po tym drzwi się otworzyły i była moja kolej.

Nie wiem jakim cudem nikt tego nie zauważył. Być może to przez tłumy, być może przez alkohol, trudno powiedzieć. W toalecie obwiązałam się w pasie bluzą, a myjąc ręce, udałam, że cała ochlapałam się wodą. Powiedziałam znajomym, że muszę się koniecznie przebrać. Jako że miałam nocować u znajomej, miałam inne spodnie na przebranie. Założyłam je w samochodzie, a te brudne zapakowałam do reklamówki i możliwie szczelnie zawiązałam. Nigdy nie czułam się tak upokorzona. Jak o tym pomyślę, to wciąż mi wstyd, a minęło już ładnych parę lat...

#IgYnF

Prawie dwa miesiące temu zmarła moja babcia. Nie należała do dobrych ludzi (aczkolwiek mi jako wnuczce nic nigdy złego nie zrobiła).
Mając czwórkę dzieci, zaspokajała ich podstawowe potrzeby, ale nic poza tym. Zero miłości, wyzwiska, podnoszenie ręki. Uwielbiała intrygi. Potrafiła zmyślać, że nie dajemy jej jeść, aby coś od kogoś wyciągnąć. To tak pokrótce.
Dziś rano mama opowiedziała mi historię z dzieciństwa.
Jej znajoma miała brata, który zginął w wypadku. Jeździł na rowerze i złapał się metalowych prętów, które wystawały z jadącego samochodu. Pech chciał, że samochód gwałtownie się zatrzymał i chłopczykowi owe pręty wbiły się między innymi w głowę. Moja babcia stwierdziła, że na miejsce zdarzenia zabierze swoje dzieci, żeby pokazać im, jak kończą się zabawy na rowerze (nikt w domu go nie posiadał). Moja mama widząc to zemdlała i trafiła na pogotowie.
W głowie mi się nie mieści, co mogła jeszcze mądrego wymyślić moja babcia. Mama może nie powinna mi o tym mówić, ale wiem, że wygadanie przed kimś jej pomaga.

#d5Okf

Byłam ostatnio w szkole po siostrę. Musiałam z nią coś załatwić, rodzice nie mogli, więc wypadło na mnie i musiałam ją zwolnić nieco wcześniej. Zapukałam do sali, przywitałam się i oznajmiłam, że ja po siostrę.

Nauczycielka uśmiechnęła się miło, dobrze, dobrze tylko skończą przepisywać coś z tablicy i może wyjść. No w porządku. Wyszłam na korytarz i jako że zachciało mi się do toalety, to prędko skierowałam się do niej. Wchodzę do damskiej ubikacji, a na podłodze leży zużyta prezerwatywa.

Moja siostra chodzi do podstawówki...

#A3wax

O tej historii nie wie nikt, oprócz mojego męża. I nikt nigdy się nie dowie, oprócz Was.

Jestem młodą nauczycielką i od roku pracuję w przedszkolu. Sytuacja miała miejsce w czerwcu tego roku, w grupie dzieci 4-letnich.
Jak wiadomo, dzieci są różne, najróżniejsze. Pewna dziewczynka w tej grupie to żywe srebro, jest wręcz nadpobudliwa, taki trochę diabeł wcielony – ciągle się wierci, jedząc zupę, wylewa ją jakimś sposobem na wszystkie strony, a gdy siedzimy w kole na dywanie i bawimy się lub uczymy, siada obok mnie i zaczepia, zawsze „bada” moje nogi, sprawdza materiał ze spodni, wchodzi mi na kolana albo też pod. Ogólnie mówiąc wszędzie wejdzie.

Pewnego dnia pilnowałam dzieci, siedząc na malutkim krzesełku, Ola wdrapała mi się na kolana, a po chwili zaczęła mi się przyglądać i dotykać mojej szyi. Zanim zareagowałam, zdążyłam pomyśleć, że chyba przygląda się moim zmarszczkom, lecz Ola, drapiąc delikatnie moją szyję, spytała: „Co się pani tutaj stało?”.

I wiecie co? Przypomniałam sobie, co robiłam z mężem w nocy i co zostawił mi na twarzy i szyi, a że chwilę wcześniej wyszliśmy spod prysznica, to nie wykąpałam się, a rano zapomniałam zetrzeć to zaschnięte nasienie z szyi :/

Myślałam, że spalę się ze wstydu... przed samą sobą.

#wWbB2

Kiedy byłem mały, bardzo lubiłem jedną ze swoich cioć. Lubiłem ją do tego stopnia, że na Wigilię złożyłem jej następujące życzenia: „Życzę ci ciociu, żeby ci nigdy nie zabrakło soli i żeby ci się dom spalił, bo wtedy z nami zamieszkasz”.
Chociaż było to ładne kilkanaście lat temu, rodzina wypomina mi to co roku.

Nie, cioci nie spalił się dom. I nie mam pojęcia, o co chodziło z solą.

#k7TS1

Jestem u mojej mamy w Portugalii, pomagam w remoncie domu. Głównym bohaterem tej opowieści będzie materac. Niby zwykły materac do spania, ale jak na Portugalię, to jestem wysoki, więc przy zakupie okazało się, że na materac trzeba będzie poczekać trzy dni... Po 15 dniach przyjechał kurier, więc wybiegłem cały ucieszony i... dostałem opaskę. WTF!? Taką opaskę na rękę. Kolejnych pięć dni później do domu przyszedł materac. Okazało się, że dzięki opasce ten materac jest mądrzejszy od najmądrzejszych materaców i potrafi mierzyć ile śpię, jak śpię, kiedy mam fazę REM i pewnie jeszcze kiedy w trakcie snu pierdzę i na ile decybeli.

Materac w domu – fajnie, wreszcie będę miał na czym spać, bo mata ze sklepu sportowego rzucona na podłogę wygięła mi już dupę tak, że jak rano się budzę, to najpierw muszę wejść w płaszcz zawieszony na wieszaku w szafie, odwisieć pięć minut i dopiero po tym jestem w stanie stanąć prosto. Szkoda tylko, że materac tak śmierdział syntetykiem, że kolejne trzy dni po prostu się wietrzył, a ja co rano wychodziłem z szafy.

Po trzech dniach postanowiliśmy z mamą, że go powleczemy w cały ten szajs – pokrowiec, podkładkę taką, prześcieradło i tak dalej. Ze względu na nietypowe wymiary materaca te wszystkie rzeczy zakładaliśmy ze trzy godziny! Najpierw ten pokrowiec okręcaliśmy, przekręcaliśmy, materac ze 20 razy stawialiśmy w pionie, w poziomie, w skosie, w zboku, dociągaliśmy to w podskoku, z doskoku i suwak ledwie się dopinał. Ja zaparty nogą o ścianę, mama trzymająca się jedną ręką drzwi od szafy, a nogą naciągająca pokrowiec. Pies sąsiada szczekający na to wszystko za oknem... Kolejny element układanki tak samo – pot, krew i łzy. No ale wreszcie nam się udało, po trzech godzinach sukces, materac gotowy.

I teraz uwaga: wziąłem INSTRUKCJĘ MATERACA i przeczytałem w niej, że opaska połączy się z materacem, jeśli zainstaluję apkę na telefonie. Apki oczywiście nie mogłem zainstalować, bo mi Play Store mówił, że w moim kraju nie można jej instalować. No pojechana akcja razy do kwadratu! Co z tym robić?

Po dłuższych bojach w końcu udało mi się zainstalować apkę. Teraz miała nastąpić synchronizacja z materacem. „Wyjmij czerwoną strzałkę z urządzenia w materacu”. Święta Anielko, patronko materaców, przecież my trzy godziny powlekaliśmy materac! No załamka, ale odsłaniam tylko z jednej strony jedno po drugim, pokrowiec miał suwak po stronie urządzenia, więc rozsunąłem ze łzą w oku materacowy rozporek, który zasuwaliśmy przez pół godziny... udało się. Klikam kolejny krok w apce na komórce i... „zeskanuj kod QR materaca, aby kontynuować”.

Kod QR jest dokładnie po drugiej stronie materaca... i wymaga całkowitego jego rozebrania, a później ubrania...

Nie, nie dokończyłem instalować tej apki. Teraz nie wiem, ile śpię i jak głośno pierdzę.
Dodaj anonimowe wyznanie